[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmierć cesarza dozwoliła Grzegorzowi z Sanoka trochę wolniejodetchnąć.Wszyscy nadto nią byli zajęci, aby się zaprzątać sprawącesarzowej.Zatrzymano ją wprawdzie w więzieniu, bo taka była wolaumierającego, ale nikogo nie prześladowano i nie ścigano hr.Cillych.Albrecht nadto miał w tej chwili do czynienia w Węgrzech iCzechach, aby się znęcać nad kimkolwiek i nowych sobienieprzyjaciół przyczyniać.Nazajutrz postanowił mistrz nasz puścić się w drogę do Krakowa.Biedrzyka ani mógł szukać, ani on mu się nastręczył.Sam więc jeden,rozpytawszy o gościńce, ufając sukni duchownej, która go mogłaobronić od napaści, jeżeliby husytów i włóczęgów nie spotkał,wyjechał Grzegorz z Sanoka przejęty tym, co widział i co wiózłkrólowej Sonce.Poselstwo jego poszło najnieszczęśliwiej i w Krakowie nie spodziewałsię dobrego przyjęcia, ale winy w tym jego nie było.Małymi dniami, ostrożnie się przebierając od miasteczka domiasteczka, odpoczywając po katolickich probostwach, znużony iwycieńczony tą podróżą, zbliżył się wreszcie Grzegorz do Krakowa.Im więcej rozmyślał nad tym, co go spotkało, co słyszał i czego sięmógł dorozumiewać, tym smutniejszy powracał do królowej.Odkryłw niej to, czego nie przewidywał, niezmierną żądzę zdobywania dladzieci ziem i państw, żądzę, której oni paść mogli ofiarą.%7łal mu byłoWładysława, który już sam rycerskie miał popędy i wyobraznięgorącą.Dusza jego przeczuwała zawody i koniec smutny.Leczmógłże on co przeciw wszystkim i przeciwko samemu charakterowimłodzieńca, którego od dziecka marzeniami bohaterstwa karmiono?Pod Krakowem już spotkawszy znajomych dworzan panów zTęczyna, przekonał się z rozmowy z nimi, że wiadomość o śmiercicesarza i uwięzieniu Barbary jeszcze tu nie doszła.On więc pierwszymiał być zwiastunem tych wypadków.Na zamku przywitano go zdziwieniem, tak on i koń jawnieświadczyli, że tajemnicza podróż poszła niepomyślnie.Już powrót bezsług i towarzysza złym była znakiem, a twarz Grzegorza z Sanokanosiła na sobie ślady przetrwanych niewczasów i troski.Zaledwie przebrawszy się, mistrz kazał o sobie oznajmić królowej,która go natychmiast powołała do siebie.Niecierpliwa wyszła naprzeciw niego, aż do progu, mierzącciekawymi oczyma.Zmęczona twarz i smętne wejrzenie posła mówiły za niego. Co mi przynosisz zawołała natarczywie w dwu słowachmów! Gdzie Biedrzyk? Co się stało? Miłościwa pani rzekł ponuro Grzegorz nie mam szczęścia izłym jestem posłem, ale nie własną winą, zrządzeniem Opatrzności.Zastałem cesarza już prawie konającym.Z Pragi kazał się nieść doZnaima.Cesarzowa była przy nim.Przed samym zgonem z jego woliuwięziono cesarzowę Barbarę.Sonka wydała okrzyk rozpaczliwy i ręce załamała. Cesarz umarł! zawołała. Przekazawszy państwo Albrechtowi i córce dodał Grzegorz.Chwilę stała królowa osłupiona, nie mogąc się jeszcze pogodzić ztym, co słyszała, nie wierząc uszom własnym. Cesarzowa! Cesarzowa uwięziona przerwała i nikt nie stanąłw jej obronie! Gdzież byli Czechy? Gdzie się podzieli brat jej isynowie? Czy i oni uwięzieni? Uszli oba rzekł Grzegorz spokojnie i poważnie. Zdaje się, żecesarz dlatego z Pragi wyjechał już niemal konający, aby uniknąćCzechów sprzyjających cesarzowej Barbarze. Wszystko, wszystko przepadło! zawołała patrząc w ziemię zwyrazem bólu i rozpaczy królowa. Wszystko przepadło, co memupierworodnemu wielką zapewniało przyszłość.Grzegorz wejrzeniem pełnym wyrzutów odpowiedział tylko, a pochwili milczenia odezwał się odważnie: Miłościwa pani, Bogu dziękować należy, iż pana naszego obroniłod sromotnego małżeństwa i losu, który go czekał z tą niewiastą!Stało się wedle miłosierdzia Opatrzności.Złożył ręce nie kończąc.Królowa spojrzała gniewnie. Tak, stało się odparła odwracając od niego lecz bądz co bądzjedną z tych koron posiędzie! Przepowiednie się spełnią.I zimna na pozór, ale wzburzona i gniewna, kazała sobie zeszczegółami opowiadać wszystko, co Grzegorza spotkało w podróży.Twarz jej mieniła się, usta ściągały, ręce szarpały suknię, gniewzdawał się co chwila wybuchać i stłumiony krył się we wnętrzu.Z ironicznym uśmiechem, gdy skończył opowiadanie mistrzGrzegorz, odprawiła go skinieniem głowy dumnym. Na nowo więc rozpocząć potrzeba! zamruczała. Władysławmłody, czas mamy.KONIEC TOMU PIERWSZEGOTOM DRUGIIWróciwszy z nieszczęśliwej swej wyprawy, z goryczą i niesmakiem wduszy, Grzegorz z Sanoka, potrzebując spoczynku, na czas jakiśzamknął się w swej komorze na zamku, jak najmniej pokazując nadworze.Unikał królowej wiedząc, że dla niej był przykrym przypomnieniemnadaremnych zabiegów, do których teraz się nawet przyznać niechciała.Wiedziała dobrze, iż Grzegorz jej nie zdradzi, a pomimo ufności wnim spoglądała na niego z jakąś niechęcią, jak gdyby on zawinił wsprawie.Zwiadek ten długo jej zawadzał, tak że spostrzegłszy goodwracała oczy i niechętnie go widziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zmierć cesarza dozwoliła Grzegorzowi z Sanoka trochę wolniejodetchnąć.Wszyscy nadto nią byli zajęci, aby się zaprzątać sprawącesarzowej.Zatrzymano ją wprawdzie w więzieniu, bo taka była wolaumierającego, ale nikogo nie prześladowano i nie ścigano hr.Cillych.Albrecht nadto miał w tej chwili do czynienia w Węgrzech iCzechach, aby się znęcać nad kimkolwiek i nowych sobienieprzyjaciół przyczyniać.Nazajutrz postanowił mistrz nasz puścić się w drogę do Krakowa.Biedrzyka ani mógł szukać, ani on mu się nastręczył.Sam więc jeden,rozpytawszy o gościńce, ufając sukni duchownej, która go mogłaobronić od napaści, jeżeliby husytów i włóczęgów nie spotkał,wyjechał Grzegorz z Sanoka przejęty tym, co widział i co wiózłkrólowej Sonce.Poselstwo jego poszło najnieszczęśliwiej i w Krakowie nie spodziewałsię dobrego przyjęcia, ale winy w tym jego nie było.Małymi dniami, ostrożnie się przebierając od miasteczka domiasteczka, odpoczywając po katolickich probostwach, znużony iwycieńczony tą podróżą, zbliżył się wreszcie Grzegorz do Krakowa.Im więcej rozmyślał nad tym, co go spotkało, co słyszał i czego sięmógł dorozumiewać, tym smutniejszy powracał do królowej.Odkryłw niej to, czego nie przewidywał, niezmierną żądzę zdobywania dladzieci ziem i państw, żądzę, której oni paść mogli ofiarą.%7łal mu byłoWładysława, który już sam rycerskie miał popędy i wyobraznięgorącą.Dusza jego przeczuwała zawody i koniec smutny.Leczmógłże on co przeciw wszystkim i przeciwko samemu charakterowimłodzieńca, którego od dziecka marzeniami bohaterstwa karmiono?Pod Krakowem już spotkawszy znajomych dworzan panów zTęczyna, przekonał się z rozmowy z nimi, że wiadomość o śmiercicesarza i uwięzieniu Barbary jeszcze tu nie doszła.On więc pierwszymiał być zwiastunem tych wypadków.Na zamku przywitano go zdziwieniem, tak on i koń jawnieświadczyli, że tajemnicza podróż poszła niepomyślnie.Już powrót bezsług i towarzysza złym była znakiem, a twarz Grzegorza z Sanokanosiła na sobie ślady przetrwanych niewczasów i troski.Zaledwie przebrawszy się, mistrz kazał o sobie oznajmić królowej,która go natychmiast powołała do siebie.Niecierpliwa wyszła naprzeciw niego, aż do progu, mierzącciekawymi oczyma.Zmęczona twarz i smętne wejrzenie posła mówiły za niego. Co mi przynosisz zawołała natarczywie w dwu słowachmów! Gdzie Biedrzyk? Co się stało? Miłościwa pani rzekł ponuro Grzegorz nie mam szczęścia izłym jestem posłem, ale nie własną winą, zrządzeniem Opatrzności.Zastałem cesarza już prawie konającym.Z Pragi kazał się nieść doZnaima.Cesarzowa była przy nim.Przed samym zgonem z jego woliuwięziono cesarzowę Barbarę.Sonka wydała okrzyk rozpaczliwy i ręce załamała. Cesarz umarł! zawołała. Przekazawszy państwo Albrechtowi i córce dodał Grzegorz.Chwilę stała królowa osłupiona, nie mogąc się jeszcze pogodzić ztym, co słyszała, nie wierząc uszom własnym. Cesarzowa! Cesarzowa uwięziona przerwała i nikt nie stanąłw jej obronie! Gdzież byli Czechy? Gdzie się podzieli brat jej isynowie? Czy i oni uwięzieni? Uszli oba rzekł Grzegorz spokojnie i poważnie. Zdaje się, żecesarz dlatego z Pragi wyjechał już niemal konający, aby uniknąćCzechów sprzyjających cesarzowej Barbarze. Wszystko, wszystko przepadło! zawołała patrząc w ziemię zwyrazem bólu i rozpaczy królowa. Wszystko przepadło, co memupierworodnemu wielką zapewniało przyszłość.Grzegorz wejrzeniem pełnym wyrzutów odpowiedział tylko, a pochwili milczenia odezwał się odważnie: Miłościwa pani, Bogu dziękować należy, iż pana naszego obroniłod sromotnego małżeństwa i losu, który go czekał z tą niewiastą!Stało się wedle miłosierdzia Opatrzności.Złożył ręce nie kończąc.Królowa spojrzała gniewnie. Tak, stało się odparła odwracając od niego lecz bądz co bądzjedną z tych koron posiędzie! Przepowiednie się spełnią.I zimna na pozór, ale wzburzona i gniewna, kazała sobie zeszczegółami opowiadać wszystko, co Grzegorza spotkało w podróży.Twarz jej mieniła się, usta ściągały, ręce szarpały suknię, gniewzdawał się co chwila wybuchać i stłumiony krył się we wnętrzu.Z ironicznym uśmiechem, gdy skończył opowiadanie mistrzGrzegorz, odprawiła go skinieniem głowy dumnym. Na nowo więc rozpocząć potrzeba! zamruczała. Władysławmłody, czas mamy.KONIEC TOMU PIERWSZEGOTOM DRUGIIWróciwszy z nieszczęśliwej swej wyprawy, z goryczą i niesmakiem wduszy, Grzegorz z Sanoka, potrzebując spoczynku, na czas jakiśzamknął się w swej komorze na zamku, jak najmniej pokazując nadworze.Unikał królowej wiedząc, że dla niej był przykrym przypomnieniemnadaremnych zabiegów, do których teraz się nawet przyznać niechciała.Wiedziała dobrze, iż Grzegorz jej nie zdradzi, a pomimo ufności wnim spoglądała na niego z jakąś niechęcią, jak gdyby on zawinił wsprawie.Zwiadek ten długo jej zawadzał, tak że spostrzegłszy goodwracała oczy i niechętnie go widziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]