[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panna wyleciała i ukłoniła się.Gość ją zapytał: �Czy mogę się oświadczyć?" �Dlaczego nie� odpowiedziała mu panna, a ojciec jej stwierdził, że nie są przygotowani na taką wizytę.Na co onpowiedział: �Nie trzeba nic, ja mam wszystko swoje do wypicia i zjedzenia.Tylko niech panizaprosi jak najwięcej gości�.I gospodarz wraz z córką zajęli się spraszaniem gości.A gdy ci sięzebrali, kawaler zapytał tylko: �Czy to już wszyscy?� Gdy uzyskał przytwierdzenie, nakazałfurmanowi znosić do izby napoje i jadło.Gospodarz sadowi wszystkich przy suto zastawionymstole i zaczynają się gościć.Kawaler jest przystojny; posiada czarną, lśniącą czuprynę i czarnezakręcone wąsiska, a także ubrany jest w czarny garnitur.Wszyscy zazdroszczą pannie takiegokawalera.Goszczą się już długo i północka dawno już minęła.Wtem ozwało się pianie koguta.Kawaler zerwał się od stołu, żegna gości i wychodzi.Ci go proszą o pozostanie i pytają, dlaczegotak nagle musi odjeżdżać.Ten zawołał tylko �żegnam!� i wsiadł na wóz.Gospodarz otworzyłbramę i zobaczył, że kawaler ujechał tylko kawałek, następnie zsiadł z wozu i stanął na kamieniu.Wtedy zerwał się silny wicher i nad kamieniem uniósł się wirujący słup kurzawy, który pochłonąłdziwnego gościa.Gospodarz wrócił do domu, usiadł na ławie i myśli, co się stało.Nie mówi nic itylko duma.Goście pytają: �Co wam się stało, że tacy jesteście smutni?� A on na to: �Wypiłemtrochę za dużo i głowa mnie boli�.Goście rozeszli się do domów, a on opowiedział całe zdarzenieżonie i córce.Wszyscy domownicy poszli spać.Kiedy wstali, to zobaczyli, że na stole zamiastwódki były w butelkach końskie siuchy", a na talerzach zamiast jadła leżało bydlęce łajno.Wtedygospodarz rzekł do córki: �Przebierałaś, aż wybrałaś se diabła.Więcej przebierać nie będziesz.Jakipierwszy kawaler przyjdzie do domu, to za niego idz�.Przyszedł ślepy na jedno oko i ona za niegowyszła, zaś diabelski kawaler więcej już się nie pokazał" (AZE UMCS, 1054). Pewnego razu jeden chłop sobie trochę podpił i wracał przez łąkę do domu.W pewnym momenciezerwał się straszny wiatr, aż siano zaczęło latać po łące.Chłop, że to był pijany, złapał kij i zacząłbić kopę siana, mówiąc przy tym: �Raz dwa, raz dwa�.Z kopy siana odezwał się głos: �Mów trzy!�A chłop na to: �Nasram ci�.Wtedy głos z kopy siana powiedział: �Twoje śzczęście�.I wszystkoucichło, bo to był diabeł" (A.Szyfer, s.95 96).75Płanetnicy W dzień Zwięta Wielkiejnocy poszedł chłop do lasu i narwał gałązek liszkowych (z leszczyny) nawici do pługa.Drugi chłop, który był w lesie, gdy zobaczył, co on robi, mówi: �Ociec, nie boiciesię to kary boskiej, ażeby robić wici w tak wielkie święto?� �Ej, co tam odpowiedział tamten nie powiadajcie o tern nikomu� i odszedł.Gdy.pierwszy odszedł, drugi chłop, który został wlesie, spogląda, a tu na granicy spuścił się z chmury płanetnik, czarny jak Murzyn, zły bardzo i idzieku niemu.Chłop ten chciał uciec, ale nie mógł.Płanetnik pyta go się: �Człowieczku, czy i ty robiszwici? Oj, nie czyń tego, co tamten uczynił, bo grzech wielki, on zgrzeszył, będzie ukarany.Idzzaraz na twoje pola, zatchnij gałązki z palmy święconej w granicach twoich, bo tu zle się będziedziało�.Poszedł więc chłop czym prędzej, wykonał rozkaz płanetnika, tj.palmy powtykał wgranice swoje.Obydwóch tych chłopów pola razem graniczyły; temu, co wici robił w lesie w dzieńWielkiejnocy, grad wytłukł zboże, drugiemu zaś, co gałązki powtykał święcone, nie upadła na poleani jedna kropla deszczu, ani jedna krupka gradu" (O.Kolberg, Krakowskie", s.50). Był jeden chłop, co orał na polu.Wtem zobaczywszy, że się jeden płanetnik mocuje z bardzociężką chmurą, nie mogąc jej wyciągnąć na lasy, na góry, więc on poszedł na góry i pomagałpłanetnikowi ciągnąc ciężką gradową chmurę.Daleko się obadwaj zapędzili dopiero dziękującchłopu za pomoc daną ten płanetnik pokazuje mu Morze Czarne i powiada: �Stąd deszcze na-bieram".Pokazuje mu Morze Lodowate i powiada: �Tutaj grad zrobię.Idz, powiedz ludziom, niechsię pilnują, bom już chmurę wyładował, a na granicach twego pola zatchnij święcone palmy, tobędziesz ocalony�.Chłop, powróciwszy, mówił o tym ludziom we wsi.Ludzie niewiele sobie robiliz jego przestrogi, wbił więc gałązki z palmy święconej w swoje granice i ochroniony został odstrasznej ulewy gradowej, która pola jego sąsiadów zniszczyła.Na tego chłopa ludzie zli byli wewsi i powiedzieli, że jest guślarz, i powtarzali to, dopóki nie poszedł do kościoła i nie wyspowiadałsię" (tamże s.50 51). Za mojej pamięci mówił Danyło (jeden z juhasów bieszczadzkich) -chmarnik z Tarnawy, Pirógstary, słynął na całą Werchowyne, i z daleka, z Węgier nawet, szli ludzie do niego, niosąc darybogate, a on za to brał ich dobytek w opiekę.Był to człowiek bogobojny i szanowany odwszystkich.Przed każdą burzą wychodził on na jakąś wysoką górę, zwracał się ku stronie, skądburza nadchodziła, a modląc się, krzyczał z całej siły, szamotał się i walczył przeciw mocarzomnieczystym.Najczęściej zażegnywał burzę i odganiał złego ducha, który ją prowadził.Dawno to już, dawno bardzo być musiało prawił stary Daniła bo to76starzy rozpowiadają ludzie, a i oni od ojców słyszeli, jak w naszej wsi był chmarnik rozumny, którymiał od Boga moc odwracanie nieszczęść i tucz wszelakich.W moc jego nie tylko nasze siołowierzyło, i za Bieszczadami znali go ludzie, pan dziedzic tylko nie wierzył, a nawet gdy siędowiedział, że mu ludzie płacą, pozazdrościł mu tego, przywołał chmarnika do siebie i zhańbił go izbezcześcił.Chmarnik rozgniewany nie bronił odtąd pól pańskich.Wkrótce zaś nadeszła tucza izniszczyła łany pańskie, podczas gdy we wsi tylko drobny deszcz padał.Pan, zdziwiony, zawezwałdo siebie chmarnika i znowu zhańbił, że mu tuczę sprowadził.Wówczas chmarnik powiedział, żetuczy nie sprowadził, tylko nie bronił pańskiego mienia od złego.Jeżeli chcecie i pozwolicie, panie,mówił, to ja drugą tuczę odwrócę od was, bo wkrótce łan drugi ma wam burza zniszczyć.Za dnikilka zahuczało strasznie w chmurach, niebo zaczerniło się nad pańskimi polami; pan przestraszony,posłał znowu po chmarnika i poszli razem naprzeciw chmury [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Panna wyleciała i ukłoniła się.Gość ją zapytał: �Czy mogę się oświadczyć?" �Dlaczego nie� odpowiedziała mu panna, a ojciec jej stwierdził, że nie są przygotowani na taką wizytę.Na co onpowiedział: �Nie trzeba nic, ja mam wszystko swoje do wypicia i zjedzenia.Tylko niech panizaprosi jak najwięcej gości�.I gospodarz wraz z córką zajęli się spraszaniem gości.A gdy ci sięzebrali, kawaler zapytał tylko: �Czy to już wszyscy?� Gdy uzyskał przytwierdzenie, nakazałfurmanowi znosić do izby napoje i jadło.Gospodarz sadowi wszystkich przy suto zastawionymstole i zaczynają się gościć.Kawaler jest przystojny; posiada czarną, lśniącą czuprynę i czarnezakręcone wąsiska, a także ubrany jest w czarny garnitur.Wszyscy zazdroszczą pannie takiegokawalera.Goszczą się już długo i północka dawno już minęła.Wtem ozwało się pianie koguta.Kawaler zerwał się od stołu, żegna gości i wychodzi.Ci go proszą o pozostanie i pytają, dlaczegotak nagle musi odjeżdżać.Ten zawołał tylko �żegnam!� i wsiadł na wóz.Gospodarz otworzyłbramę i zobaczył, że kawaler ujechał tylko kawałek, następnie zsiadł z wozu i stanął na kamieniu.Wtedy zerwał się silny wicher i nad kamieniem uniósł się wirujący słup kurzawy, który pochłonąłdziwnego gościa.Gospodarz wrócił do domu, usiadł na ławie i myśli, co się stało.Nie mówi nic itylko duma.Goście pytają: �Co wam się stało, że tacy jesteście smutni?� A on na to: �Wypiłemtrochę za dużo i głowa mnie boli�.Goście rozeszli się do domów, a on opowiedział całe zdarzenieżonie i córce.Wszyscy domownicy poszli spać.Kiedy wstali, to zobaczyli, że na stole zamiastwódki były w butelkach końskie siuchy", a na talerzach zamiast jadła leżało bydlęce łajno.Wtedygospodarz rzekł do córki: �Przebierałaś, aż wybrałaś se diabła.Więcej przebierać nie będziesz.Jakipierwszy kawaler przyjdzie do domu, to za niego idz�.Przyszedł ślepy na jedno oko i ona za niegowyszła, zaś diabelski kawaler więcej już się nie pokazał" (AZE UMCS, 1054). Pewnego razu jeden chłop sobie trochę podpił i wracał przez łąkę do domu.W pewnym momenciezerwał się straszny wiatr, aż siano zaczęło latać po łące.Chłop, że to był pijany, złapał kij i zacząłbić kopę siana, mówiąc przy tym: �Raz dwa, raz dwa�.Z kopy siana odezwał się głos: �Mów trzy!�A chłop na to: �Nasram ci�.Wtedy głos z kopy siana powiedział: �Twoje śzczęście�.I wszystkoucichło, bo to był diabeł" (A.Szyfer, s.95 96).75Płanetnicy W dzień Zwięta Wielkiejnocy poszedł chłop do lasu i narwał gałązek liszkowych (z leszczyny) nawici do pługa.Drugi chłop, który był w lesie, gdy zobaczył, co on robi, mówi: �Ociec, nie boiciesię to kary boskiej, ażeby robić wici w tak wielkie święto?� �Ej, co tam odpowiedział tamten nie powiadajcie o tern nikomu� i odszedł.Gdy.pierwszy odszedł, drugi chłop, który został wlesie, spogląda, a tu na granicy spuścił się z chmury płanetnik, czarny jak Murzyn, zły bardzo i idzieku niemu.Chłop ten chciał uciec, ale nie mógł.Płanetnik pyta go się: �Człowieczku, czy i ty robiszwici? Oj, nie czyń tego, co tamten uczynił, bo grzech wielki, on zgrzeszył, będzie ukarany.Idzzaraz na twoje pola, zatchnij gałązki z palmy święconej w granicach twoich, bo tu zle się będziedziało�.Poszedł więc chłop czym prędzej, wykonał rozkaz płanetnika, tj.palmy powtykał wgranice swoje.Obydwóch tych chłopów pola razem graniczyły; temu, co wici robił w lesie w dzieńWielkiejnocy, grad wytłukł zboże, drugiemu zaś, co gałązki powtykał święcone, nie upadła na poleani jedna kropla deszczu, ani jedna krupka gradu" (O.Kolberg, Krakowskie", s.50). Był jeden chłop, co orał na polu.Wtem zobaczywszy, że się jeden płanetnik mocuje z bardzociężką chmurą, nie mogąc jej wyciągnąć na lasy, na góry, więc on poszedł na góry i pomagałpłanetnikowi ciągnąc ciężką gradową chmurę.Daleko się obadwaj zapędzili dopiero dziękującchłopu za pomoc daną ten płanetnik pokazuje mu Morze Czarne i powiada: �Stąd deszcze na-bieram".Pokazuje mu Morze Lodowate i powiada: �Tutaj grad zrobię.Idz, powiedz ludziom, niechsię pilnują, bom już chmurę wyładował, a na granicach twego pola zatchnij święcone palmy, tobędziesz ocalony�.Chłop, powróciwszy, mówił o tym ludziom we wsi.Ludzie niewiele sobie robiliz jego przestrogi, wbił więc gałązki z palmy święconej w swoje granice i ochroniony został odstrasznej ulewy gradowej, która pola jego sąsiadów zniszczyła.Na tego chłopa ludzie zli byli wewsi i powiedzieli, że jest guślarz, i powtarzali to, dopóki nie poszedł do kościoła i nie wyspowiadałsię" (tamże s.50 51). Za mojej pamięci mówił Danyło (jeden z juhasów bieszczadzkich) -chmarnik z Tarnawy, Pirógstary, słynął na całą Werchowyne, i z daleka, z Węgier nawet, szli ludzie do niego, niosąc darybogate, a on za to brał ich dobytek w opiekę.Był to człowiek bogobojny i szanowany odwszystkich.Przed każdą burzą wychodził on na jakąś wysoką górę, zwracał się ku stronie, skądburza nadchodziła, a modląc się, krzyczał z całej siły, szamotał się i walczył przeciw mocarzomnieczystym.Najczęściej zażegnywał burzę i odganiał złego ducha, który ją prowadził.Dawno to już, dawno bardzo być musiało prawił stary Daniła bo to76starzy rozpowiadają ludzie, a i oni od ojców słyszeli, jak w naszej wsi był chmarnik rozumny, którymiał od Boga moc odwracanie nieszczęść i tucz wszelakich.W moc jego nie tylko nasze siołowierzyło, i za Bieszczadami znali go ludzie, pan dziedzic tylko nie wierzył, a nawet gdy siędowiedział, że mu ludzie płacą, pozazdrościł mu tego, przywołał chmarnika do siebie i zhańbił go izbezcześcił.Chmarnik rozgniewany nie bronił odtąd pól pańskich.Wkrótce zaś nadeszła tucza izniszczyła łany pańskie, podczas gdy we wsi tylko drobny deszcz padał.Pan, zdziwiony, zawezwałdo siebie chmarnika i znowu zhańbił, że mu tuczę sprowadził.Wówczas chmarnik powiedział, żetuczy nie sprowadził, tylko nie bronił pańskiego mienia od złego.Jeżeli chcecie i pozwolicie, panie,mówił, to ja drugą tuczę odwrócę od was, bo wkrótce łan drugi ma wam burza zniszczyć.Za dnikilka zahuczało strasznie w chmurach, niebo zaczerniło się nad pańskimi polami; pan przestraszony,posłał znowu po chmarnika i poszli razem naprzeciw chmury [ Pobierz całość w formacie PDF ]