[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hałas, jaki robią wokół Valancy, jestwprost niesmaczny.Jeszcze gorsza jest ciotka Amelia, która przy każdej okazji mówi: - Mój zięćBernard Redfern.Moja córka pani Bernardowa Redfern.Mama i ojciec nie są lepsi od reszty.Inie widzą, że Valancy śmieje się z nich w kułak.* * *Valancy i Barney zatrzymali się wśród sosen w chłodnym, wrześniowym zmierzchu,aby rzucić pożegnalne spojrzenie na Błękitny Zamek.Mistawis tonęło w liliowym świetlezachodu, nieopisanie łagodne i ciche.Nip i Tuck leniwce krakały wśród gałęzi.Szczęściarz iBanjo pomiaukiwały w koszykach na tylnym siedzeniu nowego samochodu Barneya.Dopowrotu Valancy miała się nimi opiekować kuzynka Georgiana.O przywilej opieki nad kotamiwspółzawodniczyły ciotka Wellington, kuzynki Sarah i Gladys, ale wygrała kuzynkaGeorgiana.Valancy rozpłakała się patrząc na wyspę. - Nie płacz, Promyczku.Wrócimy tu latem.A teraz wyjedziemy w prawdziwą podróżpoślubną.Valancy uśmiechnęła się przez łzy.Szczęście ją przerażało.Wśród tylu wspaniałości inowych wrażeń, czekała ją  chwała Grecji i wielkość Rzymu , uroki wiecznego Nilu, blaskiRiviery, minarety i pałace, a jednak wiedziała, że żadne miejsce na świecie nie posiada tegoczaru, co jej Błękitny Zamek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl