[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wielkie dzięki - rzekł Mike sarkastycznie.- To moja najlepsza przyjaciółka - wyjaśniłam.- A ty jesteśtylko moim bratem.- Tak się składa - powiedział Mike - że ją kocham.- O Boże.- Nachos, które podgrzałam sobie w mikrofalówce na kolację, nieco mi podeszły do gardła.- Robi mi się niedobrze.Dosłownie.Daj mi Ruth do telefonu.- Czy Rob naprawdę się oświadczył?- Daj mi Ruth do telefonu.-r I co mu odpowiesz? Zgodzisz się? A jeśli się zgodzisz, tozostaniesz w Indianie?-A co? - spytałam, chociaż nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć.- Bo jeśli zostaniesz w Indianie, to ja mógłbym wprowadzićsię do Ruth.Kiedy już się przeniosę na Columbię.- Zmieniasz uczelnię dla dziewczyny? Znowu? Zapomniałeś, co się stało ostatnim razem, kiedy to zrobiłeś?- Zamknij się, Jess - rzucił Mike.- Tym razem jest inaczej.169- Lepiej niech tak będzie.Bo jak spieprzysz tym razem, to ja cię.- Zabiję.Tak, wszystko jasne, dzięki.A więc? Co zamierzasz zrobić?- Jeśli jeszcze jedna osoba mnie o to zapyta.- zaczęłamostrzegawczym tonem.A potem przerwałam, uderzona pewnąmyślą.- Hej, a tak w ogóle, gdzie jest Skip? Co on myśli o tym,że zamieniliście to mieszkanie w jaskinię grzechu? Jak reagujena to, co robisz z jego siostrą?- Skip jest w Jersey Shore - wyjaśnił Mike.- Z jakąś dziewczyną, którą.- Dobra, starczy już tego o Skipie - zdecydowała Ruth, która najwyraźniej wyrwała telefon z ręki mojego brata.- Kiedy wracasz do domu? I czy w ogóle wracasz?- Nie wiem - powiedziałam, zagryzając dolną wargę.Niewspominałam jej o tym, że Douglas, zaproponował mi pracę nauczycielki w tym jego nowym alternatywnym liceum.Bo nie byłam pewna, czy zostanę w mieście, wiedząc, że Rob też tumieszka, i nie będąc z nim razem.Zupełnie jakby to ona była obdarzona siłami parapsychicznymi, a nie ja, Ruth powiedziała:- Jess.Po prostu go zapytaj.Dobra? A teraz idź spać.I się rozłączyła.Siedziałam tam i gapiłam się, mrugając oczami, na swoją komórkę.A potem odłożyłam ją delikatnie na nocny stolik i rzuciłam się z powrotem na poduszki.Jak to jest, myślałam, żewszyscy nasi znajomi mająkogoś, a ja nie? Co robię nie tak? Jakmi się udało tak totalnie wszystko popsuć?I właśnie w tym momencie w wykuszowe okno mojej sypialni posypał się grad małych kamyków.Nie dość mocno, żeby wybić szybę, ale na tyle, żeby ich grzechot mnie obudził.to znaczy, gdybym rzeczywiście spała.Tylko jedna osoba kiedykolwiek rzucała kamykami w mojeokno.Ta sama, która wcześniej dzisiejszego dnia rzuciła wemnie zaręczynowym pierścionkiem.170Odrzuciłam koc, podeszłam do najbliższego okna i wyjrzałam na zewnątrz, nie śmiejąc nawet oczekiwać, że to rzeczywiście będzie on.Ale to był on.Stał w świetle księżyca, w dżinsach i czarnejtiszertce, właśnie zamierzając się ramieniem, żeby rzucić w okno kolejną porcję kamyków.Szybko otworzyłam okno i siatkę, wychyliłam się i szepnęłam:- Zaczekaj, zejdę za sekundę.A potem złapałam bawełniany szlafrok, który wrzuciłam doswojej torby podróżnej, pakując się błyskawicznie na przyjazdtutaj, i zarzuciłam go na swojąkoszulkę bez rękawów i bokserki.Pożałowałam, że w przeciwieństwie do Ruth, nie zastanawiałamsię za wiele nad swoją bielizną i nie kupiłam sobie do spaniaczegoś seksowniejszego, takiego jak jej słodkie koszulki bez rękawów w komplecie z szortami, które mój brat Mike w tej chwili.Ugh, to zbyt obrzydliwe, żeby o tym myśleć.Poza tym Rob nie pojawił się tu, byłam pewna, ze względuna żadne romantyczne uczucia, jakie mógł do mnie żywić.Prawdopodobnie jego siostra znów uciekła.A może po prostu chciał, żebym mu zwróciła pierścionek.Na tę myśl przystanęłam w połowie schodów.No tak.Pewnie chciał odebrać pierścionek.Zatkało mnie na moment.Z sercem tak idiotycznie walącym, że aż słyszałam jew uszach, zeszłam cicho po schodach na sam dół.Dom był pogrążony w ciemnościach.Oboje rodzice spali.Tylko Chigger nie spał.Zlazł z kanapy w salonie - tej, na której mama zabraniałamu spać, więc robił to tylko wtedy, kiedy nie patrzyła - i podszedł do drzwi, przywitać się ze mną.- Siad - szepnęłam, cicho otwierając zamek u drzwi.- Zostań.Pies nie zrobił ani jednego, ani drugiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Wielkie dzięki - rzekł Mike sarkastycznie.- To moja najlepsza przyjaciółka - wyjaśniłam.- A ty jesteśtylko moim bratem.- Tak się składa - powiedział Mike - że ją kocham.- O Boże.- Nachos, które podgrzałam sobie w mikrofalówce na kolację, nieco mi podeszły do gardła.- Robi mi się niedobrze.Dosłownie.Daj mi Ruth do telefonu.- Czy Rob naprawdę się oświadczył?- Daj mi Ruth do telefonu.-r I co mu odpowiesz? Zgodzisz się? A jeśli się zgodzisz, tozostaniesz w Indianie?-A co? - spytałam, chociaż nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć.- Bo jeśli zostaniesz w Indianie, to ja mógłbym wprowadzićsię do Ruth.Kiedy już się przeniosę na Columbię.- Zmieniasz uczelnię dla dziewczyny? Znowu? Zapomniałeś, co się stało ostatnim razem, kiedy to zrobiłeś?- Zamknij się, Jess - rzucił Mike.- Tym razem jest inaczej.169- Lepiej niech tak będzie.Bo jak spieprzysz tym razem, to ja cię.- Zabiję.Tak, wszystko jasne, dzięki.A więc? Co zamierzasz zrobić?- Jeśli jeszcze jedna osoba mnie o to zapyta.- zaczęłamostrzegawczym tonem.A potem przerwałam, uderzona pewnąmyślą.- Hej, a tak w ogóle, gdzie jest Skip? Co on myśli o tym,że zamieniliście to mieszkanie w jaskinię grzechu? Jak reagujena to, co robisz z jego siostrą?- Skip jest w Jersey Shore - wyjaśnił Mike.- Z jakąś dziewczyną, którą.- Dobra, starczy już tego o Skipie - zdecydowała Ruth, która najwyraźniej wyrwała telefon z ręki mojego brata.- Kiedy wracasz do domu? I czy w ogóle wracasz?- Nie wiem - powiedziałam, zagryzając dolną wargę.Niewspominałam jej o tym, że Douglas, zaproponował mi pracę nauczycielki w tym jego nowym alternatywnym liceum.Bo nie byłam pewna, czy zostanę w mieście, wiedząc, że Rob też tumieszka, i nie będąc z nim razem.Zupełnie jakby to ona była obdarzona siłami parapsychicznymi, a nie ja, Ruth powiedziała:- Jess.Po prostu go zapytaj.Dobra? A teraz idź spać.I się rozłączyła.Siedziałam tam i gapiłam się, mrugając oczami, na swoją komórkę.A potem odłożyłam ją delikatnie na nocny stolik i rzuciłam się z powrotem na poduszki.Jak to jest, myślałam, żewszyscy nasi znajomi mająkogoś, a ja nie? Co robię nie tak? Jakmi się udało tak totalnie wszystko popsuć?I właśnie w tym momencie w wykuszowe okno mojej sypialni posypał się grad małych kamyków.Nie dość mocno, żeby wybić szybę, ale na tyle, żeby ich grzechot mnie obudził.to znaczy, gdybym rzeczywiście spała.Tylko jedna osoba kiedykolwiek rzucała kamykami w mojeokno.Ta sama, która wcześniej dzisiejszego dnia rzuciła wemnie zaręczynowym pierścionkiem.170Odrzuciłam koc, podeszłam do najbliższego okna i wyjrzałam na zewnątrz, nie śmiejąc nawet oczekiwać, że to rzeczywiście będzie on.Ale to był on.Stał w świetle księżyca, w dżinsach i czarnejtiszertce, właśnie zamierzając się ramieniem, żeby rzucić w okno kolejną porcję kamyków.Szybko otworzyłam okno i siatkę, wychyliłam się i szepnęłam:- Zaczekaj, zejdę za sekundę.A potem złapałam bawełniany szlafrok, który wrzuciłam doswojej torby podróżnej, pakując się błyskawicznie na przyjazdtutaj, i zarzuciłam go na swojąkoszulkę bez rękawów i bokserki.Pożałowałam, że w przeciwieństwie do Ruth, nie zastanawiałamsię za wiele nad swoją bielizną i nie kupiłam sobie do spaniaczegoś seksowniejszego, takiego jak jej słodkie koszulki bez rękawów w komplecie z szortami, które mój brat Mike w tej chwili.Ugh, to zbyt obrzydliwe, żeby o tym myśleć.Poza tym Rob nie pojawił się tu, byłam pewna, ze względuna żadne romantyczne uczucia, jakie mógł do mnie żywić.Prawdopodobnie jego siostra znów uciekła.A może po prostu chciał, żebym mu zwróciła pierścionek.Na tę myśl przystanęłam w połowie schodów.No tak.Pewnie chciał odebrać pierścionek.Zatkało mnie na moment.Z sercem tak idiotycznie walącym, że aż słyszałam jew uszach, zeszłam cicho po schodach na sam dół.Dom był pogrążony w ciemnościach.Oboje rodzice spali.Tylko Chigger nie spał.Zlazł z kanapy w salonie - tej, na której mama zabraniałamu spać, więc robił to tylko wtedy, kiedy nie patrzyła - i podszedł do drzwi, przywitać się ze mną.- Siad - szepnęłam, cicho otwierając zamek u drzwi.- Zostań.Pies nie zrobił ani jednego, ani drugiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]