[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ferd, dostałeś małpkę na receptę? Usłyszała niedo-wierzanie we własnym głosie. Kapucynkę. Przywołał zwierzątko. Panie Peebles,chodz się przywitać.Na dzwięk swojego imienia małpka gwałtownie uniosłagłowę.Skuliła się i cofnęła do środka. Panie Peebles, to niegrzeczne.Chodz tu.Mówił do zwierzaka, jakby był dzieckiem.Małym nie-grzecznym dzieckiem, które narobiło bałaganu wśród elektro-nicznych gadżetów w sklepie komputerowym, gdzie pracował.Ruchem ręki wskazał Jo. To moja przyjaciółka Johanna.Jest lekarzem.Psychiatrą.201 Wymówił to powoli. Więc lepiej porządnie się przy niejzachowuj, bo może cię wysłać do wariatkowa. Ferd, proszę. Weszła po schodach na werandę. Coona tu robi? To moje zwierzątko pomocnicze.O Boże. Profesjonalista zajmujący się opieką zdrowotną przepisałci małpkę? Mój hipnoterapeuta. Dlaczego? Jo potarła czoło. Zapewnia mi wsparcie emocjonalne.Będzie mnie uspo-kajała, kiedy poczuję przypływ paniki.Zostało medycznie udo-wodnione, że zwierzęta działają kojąco na nerwy. Wiem, ale. Czy nie jest cudowna? Pochylił się i cmoknął na stwo-rzonko. Chodz tu, mała.Małpka się wycofała ze skrzywionym podejrzliwie pyszcz-kiem.Ferd schylił się i podniósł zwierzę. Okay.Nie ma pośpiechu.Kapucynka chwyciła kołnierz jego koszuli i przysiadła muna ramieniu, rozglądając się dookoła nerwowo, jakby spodzie-wała się ataku ze strony nietoperzy. To znacznie zdrowsze niż lekarstwa albo terapia.Ioszczędza masę czasu.Może robić dla mnie różne rzeczy.Ferd ponownie odezwał się głosem surowego rodzica. PaniePeebles, proszę mi podać iPoda.Małpka kucnęła niżej i podrapała się po plecach. W porządku.Uściskaj mnie.Zwierzątko nerwowo spoglądało na wszystkie strony, jakbynurkowały w jego stronę te niewidzialne nietoperze.Po chwilizatrzymało wzrok na Jo.Zciągnęło pyszczek.202Sąsiad się rozpromienił. Jest zupełnie jak mały Ferdek. Jeżeli to coś jest twoim Id, to widzę więcej, niż kiedykol-wiek chciał zobaczyć jakikolwiek terapeuta. Utrzyma mnie na prostym kursie.Nie będzie więcej ata-ków paniki w restauracjach czy na moście.Wiedziała, że stanowiące emocjonalne wsparcie zwierzętanaprawdę mogą pomóc ludziom, ale myśl o tym szkodnikurozrzucającym jedzenie w restauracji lub, co gorsza, biegają-cym swobodnie w samochodzie Ferda przy stu kilometrach nagodzinę, przyprawiła ją o zawrót głowy. Kup mu dziecięcy fotelik powiedziała. Z pięcio-punktowym pasem bezpieczeństwa.Pan Peebles wpatrywał się w nią czarnymi oczami.Pokazałzęby i wrzasnął.f& f& f&Jo szła chodnikiem w stronę domu.Miejsce tuż przeddrzwiami, najlepsze miejsce parkingowe, zostało zajęte przezczarną toyotę 4Runner.Gdy podeszła, otworzyły się drzwi odstrony kierowcy i wysiadł Gabe Quintana.Nie mogła uwierzyć, jak bardzo pojaśniało słońce, gdy szedłw jej stronę.Włożyła ręce do kieszeni bluzy.W samochodziebyło włączone światło.Zobaczyła siedzącą z przodu, na siedze-niu pasażera, małą dziewczynkę. Hej powiedziała.Gabe podszedł do niej spacerowym krokiem. Zapomniałaś o tym. Miał jej notatnik i pióro, które zo-stawiła w taquerii, oraz papierowy talerz przykryty aluminiowąfolią.Jej lunch. Dziękuję, sierżancie. Co ci mówiłem na ten temat?203 A tak, jesteś buntownikiem.Który przynosi mi posiłki.Zaśmiała się. Możesz się buntować, mnie się to podoba.Cobędzie, kiedy pstryknę palcami? Chcesz się dowiedzieć? Uśmiechnął się niespiesznie iporozumiewawczo, wprawiając ją w zakłopotanie.Spuściła wzrok.Gabe się skrzywił. Sophie i ja wybieramy się coś przegryzć, zanim ją pod-rzucę.Dzisiaj spędza wieczór z mamą.Jo spojrzała do wnętrza samochodu.Dziewczynka śpiewałasobie i bawiła się lalką. Kiedy to lalki Bratz podbiły świat? Mama kupiła jej cały zestaw.Yasmin, Jade, Pouty iGimme wyjaśnił Gabe. Powinnam sprzedawać stosowne akcesoria poirytowa-nym rodzicom.Na przykład małe palniki acetylenowe. Nie, nie warto się zajmować drobiazgami. Chcesz powiedzieć, że zająłbyś się od razu fabryką tychlalek? zażartowała Jo. C4 załatwiłby sprawę odrzekł z szerokim uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Ferd, dostałeś małpkę na receptę? Usłyszała niedo-wierzanie we własnym głosie. Kapucynkę. Przywołał zwierzątko. Panie Peebles,chodz się przywitać.Na dzwięk swojego imienia małpka gwałtownie uniosłagłowę.Skuliła się i cofnęła do środka. Panie Peebles, to niegrzeczne.Chodz tu.Mówił do zwierzaka, jakby był dzieckiem.Małym nie-grzecznym dzieckiem, które narobiło bałaganu wśród elektro-nicznych gadżetów w sklepie komputerowym, gdzie pracował.Ruchem ręki wskazał Jo. To moja przyjaciółka Johanna.Jest lekarzem.Psychiatrą.201 Wymówił to powoli. Więc lepiej porządnie się przy niejzachowuj, bo może cię wysłać do wariatkowa. Ferd, proszę. Weszła po schodach na werandę. Coona tu robi? To moje zwierzątko pomocnicze.O Boże. Profesjonalista zajmujący się opieką zdrowotną przepisałci małpkę? Mój hipnoterapeuta. Dlaczego? Jo potarła czoło. Zapewnia mi wsparcie emocjonalne.Będzie mnie uspo-kajała, kiedy poczuję przypływ paniki.Zostało medycznie udo-wodnione, że zwierzęta działają kojąco na nerwy. Wiem, ale. Czy nie jest cudowna? Pochylił się i cmoknął na stwo-rzonko. Chodz tu, mała.Małpka się wycofała ze skrzywionym podejrzliwie pyszcz-kiem.Ferd schylił się i podniósł zwierzę. Okay.Nie ma pośpiechu.Kapucynka chwyciła kołnierz jego koszuli i przysiadła muna ramieniu, rozglądając się dookoła nerwowo, jakby spodzie-wała się ataku ze strony nietoperzy. To znacznie zdrowsze niż lekarstwa albo terapia.Ioszczędza masę czasu.Może robić dla mnie różne rzeczy.Ferd ponownie odezwał się głosem surowego rodzica. PaniePeebles, proszę mi podać iPoda.Małpka kucnęła niżej i podrapała się po plecach. W porządku.Uściskaj mnie.Zwierzątko nerwowo spoglądało na wszystkie strony, jakbynurkowały w jego stronę te niewidzialne nietoperze.Po chwilizatrzymało wzrok na Jo.Zciągnęło pyszczek.202Sąsiad się rozpromienił. Jest zupełnie jak mały Ferdek. Jeżeli to coś jest twoim Id, to widzę więcej, niż kiedykol-wiek chciał zobaczyć jakikolwiek terapeuta. Utrzyma mnie na prostym kursie.Nie będzie więcej ata-ków paniki w restauracjach czy na moście.Wiedziała, że stanowiące emocjonalne wsparcie zwierzętanaprawdę mogą pomóc ludziom, ale myśl o tym szkodnikurozrzucającym jedzenie w restauracji lub, co gorsza, biegają-cym swobodnie w samochodzie Ferda przy stu kilometrach nagodzinę, przyprawiła ją o zawrót głowy. Kup mu dziecięcy fotelik powiedziała. Z pięcio-punktowym pasem bezpieczeństwa.Pan Peebles wpatrywał się w nią czarnymi oczami.Pokazałzęby i wrzasnął.f& f& f&Jo szła chodnikiem w stronę domu.Miejsce tuż przeddrzwiami, najlepsze miejsce parkingowe, zostało zajęte przezczarną toyotę 4Runner.Gdy podeszła, otworzyły się drzwi odstrony kierowcy i wysiadł Gabe Quintana.Nie mogła uwierzyć, jak bardzo pojaśniało słońce, gdy szedłw jej stronę.Włożyła ręce do kieszeni bluzy.W samochodziebyło włączone światło.Zobaczyła siedzącą z przodu, na siedze-niu pasażera, małą dziewczynkę. Hej powiedziała.Gabe podszedł do niej spacerowym krokiem. Zapomniałaś o tym. Miał jej notatnik i pióro, które zo-stawiła w taquerii, oraz papierowy talerz przykryty aluminiowąfolią.Jej lunch. Dziękuję, sierżancie. Co ci mówiłem na ten temat?203 A tak, jesteś buntownikiem.Który przynosi mi posiłki.Zaśmiała się. Możesz się buntować, mnie się to podoba.Cobędzie, kiedy pstryknę palcami? Chcesz się dowiedzieć? Uśmiechnął się niespiesznie iporozumiewawczo, wprawiając ją w zakłopotanie.Spuściła wzrok.Gabe się skrzywił. Sophie i ja wybieramy się coś przegryzć, zanim ją pod-rzucę.Dzisiaj spędza wieczór z mamą.Jo spojrzała do wnętrza samochodu.Dziewczynka śpiewałasobie i bawiła się lalką. Kiedy to lalki Bratz podbiły świat? Mama kupiła jej cały zestaw.Yasmin, Jade, Pouty iGimme wyjaśnił Gabe. Powinnam sprzedawać stosowne akcesoria poirytowa-nym rodzicom.Na przykład małe palniki acetylenowe. Nie, nie warto się zajmować drobiazgami. Chcesz powiedzieć, że zająłbyś się od razu fabryką tychlalek? zażartowała Jo. C4 załatwiłby sprawę odrzekł z szerokim uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]