[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała dziwne wrażenie, że on mówi o ich przyszłości.- Wiem, że jesteś w tym dobry.Judd tak mówi.- Uśmiechnęła się blado.Cash przesunął dłonie na jej twarz.- Zawsze jestem ostrożny i jeśli już podejmuję ryzyko, to tylko wykalkulowane.Nie mam skłonności samobójczych.W tym zawodzie przeważnie ginie się z powodulekkomyślności.Wzięła głęboki oddech i podniosła ręce, by poprawić mu krawat.- Nie daj się zabić - powiedziała po prostu.Cash pochylił głowę i lekko pocałował ją w usta.Pachniała różami.Przymknęłaoczy i oparła dłonie na jego piersi.- Wracaj do łóżka - powiedział po chwili, podnosząc głowę.- To może trochępotrwać.- Dobrze - westchnęła.- No, no, co za posłuszeństwo - zakpił, krzywiąc się zabawnie.- Ale założę się,że ledwo wyjdę za drzwi, zaczniesz sprzątać kuchnię albo przestawiać w szafkach.- Jeszcze nie.Za bardzo mnie wszystko boli.Poczekam z tym przynajmniej doprzyszłego tygodnia - odrzekła ponuro.- Tylko się za bardzo nie przyzwyczajaj!- Zaśmiał się.- Jestem szczęśliwym kawalerem.- Coś takiego nie istnieje w przyrodzie - odparowała gładko.Spojrzał na nią złowieszczo, ale zupełnie się tym nie przejęła.- Czy ktoś obrabował bank? - zapytała.- Nie.Ktoś próbuje wyrzucić z pracy dwóch moich ludzi za to, że zatrzymali po-lityka, który prowadził samochód po pijanemu.Tippy szeroko otworzyła oczy.- Jak to?- Bo to jest bogaty polityk.- I co z tego? Prawo to prawo.- Kochanie! - zawołał Cash i pocałował ją raz jeszcze.- Tylko nie wyobrażajsobie zbyt wiele - zastrzegł natychmiast.- To było przypadkowe.Spojrzała na niego z zaciekawieniem.- Lubię, gdy bierzesz moją stronę.- Wzruszył ramionami.- Wiem, gdzie moglibyśmy kupić pierścionek - odrzekła z szerokim uśmiechem.- Ja też wiem, ale nie planuję zakupów.- Wydął usta.Dopiero teraz Tippy zauważyła panią Jewell stojącą w drzwiach kuchni.- On się bawi moimi uczuciami i nie chce się ze mną ożenić - poskarżyła się jej.Pani Jewell zaniemówiła.- Nie, nie chce - poświadczył Cash.- I nie bawię się twoimi uczuciami.Pocałowałem cię tylko dlatego, że przyznałaś mi rację.- Nieprawda.Pocałowałeś mnie, bo nie potrafiłeś się oprzeć.Nikt nie jest wstanie mi się oprzeć.- Nie zważając na ból w klatce piersiowej, przyjęła uwodzicielskąpozę.- Jeszcze tylko gitara i zespól i mogłabyś to zaśpiewać - stwierdził Cash.-Wracaj do łóżka!Stała nieruchomo, trzepocząc rzęsami.- I przestań mnie prowokować - dodał stanowczo.- Pani Jewell ma mnie przedtobą chronić, więc uważaj, co robisz.Pani Jewell wybuchnęła śmiechem.Cash skorzystał z tego, że chwilowo miałostatnie słowo w dyskusji, i wyszedł z domu.- Znam go niecały rok - powiedziała pani Jewell do Tippy - ale jeszcze nigdy niewidziałam, żeby się tyle śmiał.Chyba ma do ciebie słabość.- To tylko współczucie - odrzekła lekko.- - Ale kiedy się z nim drażnię,poprawia mu się humor.Ciemne bystre oczy pani Jewell dostrzegały wszystko.- Kochasz go, tak? - zapytała bez ogródek.Tippy zawahała się, a potem westchnęła.- Niestety, tak.On nie chce się żenić i uważa mnie za zagrożenie.- Na ekranie jesteś zupełnie inna niż prywatnie w domu.- Cieszę się, że pani to zauważyła.Bo większość ludzi tego nie dostrzega.- Mam duże doświadczenie w rozgryzaniu ludzi.- Pokiwała głową.- A terazwracaj do łóżka.Potrzebujesz odpoczynku.Tippy dotknęła swojej twarzy.Skaleczenia wciąż były bolesne i opuchnięte.- Na pewno wyglądam okropnie - westchnęła.- Skarbie, wyglądasz jak ktoś, kto został pobity.Te skaleczenia wygoją się,żebra też.Ale musisz odpoczywać i dużo pić, żeby rozluznić wydzielinę w płucach.Lotsamolotem na pewno ci w tym nie pomógł.- Ale jazda samochodem byłaby znacznie gorsza.Mam lekarstwa i zamierzamje brać.Muszę wyzdrowieć, żeby skończyć film, bo inaczej mi nie zapłacą.- Zauważyładziwne spojrzenie pani Jewell.Przypomniała sobie, co wypisywały gazety, ipospiesznie wyjaśniła: - Asystent reżysera przekonywał mnie, że ten skok będziezupełnie bezpieczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Miała dziwne wrażenie, że on mówi o ich przyszłości.- Wiem, że jesteś w tym dobry.Judd tak mówi.- Uśmiechnęła się blado.Cash przesunął dłonie na jej twarz.- Zawsze jestem ostrożny i jeśli już podejmuję ryzyko, to tylko wykalkulowane.Nie mam skłonności samobójczych.W tym zawodzie przeważnie ginie się z powodulekkomyślności.Wzięła głęboki oddech i podniosła ręce, by poprawić mu krawat.- Nie daj się zabić - powiedziała po prostu.Cash pochylił głowę i lekko pocałował ją w usta.Pachniała różami.Przymknęłaoczy i oparła dłonie na jego piersi.- Wracaj do łóżka - powiedział po chwili, podnosząc głowę.- To może trochępotrwać.- Dobrze - westchnęła.- No, no, co za posłuszeństwo - zakpił, krzywiąc się zabawnie.- Ale założę się,że ledwo wyjdę za drzwi, zaczniesz sprzątać kuchnię albo przestawiać w szafkach.- Jeszcze nie.Za bardzo mnie wszystko boli.Poczekam z tym przynajmniej doprzyszłego tygodnia - odrzekła ponuro.- Tylko się za bardzo nie przyzwyczajaj!- Zaśmiał się.- Jestem szczęśliwym kawalerem.- Coś takiego nie istnieje w przyrodzie - odparowała gładko.Spojrzał na nią złowieszczo, ale zupełnie się tym nie przejęła.- Czy ktoś obrabował bank? - zapytała.- Nie.Ktoś próbuje wyrzucić z pracy dwóch moich ludzi za to, że zatrzymali po-lityka, który prowadził samochód po pijanemu.Tippy szeroko otworzyła oczy.- Jak to?- Bo to jest bogaty polityk.- I co z tego? Prawo to prawo.- Kochanie! - zawołał Cash i pocałował ją raz jeszcze.- Tylko nie wyobrażajsobie zbyt wiele - zastrzegł natychmiast.- To było przypadkowe.Spojrzała na niego z zaciekawieniem.- Lubię, gdy bierzesz moją stronę.- Wzruszył ramionami.- Wiem, gdzie moglibyśmy kupić pierścionek - odrzekła z szerokim uśmiechem.- Ja też wiem, ale nie planuję zakupów.- Wydął usta.Dopiero teraz Tippy zauważyła panią Jewell stojącą w drzwiach kuchni.- On się bawi moimi uczuciami i nie chce się ze mną ożenić - poskarżyła się jej.Pani Jewell zaniemówiła.- Nie, nie chce - poświadczył Cash.- I nie bawię się twoimi uczuciami.Pocałowałem cię tylko dlatego, że przyznałaś mi rację.- Nieprawda.Pocałowałeś mnie, bo nie potrafiłeś się oprzeć.Nikt nie jest wstanie mi się oprzeć.- Nie zważając na ból w klatce piersiowej, przyjęła uwodzicielskąpozę.- Jeszcze tylko gitara i zespól i mogłabyś to zaśpiewać - stwierdził Cash.-Wracaj do łóżka!Stała nieruchomo, trzepocząc rzęsami.- I przestań mnie prowokować - dodał stanowczo.- Pani Jewell ma mnie przedtobą chronić, więc uważaj, co robisz.Pani Jewell wybuchnęła śmiechem.Cash skorzystał z tego, że chwilowo miałostatnie słowo w dyskusji, i wyszedł z domu.- Znam go niecały rok - powiedziała pani Jewell do Tippy - ale jeszcze nigdy niewidziałam, żeby się tyle śmiał.Chyba ma do ciebie słabość.- To tylko współczucie - odrzekła lekko.- - Ale kiedy się z nim drażnię,poprawia mu się humor.Ciemne bystre oczy pani Jewell dostrzegały wszystko.- Kochasz go, tak? - zapytała bez ogródek.Tippy zawahała się, a potem westchnęła.- Niestety, tak.On nie chce się żenić i uważa mnie za zagrożenie.- Na ekranie jesteś zupełnie inna niż prywatnie w domu.- Cieszę się, że pani to zauważyła.Bo większość ludzi tego nie dostrzega.- Mam duże doświadczenie w rozgryzaniu ludzi.- Pokiwała głową.- A terazwracaj do łóżka.Potrzebujesz odpoczynku.Tippy dotknęła swojej twarzy.Skaleczenia wciąż były bolesne i opuchnięte.- Na pewno wyglądam okropnie - westchnęła.- Skarbie, wyglądasz jak ktoś, kto został pobity.Te skaleczenia wygoją się,żebra też.Ale musisz odpoczywać i dużo pić, żeby rozluznić wydzielinę w płucach.Lotsamolotem na pewno ci w tym nie pomógł.- Ale jazda samochodem byłaby znacznie gorsza.Mam lekarstwa i zamierzamje brać.Muszę wyzdrowieć, żeby skończyć film, bo inaczej mi nie zapłacą.- Zauważyładziwne spojrzenie pani Jewell.Przypomniała sobie, co wypisywały gazety, ipospiesznie wyjaśniła: - Asystent reżysera przekonywał mnie, że ten skok będziezupełnie bezpieczny [ Pobierz całość w formacie PDF ]