[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cicho!  syknąłem zatykając jej usta i gasząc nasze latarki.Trwaliśmy tak jakiś czas w bezruchu.Potem delikatnie poprowadziłem Blankę aż do jednejze ścian i tam zmusiłem ją, żeby przysiadła.Ugryzła mnie w palec, kiedy wystraszona dotknęłaktóregoś z tych biedaków, a ja tylko mocniej zacisnąłem dłoń na jej wargach.Poczułem ciepłąlepką strugę krwi spływająca mi po palcach.Blanka próbowała mi się wyrwać, ale tylko mocniej jąścisnąłem. Błagam, wytrzymaj!  szeptałem.Na moje dłonie zaczęły kapać jej łzy.Wtedy w ciemnościach usłyszałem kroki.Blankazadrżała, bo też zdała sobie sprawę, co to oznacza.Zmrużyłem oczy, by przeciwnik nie oślepiłmnie, kiedy nagle zapali latarkę.Szedł pewny siebie prosto na nas.Był sam.Gdzie w takim raziebył drugi? Zatrzymał się.Jak blisko do nas podszedł? No, Daniec, czas na rewanż  usłyszałem głos znany mi z piwnicy morąskiego zamku.Musiał być w tym samym pomieszczeniu co my! Obaj wpadliśmy na identyczny pomysł iwłączyliśmy latarki.Stał przede mną ubrany tak samo jak poprzednio.Tyle że teraz trzymałwymierzony we mnie dragoński pałasz.Jego pordzewiały czubek znajdował się najdalej dziesięćcentymetrów od mojej grdyki i lekko drżał.Spojrzałem w zimne oczy widoczne w otworachkominiarki. Zabijesz nas?  siedziałem skulony obejmując Blankę i nie miałem szans na szybki,niespodziewany atak. To zależy od was  roześmiał się. Nie lubię przegrywać, a tego. wymownie spojrzał naswoje przedramię .nigdy ci nie zapomnę. Kasztan, co cię opętało?Zamiast odpowiedzi przytknął mi ostrze do szyi. Stary, co ci jest?  nie dawałem za wygraną. Masz jakiś dziwny głos, ale wiem, że to ty.Robisz rzeczy, z których nie będziesz mógł się wytłumaczyć przed policją.Nie marnuj sobie życia,bo żaden skarb nie jest tego wart. Daniec, przestań gadać, tylko wez broń  odszedł na krok i pałaszem wskazał na szablęporzuconą pod ścianą.Była to rosyjska broń, która znajdowała się na wyposażeniu huzarów.Mój przeciwnik miałnade mną przewagę, bo pałasz był dłuższy i mógł mnie trzymać na dystans.Panienka nam poświeci  rozkazał Blance. Jej w to nie mieszaj. A dlaczego? Chcesz się bić tu?  byłem pewny, że cieszy go ten pomysł.W lot zrozumiałem, co miał na myśli.W tym pomieszczeniu bez trudu mogło dojść doprzypadkowego zranienia dziewczyny. Tam?  zaproponowałem sąsiednią komnatę.Ostrożnie stawiając kroki wycofał się i zrobił mi dość miejsca do walki.Pod ścianę rzuciłswoją latarkę. Wiesz, że nie wywiniesz się policji?  próbowałem przemówić wrogowi do rozsądku. Kto mi cokolwiek udowodni?104 Przesunął lewą stopę do przodu.Wiedziałem, że to jeszcze nie atak, ale udałemwystraszonego i gwałtownie odskoczyłem w bok.Zadowolony z efektu swych działań powtórzyłmanewr i znowu zrobiłem to samo. Nie podejrzewałem, że to będzie takie łatwe  zamarkował cięcie. Co?!  bez trudu sparowałem je. Pozbycie się ciebie  teraz już szykował się do poważnego ataku. Tyle słyszałem o tobie,że jesteś grozny, bo inteligentny.Były komandos z dużą wiedzą historyczną.A tu sikoreczkazawróciła ci w głowie i przegrywasz.Przemawiając przeniósł ciężar na lewą nogę, prawą przygotował do postawienia kroku,któremu miało towarzyszyć wyprowadzenie silnego pchnięcia prosto w mój brzuch.Pałasz byłbronią stworzoną właśnie do tego typu ciosów.Francuska kawaleria dzięki zadawaniu takichciosów piechocie wroga okazywała się skuteczniejsza.Kirasjer czy dragon siedzący na rosłymkoniu, trzymając pałasz w wyciągniętej ręce miał przewagę nad piechurem.Po cięciach szabląłatwiej było wyleczyć obrażenia niż po ranach kłutych.Gorzej, kiedy dochodziło do walk zkawalerią przeciwnika.Wtedy wróg, który odparł atak pałasza bez trudu mógł zadać cięcie szablą.Dlatego kirasjerzy, dragoni, karabinierzy mieli lekkie pancerze  kirysy oraz kaski, które miałychronić ich przed takimi ciosami.Pchnął gwałtownie, z furią.Bez trudu odbiłem cios prowadząc ostrze szabli od dołu, w prawoku górze, jednocześnie przechodząc na lewo od wroga.Nie mógł w żaden sposób zareagować,kiedy znalazłem się za jego plecami.Zamachnąłem się, ale w ostatniej chwili zawahałem i zamiastciąć go postanowiłem uderzyć go płazem.Moja szabla uderzyła o coś metalowego co on miał nasobie i złamała się.Odrzuciłem bezużyteczną rękojeść. Już po tobie!  zbliżał się celując pałaszem w moją pierś.Teraz stałem nieruchomo, tylko lekko ugiąłem nogi. Ten  wskazał na diabła nad naszymi głowami  sprzyja lepszym!Znowu pchnął pałaszem.Cofnąłem prawą nogę, co spowodowało, że znalazłem się bokiemdo atakującego, a ostrze broni przeszło przede mną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl