[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takżeona musiała przyjąć do wiadomości, że jej serce już długo nie wytrzyma, jeżeli zaraz nieodpocznie.Z ulgą wykonała polecenie, bała się bowiem ostatniego wysiłku, a ten strachspotęgowany był lękiem o stan własnego organizmu.Siedziała długo i przyglądała się nowej grocie, raz jeszcze doznając wrażenia, że znajdujesię w otwartej pustej przestrzeni.Widziała niewiele, bo wszystko przesłaniał mokry, lepkiśnieg.Padał w ciszy wielkimi, ciężkimi od wody płatami, kładł się białą powłoką na ziemi,nigdy jednak nie tworzył zasp.Czarne nagie drzewa rysowały się niewyraznie w śnieżycy.- Wiesz, kogo masz tu spotkać, prawda? - zapytał głos, gdy Shira odzyskała trochę energii iwstała.Skinęła głową.- Wszystkich, których nieświadomie zraniłam lub sprawiłam im ból.Nie mogę powiedzieć, żemnie to cieszy.O, gdyby on wiedział, jak bardzo jej to nie cieszy! Jej kondycja fizyczna była tak marna, żetrudno to sobie nawet wyobrazić.Nerwy miała tak zszarpane, że podskakiwała przy byleszeleście, nie wiedziała już, ile czasu minęło, odkąd spała po raz ostatni, nie miała odwagiprosić o jedzenie, straciła mnóstwo krwi, a cała skóra była jedną raną.Trzęsła się, miałamdłości i bolała ją głowa.A na dodatek tutaj jest tak zimno.Uff!- Poradziłaś sobie znakomicie, Shiro - rzekł głos z uznaniem.- A trzeba pamiętać, że onzrobił wiele, by dostać właśnie ciebie, i że oszukiwał paskudnie.Nie obawiaj się zatemostatniego zadania!Słowa zachęty specjalnie jej nie pocieszyły.- To nie jest w porządku, żeby taką próbę jak ta zostawiać na sam koniec, kiedy wszystkiemoje siły już się wyczerpały - żaliła się.- Już niczemu nie potrafię się przeciwstawić,niczemu oprzeć.- O, Shiro, za bardzo narzekasz - rzekł głos z uśmiechem.- O to właśnie chodziło, miałaśbyć zmęczona.W przeciwnym razie byle kto mógłby stanąć twarzą w twarz ze swoimidawnymi błędami.- Czy można mówić o błędach, kiedy chodzi o nieświadome sprawianie przykrości?- Czasami tak.Możemy to zresztą nazywać ukrytym egoizmem.Jesteś gotowa?127- Tak, teraz jestem gotowa.Wybacz mi, że narzekałam.- Dobrze cię rozumiem.Jeszcze się zobaczymy!Zobaczymy się? No tak, on ją widzi, choć ona słyszy jedynie głos.Ale może naprawdęchciałaby spotkać jego właściciela, może głos ma także ciało?Ciekawość ożywiła ją, a ożywienie dodało odwagi.Nie wahając się dłużej, wkroczyła wśnieżycę.Tam gdzie sypał śnieg, panowała niezwykła cisza.Płatki padały na jej włosy; wyciągała ręcei patrzyła, jak topnieją na skórze.Wilgotny chłód zaczął przenikać przez ubranie, strząsnęłaz siebie lepką biel.Ciszę przerwał jakiś dzwięk - stłumiony, niepocieszony płacz.Serce Shiry podeszło dogardła.Zaczęło się!Miała wrażenie, że znalazła się w zimowym osiedlu w tajdze, gdzie Juraci mają stałedomostwa.Pod drzewem siedziała stara kobieta w prostym ubraniu.Shirę przeniknąłdreszcz.Znała tę kobietę z dzieciństwa, to była ich sąsiadka, zmarła przed wieloma laty.Biedna i samotna mieszkała w swojej małej jurcie z daleka od ludzi.Zdumiona i pełna złychprzeczuć Shira podeszła do staruszki.O ile mogła sobie przypomnieć, nigdy jej nic złego niezrobiła.Pozdrowiła starą i zapytała, dlaczego płacze.Tamta otarła łzy wierzchem dłoni i zapłakanymioczyma wpatrywała się w Shirę.- Twój dziadek powiedział, że przyjdziesz mnie odwiedzić.Przygotowywałam jedzenie isprzątałam przez dwa dni.Cały dzień siedziałam na progu i czekałam na ciebie.Ale ty nieprzyszłaś.Nikt do mnie nie przyszedł.Och, to długie czekanie, nadzieja.i rozczarowanie,jakie mnie ogarnęło, kiedy zrozumiałam, że ty nigdy nie przyjdziesz.! Dlaczego to zrobiłaś?Dlaczego zraniłaś mnie tak boleśnie?Shira była wstrząśnięta.W jej oczach pojawiły się łzy.- Ja o niczym nie wiedziałam! - zawołała.- Dziadek musiał zapomnieć i nic mi niepowiedział.Nie wiedziałam, och, gdyby mi tylko ktoś powiedział, natychmiast bym pobiegła,zapewniam cię! Jak mam ci wynagrodzić tę krzywdę? Czy możesz mi wybaczyć?Broda staruszki drżała.- Gdybym wiedziała o tym wtedy! Teraz jest za pózno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Takżeona musiała przyjąć do wiadomości, że jej serce już długo nie wytrzyma, jeżeli zaraz nieodpocznie.Z ulgą wykonała polecenie, bała się bowiem ostatniego wysiłku, a ten strachspotęgowany był lękiem o stan własnego organizmu.Siedziała długo i przyglądała się nowej grocie, raz jeszcze doznając wrażenia, że znajdujesię w otwartej pustej przestrzeni.Widziała niewiele, bo wszystko przesłaniał mokry, lepkiśnieg.Padał w ciszy wielkimi, ciężkimi od wody płatami, kładł się białą powłoką na ziemi,nigdy jednak nie tworzył zasp.Czarne nagie drzewa rysowały się niewyraznie w śnieżycy.- Wiesz, kogo masz tu spotkać, prawda? - zapytał głos, gdy Shira odzyskała trochę energii iwstała.Skinęła głową.- Wszystkich, których nieświadomie zraniłam lub sprawiłam im ból.Nie mogę powiedzieć, żemnie to cieszy.O, gdyby on wiedział, jak bardzo jej to nie cieszy! Jej kondycja fizyczna była tak marna, żetrudno to sobie nawet wyobrazić.Nerwy miała tak zszarpane, że podskakiwała przy byleszeleście, nie wiedziała już, ile czasu minęło, odkąd spała po raz ostatni, nie miała odwagiprosić o jedzenie, straciła mnóstwo krwi, a cała skóra była jedną raną.Trzęsła się, miałamdłości i bolała ją głowa.A na dodatek tutaj jest tak zimno.Uff!- Poradziłaś sobie znakomicie, Shiro - rzekł głos z uznaniem.- A trzeba pamiętać, że onzrobił wiele, by dostać właśnie ciebie, i że oszukiwał paskudnie.Nie obawiaj się zatemostatniego zadania!Słowa zachęty specjalnie jej nie pocieszyły.- To nie jest w porządku, żeby taką próbę jak ta zostawiać na sam koniec, kiedy wszystkiemoje siły już się wyczerpały - żaliła się.- Już niczemu nie potrafię się przeciwstawić,niczemu oprzeć.- O, Shiro, za bardzo narzekasz - rzekł głos z uśmiechem.- O to właśnie chodziło, miałaśbyć zmęczona.W przeciwnym razie byle kto mógłby stanąć twarzą w twarz ze swoimidawnymi błędami.- Czy można mówić o błędach, kiedy chodzi o nieświadome sprawianie przykrości?- Czasami tak.Możemy to zresztą nazywać ukrytym egoizmem.Jesteś gotowa?127- Tak, teraz jestem gotowa.Wybacz mi, że narzekałam.- Dobrze cię rozumiem.Jeszcze się zobaczymy!Zobaczymy się? No tak, on ją widzi, choć ona słyszy jedynie głos.Ale może naprawdęchciałaby spotkać jego właściciela, może głos ma także ciało?Ciekawość ożywiła ją, a ożywienie dodało odwagi.Nie wahając się dłużej, wkroczyła wśnieżycę.Tam gdzie sypał śnieg, panowała niezwykła cisza.Płatki padały na jej włosy; wyciągała ręcei patrzyła, jak topnieją na skórze.Wilgotny chłód zaczął przenikać przez ubranie, strząsnęłaz siebie lepką biel.Ciszę przerwał jakiś dzwięk - stłumiony, niepocieszony płacz.Serce Shiry podeszło dogardła.Zaczęło się!Miała wrażenie, że znalazła się w zimowym osiedlu w tajdze, gdzie Juraci mają stałedomostwa.Pod drzewem siedziała stara kobieta w prostym ubraniu.Shirę przeniknąłdreszcz.Znała tę kobietę z dzieciństwa, to była ich sąsiadka, zmarła przed wieloma laty.Biedna i samotna mieszkała w swojej małej jurcie z daleka od ludzi.Zdumiona i pełna złychprzeczuć Shira podeszła do staruszki.O ile mogła sobie przypomnieć, nigdy jej nic złego niezrobiła.Pozdrowiła starą i zapytała, dlaczego płacze.Tamta otarła łzy wierzchem dłoni i zapłakanymioczyma wpatrywała się w Shirę.- Twój dziadek powiedział, że przyjdziesz mnie odwiedzić.Przygotowywałam jedzenie isprzątałam przez dwa dni.Cały dzień siedziałam na progu i czekałam na ciebie.Ale ty nieprzyszłaś.Nikt do mnie nie przyszedł.Och, to długie czekanie, nadzieja.i rozczarowanie,jakie mnie ogarnęło, kiedy zrozumiałam, że ty nigdy nie przyjdziesz.! Dlaczego to zrobiłaś?Dlaczego zraniłaś mnie tak boleśnie?Shira była wstrząśnięta.W jej oczach pojawiły się łzy.- Ja o niczym nie wiedziałam! - zawołała.- Dziadek musiał zapomnieć i nic mi niepowiedział.Nie wiedziałam, och, gdyby mi tylko ktoś powiedział, natychmiast bym pobiegła,zapewniam cię! Jak mam ci wynagrodzić tę krzywdę? Czy możesz mi wybaczyć?Broda staruszki drżała.- Gdybym wiedziała o tym wtedy! Teraz jest za pózno [ Pobierz całość w formacie PDF ]