[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjął z chłodziarki dwa pudełka i nia zarówno z blaszakami, jak i z mokrzakami.ostrożnie sprawdził ich ciężar.Wybrał lżejsze, co mogło sugerować, że jest częściowo Darman wcisnął w szczelinę pazury tarana i zablokował sztaby we właściwej po-opróżnione.Ustawił je na laboratoryjnym stole, wstrzymał oddech i zdjął przykrywkę.zycji.Rozsuwanie drzwi było trudniejsze od ich wyważania, ale komandos nie chciałZobaczył kilka metalowych rurek zamkniętych szczelnymi korkami.W środku by- ich wysadzać w powietrze.Kiedy skończył, zaczął energicznie pompować, żeby zwięk-ło wystarczająco dużo miejsca na jedno z urządzeń.Umieścił ostrożnie implozyjny szyć ciśnienie.Siła ośmiu ton wystarczyła i skrzydła drzwi powoli rozsunęły się naładunek i założył przykrywkę.boki.- Uważaj na nie - ostrzegł go Atin, wskazując pudełka.Atin ponownie wysunął na korytarz czujnik endoskopu, przeszedł przez próg i- Jasna sprawa.- Komandos znalazł następne lekkie pudełko i zajrzał do środka.- uniósł swój Dece.Może być - zdecydował, wkładając drugie urządzenie.- Jeżeli nawet zaczną szukać, - Czysto - zameldował.może przestaną, kiedy odkryją pierwszy ładunek.- Wstawił pudełko i zamknął Darman zdemontował taran i szybko przypiął go z powrotem do siatki na pance-drzwiczki chłodziarki.rzu.- Nie zmniejszy to siły eksplozji? - zaniepokoił się Atin.- A zatem pomieszczenie po pomieszczeniu - zdecydował.- Czas na Dom Zmierci.- Nie na tyle, żebyś to zauważył - uspokoił go Darman.- Możesz mi wierzyć.Wykonywali przedtem takie akcje wiele, wiele razy.Za każdym razem, kiedy- W takim razie pora na obchód ośrodka.wchodzili do Domu Zmierci podczas ćwiczeń na Ka-mino, ściany i mury miały innąNa ścianie po prawej stronie dwuskrzydłowych drzwi zainstalowano panele wska- konfigurację.Czasami komandosi wiedzieli, czego się mogą spodziewać, a kiedy in-zujące stan jakichś urządzeń.Prawdopodobnie miały informować system alarmowy, dziej czuli się, jakby zabezpieczali pomieszczenia prawdziwego budynku.Nierzadkogdyby ktoś usiłował otworzyć drzwi.Obok nich widniał także guzik wielkości dłoni z czekało ich wiele paskudnych niespodzianek, z którymi musieli się uporać, w miarę jaknapisem AWARYJNE ZAMYKANIE, CO było zrozumiałym środkiem ostrożności, się pojawiały.jeżeli miało się do czynienia ze śmiercionośnymi wirusami.Otwarcie drzwi przez ko- Tym razem jednak stawką w grze było coś więcej niż życie każdego żołnierza.mandosów ujawniłoby wszystkim, że do ośrodka wdarli się intruzi.Atin podszedł do Atin pokazał gestem w lewo.Wewnętrzny korytarz miał kształt pierścienia z od-ściany i ostrożnie odkręcił płytę czołową panelu.Wyjął urządzenie zakłócające wielko- chodzącymi na boki drzwiami i pojedynczą odnogą wiodącą do frontowych drzwiści rylca i zbliżył je do odsłoniętych elementów i obwodów.Urządzenie wysyłało im- ośrodka.Dobrze chociaż, że nie było klatek schodowych ani szybów turbowind, którepuls elektromagnetyczny o niewielkim natężeniu.%7ładen z komandosów nie chciał, musieliby także zabezpieczać.Poruszając się w taki sposób, że niemal stykali się ple-żeby mocniejszy impuls został wytworzony w odległości kilku centymetrów od ich cami, obaj komandosi znieruchomieli dopiero przed skrzyżowaniem.Wysunęli czujnikprojekcyjnych wyświetlaczy.choćby nawet były uodpornione na działanie takich sy- endoskopu na tyle, żeby przekonać się, co ich czeka.gnałów.- A niech to.- westchnął Atin, kiedy pierwszy robot wyskoczył zza rogu i dał- Zaczekajmy na następne wielkie bum - zaproponował Atin.- %7łeby nasi wrogo- ognia.Darman usłyszał dobiegający z przeciwnej strony klekot metalowych stóp i peł-wie pomyśleli, że to wina kolejnego trafienia.ną zaskoczenia sekundę patrzył przez lunetę karabinu na bardzo zdumionego umbarań-Kiedy grunt się znów zatrząsł, Atin przytknął wytwarzającą impuls elektromagne- skiego oficera.tyczny pałeczkę do obudowy kontrolnego panelu.Zwiatełka oznaczające stan zamka Dal ognia.Atin także.Jakiś czas obaj strzelali, każdy w inny koniec korytarza.zgasły, a drzwi cicho zasyczały, jakby puściła uszczelka.W gładkiej ceramicznej tafli - No dobrze, pora na plan D - odezwał się w końcu Atin.- Ni-ner, nie możemy siępojawiła się pionowa szczelina, przez którą do izolowanego laboratorium wpadły od- tu ruszyć.Odbiór.głosy z zewnątrz: grzmoty eksplozji, krzyki oficerów i monotonne odpowiedzi robo- - Kierujemy ogień na frontowe wejście.- Oprócz głosu sierżanta było słychać wtów.Atin cofnął się od drzwi i gestem zrobił miejsce koledze.tle grzmoty zarówno bliskich, jak i odległych eksplozji.Właśnie z tego powodu Dar-man nie lubił odbierać podczas walki sygnałów ze wszystkich komunikatorów.Nad-Janko5 Janko5Karen Traviss Komandosi Republiki Bezpośredni kontakt211 212miar dzwięków rozpraszał jego uwagę.-Nasi przeciwnicy wycofali się do środka, ale Darman musiał mu przyznać rację.Nie oglądali w życiu wielu kobiet, ale tę by za-nikt nie wychodzi na dwór.pamiętali, nawet gdyby widzieli miliony.Miała niebieskoczarne włosy przetykane ja-- Na razie nie zlokalizowaliśmy doktor Uthan.skraworudymi pasmami.Przypadek sprawił, że komandosi zostali uwięzieni w towa-- Dacie radę utrzymać pozycję? rzystwie doktor Ovolot Qail Uthan.- Widzicie, gdzie jesteśmy? Zachodni korytarz, na lewo od frontowego wejścia.Nie ucieszyli się, widząc verpiński karabin rozpryskowy.Strzelając do dwóch robotów, które wyłoniły się zza rogu, Atin opróżnił magazy-nek swojego Dece.Potem zapadła cisza, zakłócana tylko przez odgłosy oddychania obukomandosów.- Dar? - zaniepokoił się dowódca.- Nadal tu jestem, sierżancie.- Stykając się plecami z Atinem, czekał nieruchomo ikierował spojrzenie dwadzieścia metrów przed siebie, w głąb lśniącego czystością ko-rytarza.Po prawej stronie widział dwie pary drzwi z niekonwencjonalnymi zawiasami.Spojrzał na sufit, żeby odnalezć awaryjne przegrody.Pierwsza znajdowała się po prze-ciwnej stronie Atina, a druga między nimi a centralnym laboratorium.Gdyby opadły,komandosi zostaliby odcięci od pozostałych pomieszczeń ośrodka i mogliby tylko cze-kać, aż ktoś ich zabije.Pózniej zaś każdy mógłby bez trudu wejść do centralnego po-mieszczenia ze śmiercionośnymi wirusami i rozbroić implozyjne ładunki wybuchowe.Wyglądało na to, że ktoś inny właśnie wpadł na ten sam pomysł, bo rozległ sięstłumiony łoskot i cichy skowyt niewielkiego silnika.Przegrody wysunęły się z gniazd w suficie i zaczęły powoli opadać.- Atin, wracamy do centralnego laboratorium, natychmiast! - wykrzyknął Darman,chociaż wcale nie musiał.Obaj komandosi puścili się biegiem z powrotem do izolowa-nego pomieszczenia.Zanim dotarli do przegrody, opadła do wysokości bioder, aleprzeczołgali się pod nią na kolanach.Z głuchym łomotem zamknęła się za ich plecami.Zapadła tak kompletna cisza, żeDarman był pewny, iż jeszcze gdzieś zamknęła się inna przegroda.Chwilę pózniejrozległ się szczęk i grzechot otwieranego ręcznie zamka jakichś drzwi, po czym znównastała cisza.- Zaczynamy od nowa - westchnął Darman.- Przekonajmy się, co tu mamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wyjął z chłodziarki dwa pudełka i nia zarówno z blaszakami, jak i z mokrzakami.ostrożnie sprawdził ich ciężar.Wybrał lżejsze, co mogło sugerować, że jest częściowo Darman wcisnął w szczelinę pazury tarana i zablokował sztaby we właściwej po-opróżnione.Ustawił je na laboratoryjnym stole, wstrzymał oddech i zdjął przykrywkę.zycji.Rozsuwanie drzwi było trudniejsze od ich wyważania, ale komandos nie chciałZobaczył kilka metalowych rurek zamkniętych szczelnymi korkami.W środku by- ich wysadzać w powietrze.Kiedy skończył, zaczął energicznie pompować, żeby zwięk-ło wystarczająco dużo miejsca na jedno z urządzeń.Umieścił ostrożnie implozyjny szyć ciśnienie.Siła ośmiu ton wystarczyła i skrzydła drzwi powoli rozsunęły się naładunek i założył przykrywkę.boki.- Uważaj na nie - ostrzegł go Atin, wskazując pudełka.Atin ponownie wysunął na korytarz czujnik endoskopu, przeszedł przez próg i- Jasna sprawa.- Komandos znalazł następne lekkie pudełko i zajrzał do środka.- uniósł swój Dece.Może być - zdecydował, wkładając drugie urządzenie.- Jeżeli nawet zaczną szukać, - Czysto - zameldował.może przestaną, kiedy odkryją pierwszy ładunek.- Wstawił pudełko i zamknął Darman zdemontował taran i szybko przypiął go z powrotem do siatki na pance-drzwiczki chłodziarki.rzu.- Nie zmniejszy to siły eksplozji? - zaniepokoił się Atin.- A zatem pomieszczenie po pomieszczeniu - zdecydował.- Czas na Dom Zmierci.- Nie na tyle, żebyś to zauważył - uspokoił go Darman.- Możesz mi wierzyć.Wykonywali przedtem takie akcje wiele, wiele razy.Za każdym razem, kiedy- W takim razie pora na obchód ośrodka.wchodzili do Domu Zmierci podczas ćwiczeń na Ka-mino, ściany i mury miały innąNa ścianie po prawej stronie dwuskrzydłowych drzwi zainstalowano panele wska- konfigurację.Czasami komandosi wiedzieli, czego się mogą spodziewać, a kiedy in-zujące stan jakichś urządzeń.Prawdopodobnie miały informować system alarmowy, dziej czuli się, jakby zabezpieczali pomieszczenia prawdziwego budynku.Nierzadkogdyby ktoś usiłował otworzyć drzwi.Obok nich widniał także guzik wielkości dłoni z czekało ich wiele paskudnych niespodzianek, z którymi musieli się uporać, w miarę jaknapisem AWARYJNE ZAMYKANIE, CO było zrozumiałym środkiem ostrożności, się pojawiały.jeżeli miało się do czynienia ze śmiercionośnymi wirusami.Otwarcie drzwi przez ko- Tym razem jednak stawką w grze było coś więcej niż życie każdego żołnierza.mandosów ujawniłoby wszystkim, że do ośrodka wdarli się intruzi.Atin podszedł do Atin pokazał gestem w lewo.Wewnętrzny korytarz miał kształt pierścienia z od-ściany i ostrożnie odkręcił płytę czołową panelu.Wyjął urządzenie zakłócające wielko- chodzącymi na boki drzwiami i pojedynczą odnogą wiodącą do frontowych drzwiści rylca i zbliżył je do odsłoniętych elementów i obwodów.Urządzenie wysyłało im- ośrodka.Dobrze chociaż, że nie było klatek schodowych ani szybów turbowind, którepuls elektromagnetyczny o niewielkim natężeniu.%7ładen z komandosów nie chciał, musieliby także zabezpieczać.Poruszając się w taki sposób, że niemal stykali się ple-żeby mocniejszy impuls został wytworzony w odległości kilku centymetrów od ich cami, obaj komandosi znieruchomieli dopiero przed skrzyżowaniem.Wysunęli czujnikprojekcyjnych wyświetlaczy.choćby nawet były uodpornione na działanie takich sy- endoskopu na tyle, żeby przekonać się, co ich czeka.gnałów.- A niech to.- westchnął Atin, kiedy pierwszy robot wyskoczył zza rogu i dał- Zaczekajmy na następne wielkie bum - zaproponował Atin.- %7łeby nasi wrogo- ognia.Darman usłyszał dobiegający z przeciwnej strony klekot metalowych stóp i peł-wie pomyśleli, że to wina kolejnego trafienia.ną zaskoczenia sekundę patrzył przez lunetę karabinu na bardzo zdumionego umbarań-Kiedy grunt się znów zatrząsł, Atin przytknął wytwarzającą impuls elektromagne- skiego oficera.tyczny pałeczkę do obudowy kontrolnego panelu.Zwiatełka oznaczające stan zamka Dal ognia.Atin także.Jakiś czas obaj strzelali, każdy w inny koniec korytarza.zgasły, a drzwi cicho zasyczały, jakby puściła uszczelka.W gładkiej ceramicznej tafli - No dobrze, pora na plan D - odezwał się w końcu Atin.- Ni-ner, nie możemy siępojawiła się pionowa szczelina, przez którą do izolowanego laboratorium wpadły od- tu ruszyć.Odbiór.głosy z zewnątrz: grzmoty eksplozji, krzyki oficerów i monotonne odpowiedzi robo- - Kierujemy ogień na frontowe wejście.- Oprócz głosu sierżanta było słychać wtów.Atin cofnął się od drzwi i gestem zrobił miejsce koledze.tle grzmoty zarówno bliskich, jak i odległych eksplozji.Właśnie z tego powodu Dar-man nie lubił odbierać podczas walki sygnałów ze wszystkich komunikatorów.Nad-Janko5 Janko5Karen Traviss Komandosi Republiki Bezpośredni kontakt211 212miar dzwięków rozpraszał jego uwagę.-Nasi przeciwnicy wycofali się do środka, ale Darman musiał mu przyznać rację.Nie oglądali w życiu wielu kobiet, ale tę by za-nikt nie wychodzi na dwór.pamiętali, nawet gdyby widzieli miliony.Miała niebieskoczarne włosy przetykane ja-- Na razie nie zlokalizowaliśmy doktor Uthan.skraworudymi pasmami.Przypadek sprawił, że komandosi zostali uwięzieni w towa-- Dacie radę utrzymać pozycję? rzystwie doktor Ovolot Qail Uthan.- Widzicie, gdzie jesteśmy? Zachodni korytarz, na lewo od frontowego wejścia.Nie ucieszyli się, widząc verpiński karabin rozpryskowy.Strzelając do dwóch robotów, które wyłoniły się zza rogu, Atin opróżnił magazy-nek swojego Dece.Potem zapadła cisza, zakłócana tylko przez odgłosy oddychania obukomandosów.- Dar? - zaniepokoił się dowódca.- Nadal tu jestem, sierżancie.- Stykając się plecami z Atinem, czekał nieruchomo ikierował spojrzenie dwadzieścia metrów przed siebie, w głąb lśniącego czystością ko-rytarza.Po prawej stronie widział dwie pary drzwi z niekonwencjonalnymi zawiasami.Spojrzał na sufit, żeby odnalezć awaryjne przegrody.Pierwsza znajdowała się po prze-ciwnej stronie Atina, a druga między nimi a centralnym laboratorium.Gdyby opadły,komandosi zostaliby odcięci od pozostałych pomieszczeń ośrodka i mogliby tylko cze-kać, aż ktoś ich zabije.Pózniej zaś każdy mógłby bez trudu wejść do centralnego po-mieszczenia ze śmiercionośnymi wirusami i rozbroić implozyjne ładunki wybuchowe.Wyglądało na to, że ktoś inny właśnie wpadł na ten sam pomysł, bo rozległ sięstłumiony łoskot i cichy skowyt niewielkiego silnika.Przegrody wysunęły się z gniazd w suficie i zaczęły powoli opadać.- Atin, wracamy do centralnego laboratorium, natychmiast! - wykrzyknął Darman,chociaż wcale nie musiał.Obaj komandosi puścili się biegiem z powrotem do izolowa-nego pomieszczenia.Zanim dotarli do przegrody, opadła do wysokości bioder, aleprzeczołgali się pod nią na kolanach.Z głuchym łomotem zamknęła się za ich plecami.Zapadła tak kompletna cisza, żeDarman był pewny, iż jeszcze gdzieś zamknęła się inna przegroda.Chwilę pózniejrozległ się szczęk i grzechot otwieranego ręcznie zamka jakichś drzwi, po czym znównastała cisza.- Zaczynamy od nowa - westchnął Darman.- Przekonajmy się, co tu mamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]