[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ten numer będę nazy-wał Różą wśród cierni.Choć szczerze mówiąc, ty jesteś o wiele piękniejsza odzwykłej róży. Nie trzeba specjalnej odwagi, żeby stać jak pniak. Róża? Czyżby? Jużona pokaże mu kolce.Pokaże je obydwóm. Posłuchaj mnie, Valanie Luca. Co za odwaga.Nawet nie drgnęłaś.Powiadam ci, ja bym nie miał nerwówdo tego, co ty robisz.Szczera prawda, powiedziała sobie. Nie jestem bardziej odważna niż muszę odparła łagodniejszym tonem.Trudno krzyczeć na człowieka, który ci uparcie powtarza, że jesteś odważna.Z pewnością lepiej słyszeć coś takiego niż ten bełkot o różach.Thom z rozba-wieniem pogładził siwego wąsa, jakby dosłyszał w tym coś śmiesznego. Ta suknia powiedział Luca, pokazując w uśmiechu wszystkie zęby.Wyglądasz cudownie w. Nie! warknęła.Właśnie utracił wszystko, co zyskał przed chwilą, tym,że znowu poruszył ten temat.To Clarine uszyła suknię, którą Luca chciał, bynosiła, z jedwabiu barwy jeszcze głębszej purpury niż jego peleryna.Jej zdaniemten kolor miał ukryć krew, gdyby Thomowi omsknęła się ręka. Ależ, Nano, piękno, któremu zagraża niebezpieczeństwo, przyciąga.W głosie Luki pojawił się śpiewny ton, jakby szeptał jej do ucha pieszczotliwesłowa. Zciągniesz na siebie wszystkie oczy, wszystkie serca zabiją w obliczutwej urody i odwagi. Skoro tak ci się podoba oświadczyła zdecydowanie to sam ją sobienoś. Niezależnie od tego koloru, nie miała zamiaru pokazywać łona publicznie,nawet jeśli Clarine uważała, że to uchodzi.Widziała suknię, w której występowałaLatelle, całą pokrytą czarnymi cekinami, z karczkiem, który sięgał do brody.Cośtakiego mogłaby włożyć.O czymże ona myśli? W ogóle nie miała zamiaru tegorobić.Zgodziła się na te ćwiczenia tylko po to, żeby Luca przestał co noc drapaćdo drzwi wozu, starając się ją namówić do występu.Temu mężczyznie nie brakowało zręczności, gdy zachodziła koniecznośćzmiany tematu. Co ci się tutaj stało? zapytał, nagle nadzwyczaj troskliwy.Drgnęła, kiedy dotknął spuchniętego oka.Miał tylko pecha, że wybrał tenwłaśnie temat.Już lepiej by zrobił, gdyby nadal starał się chwalić jej czerwonąsuknię. Nie spodobało mi się, jak na mnie spojrzało tego ranka z lusterka, więc jeugryzłam.Beznamiętny ton i obnażone zęby sprawiły, że Luca gwałtownie cofnął rękę.Sądząc po czujnym błysku w ciemnych oczach, bał się, że znowu będzie gryzła.Thom bez opamiętania gładził wąsy, czerwony na twarzy z wysiłku, żeby się nieśmiać.Oczywiście wiedział, co się stało.Musiał wiedzieć.I bez wątpienia, kie-34dy ona się tylko oddali, przedstawi Luce swoją wersję wypadków.Mężczyzni niepotrafią się powstrzymać od plotkowania; ten nawyk mają w sobie od urodze-nia i w żaden sposób nie dawało się go z nich wyplenić, cokolwiek by kobietyuczyniły.Zciemniło się o wiele szybciej, niż myślała.Słońce osiadło czerwienią naczubkach drzew. Jeśli jeszcze kiedyś spróbujesz to robić bez lepszego światła. warknę-ła, wygrażając pięścią w stronę Thoma. Już prawie zmierzcha! Jak mniemam powiedział mężczyzna, unosząc krzaczastą brew ży-czyłabyś sobie, bym ominął ten element pokazu, kiedy to ja mam przewiązaneoczy.%7łartował oczywiście.Na pewno żartował. Jak sobie życzysz, Nano.Od tej pory wyłącznie w jak najlepszym świetle.Dopiero kiedy odmaszerowała, gniewnie furkocząc spódnicami, dotarło doniej, że właściwie zgodziła się robić te głupie rzeczy.Dała to do zrozumieniaw każdym razie.Będą starali się ją do tego zmusić; to było równie pewne jakzachód słońca tego wieczora. Głupia, głupia, głupia kobieta!Polana, na której oni albo Thom, przynajmniej, oby sczezł razem z Lu-ką! odbywali ćwiczenia znajdowała się w pewnej odległości od obozowi-ska rozbitego przy drodze wiodącej na północ.Bez wątpienia Luca nie chciał, byzwierzęta się spłoszyły, gdyby Thom wbił któryś z noży w jej serce.Ten człowiekprawdopodobnie nakarmiłby jej trupem lwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Ten numer będę nazy-wał Różą wśród cierni.Choć szczerze mówiąc, ty jesteś o wiele piękniejsza odzwykłej róży. Nie trzeba specjalnej odwagi, żeby stać jak pniak. Róża? Czyżby? Jużona pokaże mu kolce.Pokaże je obydwóm. Posłuchaj mnie, Valanie Luca. Co za odwaga.Nawet nie drgnęłaś.Powiadam ci, ja bym nie miał nerwówdo tego, co ty robisz.Szczera prawda, powiedziała sobie. Nie jestem bardziej odważna niż muszę odparła łagodniejszym tonem.Trudno krzyczeć na człowieka, który ci uparcie powtarza, że jesteś odważna.Z pewnością lepiej słyszeć coś takiego niż ten bełkot o różach.Thom z rozba-wieniem pogładził siwego wąsa, jakby dosłyszał w tym coś śmiesznego. Ta suknia powiedział Luca, pokazując w uśmiechu wszystkie zęby.Wyglądasz cudownie w. Nie! warknęła.Właśnie utracił wszystko, co zyskał przed chwilą, tym,że znowu poruszył ten temat.To Clarine uszyła suknię, którą Luca chciał, bynosiła, z jedwabiu barwy jeszcze głębszej purpury niż jego peleryna.Jej zdaniemten kolor miał ukryć krew, gdyby Thomowi omsknęła się ręka. Ależ, Nano, piękno, któremu zagraża niebezpieczeństwo, przyciąga.W głosie Luki pojawił się śpiewny ton, jakby szeptał jej do ucha pieszczotliwesłowa. Zciągniesz na siebie wszystkie oczy, wszystkie serca zabiją w obliczutwej urody i odwagi. Skoro tak ci się podoba oświadczyła zdecydowanie to sam ją sobienoś. Niezależnie od tego koloru, nie miała zamiaru pokazywać łona publicznie,nawet jeśli Clarine uważała, że to uchodzi.Widziała suknię, w której występowałaLatelle, całą pokrytą czarnymi cekinami, z karczkiem, który sięgał do brody.Cośtakiego mogłaby włożyć.O czymże ona myśli? W ogóle nie miała zamiaru tegorobić.Zgodziła się na te ćwiczenia tylko po to, żeby Luca przestał co noc drapaćdo drzwi wozu, starając się ją namówić do występu.Temu mężczyznie nie brakowało zręczności, gdy zachodziła koniecznośćzmiany tematu. Co ci się tutaj stało? zapytał, nagle nadzwyczaj troskliwy.Drgnęła, kiedy dotknął spuchniętego oka.Miał tylko pecha, że wybrał tenwłaśnie temat.Już lepiej by zrobił, gdyby nadal starał się chwalić jej czerwonąsuknię. Nie spodobało mi się, jak na mnie spojrzało tego ranka z lusterka, więc jeugryzłam.Beznamiętny ton i obnażone zęby sprawiły, że Luca gwałtownie cofnął rękę.Sądząc po czujnym błysku w ciemnych oczach, bał się, że znowu będzie gryzła.Thom bez opamiętania gładził wąsy, czerwony na twarzy z wysiłku, żeby się nieśmiać.Oczywiście wiedział, co się stało.Musiał wiedzieć.I bez wątpienia, kie-34dy ona się tylko oddali, przedstawi Luce swoją wersję wypadków.Mężczyzni niepotrafią się powstrzymać od plotkowania; ten nawyk mają w sobie od urodze-nia i w żaden sposób nie dawało się go z nich wyplenić, cokolwiek by kobietyuczyniły.Zciemniło się o wiele szybciej, niż myślała.Słońce osiadło czerwienią naczubkach drzew. Jeśli jeszcze kiedyś spróbujesz to robić bez lepszego światła. warknę-ła, wygrażając pięścią w stronę Thoma. Już prawie zmierzcha! Jak mniemam powiedział mężczyzna, unosząc krzaczastą brew ży-czyłabyś sobie, bym ominął ten element pokazu, kiedy to ja mam przewiązaneoczy.%7łartował oczywiście.Na pewno żartował. Jak sobie życzysz, Nano.Od tej pory wyłącznie w jak najlepszym świetle.Dopiero kiedy odmaszerowała, gniewnie furkocząc spódnicami, dotarło doniej, że właściwie zgodziła się robić te głupie rzeczy.Dała to do zrozumieniaw każdym razie.Będą starali się ją do tego zmusić; to było równie pewne jakzachód słońca tego wieczora. Głupia, głupia, głupia kobieta!Polana, na której oni albo Thom, przynajmniej, oby sczezł razem z Lu-ką! odbywali ćwiczenia znajdowała się w pewnej odległości od obozowi-ska rozbitego przy drodze wiodącej na północ.Bez wątpienia Luca nie chciał, byzwierzęta się spłoszyły, gdyby Thom wbił któryś z noży w jej serce.Ten człowiekprawdopodobnie nakarmiłby jej trupem lwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]