[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkońcu o wojnie, która, według dziewczyny, nie ma prawawybuchnąć, i zamiarach Konstantego, który w razie atakuNiemiec na Polskę - jak twierdzi - nie zamierza uchylać się odsłużby wojskowej.Nie tym razem.Dziewczyna żartuje z wojennych planów stryja, którymimo wieku ma wyraznie ogromną ochotę na wojaczkę, on nato rozbawienie reaguje dziwnym dla niego spokojem.Możenie wierzy, tak jak ta młoda kobieta, że coś się rzeczywiściewydarzy? Ale nie czas o tym rozprawiać w ten ciepły,sierpniowy wieczór i w tak uroczym towarzystwie.Konstantyzmienia temat.- Więc kim jest ten człowiek?- Ale o co stryjowi chodzi? - Marianna udaje zdziwienie.- Już ty, kwiatuszku, wiesz.- Mężczyzna górujący ogłowę nad dziewczyną ujmuje ją pod ramię.- Pamiętaj, że janie jestem ani twoim nic niewidzącym prócz gospodarstwaojcem, ani wielce szacowną, ale już całkowicie oderwaną odrzeczywistości Leokadią.Daleko mi też do szlachetnościtwojej ukochanej Gabrieli.Więc kto to taki? Kolega zeszkoły? - Tu lekko dotyka palcem czubka jej delikatnieopalonego nosa.- A może, ku rozpaczy naszej szacownejrodziny, twoje serce popełniło niewybaczalny mezalians izabiło mocniej do jakiegoś wiejskiego chłopaka?Przystają.Marianna chwilę walczy, by niczego nie dać posobie poznać.Ale przecież to jej stryj Konstanty.Takiświatowy, wyrozumiały.Jemu może powiedzieć.- Też ma stryj fantazję.Ja i jakiś parobek?- Więc kim jest ten łotr, który zamierza mi ciebieodebrać? Czy jest jeszcze sens, by dalej zaprzeczać?- To nikt ze szkoły.- Waha się.- I tu cię mam, moja droga! Więc jednak jest jakiś ktoś".- Ale to nie tak, jak stryj myśli.- A co tu myśleć.- Uśmiecha się.- To chyba normalne wtwoim wieku, że zaczynasz się oglądać za chłopakami, czyżnie? W końcu krew nie woda.Więc kogo pokochała mojaulubiona bratanica?- Pokochała.? - Marianna nie przyzna się przedKonstantym do takiej słabości.O nie.- To nie tak.Toznaczy.To przecież nie miłość.Tylko widzi stryj, on jesttaki.inny.Mądry, inteligentny.Nieznośny.Grozny.Jest wnim coś, co mnie drażni, czego bardzo nie lubię, a z drugiejstrony właśnie to podoba mi się w nim najbardziej.Jestempełna lęku przed każdym z nim spotkaniem.I boję się, gdy gonie widzę.Rozumie stryj?Konstanty przystaje, puszcza jej dłoń i uważnie sięprzygląda.-.Jest zupełnie inny niż ci chłopcy, którzy robili do mniesłodkie oczy w szkole.On nie jest z tych, co wypisują naiwnewierszyki, liściki.Nie wpatruje się we mnie jak w obrazek.Wie stryj, o czym mówię? Nie prawi mi pustychkomplementów, nie opowiada frazesów i tak naprawdę towcale nie musi się odzywać, bym wiedziała, co chcepowiedzieć.No i jest pierwszym mężczyzną, który chybamnie nie chce, mimo że wie, co do niego czuję.Czy tylko jej się wydaje, czy w oczach Konstantegodostrzegła zdziwienie.Chyba nie to spodziewał się usłyszeć zjej ust.A przecież nie powiedziała mu wszystkiego.- Marie - mówi spokojnie - kto to jest?- Letnik.To znaczy, przyjechał tu z Zenonem.Wie stryj?Z tym siostrzeńcem księdza Piotrowskiego.Z tym, który od latspędzał tu wakacje.To jego przyjaciel.Konstanty milczy.Jego spojrzenie zaczyna ją uwierać, aleteraz należy zakończyć temat, gdy już raz został poruszony.- A najgorsze jest to, że on absolutnie nie powinien mi siępodobać.Bo w pazdzierniku będę jego studentką.Miała nadzieję, że stryj się rozpogodzi, odetchnie z ulgą.Może nawet roześmieje.W końcu doktorant prawa to chybanienajgorsza partia dla Marianny?- Mam nadzieję, że dotąd nie zrobiłaś żadnego głupstwa -mówi sucho stryj, na co dziewczyna unosi pytająco brew.Dlaczego nie uspokoiła go informacja, kim jest Zygmunt?- Co innego naiwne zauroczenie jakimś twoimniedojrzałym rówieśnikiem, ale Marie, to przecież dorosły,młody mężczyzna.A wkrótce także twój wykładowca.Czy typostradałaś rozum? I chcesz mi powiedzieć, że on wie, co doniego czujesz? Powiedziałaś mu?- Nie musiałam.Konstanty patrzy na dziewczynę.Z dezaprobatą kręcigłową.- Myślałem, że jesteś rozsądniejsza.- Ale co ja poradzę, że mnie nie obchodzą jacyś dziecinnichłopcy.Poza tym sam mi, stryju, mówiłeś, że jestem dorosła.Czyż nie?- Wyglądasz jak dorosła, a to różnica.Przecież ty jeszczenic kompletnie nie wiesz o życiu.Uwierz, moja droga, jadobrze znam mężczyzn, i nawet jeśli ten twój będziedżentelmenem, to zrozum, że jego pragnienia mogą bardzowybiegać poza to, co ty, prawie dziecko, możesz mu dać.Lub,co gorsza, rozkocha cię w sobie i odwzajemni twoje uczucia.A to nie powinno się zdarzyć.Wkrótce będziesz jegostudentką.I jak wyobrażasz sobie wtedy wasze relacje, Marie?- Ale, stryju.- Nie jestem twoim ojcem, by prawić ci kazania.No i teżnie prowadziłem zbyt cnotliwego życia, bym miał moralneprawo cię upominać, ale mieszkamy w kraju, gdzie kobiety, atym bardziej dziewczynki, nie mają prawa wdawać się w takieniebezpieczne związki, to nie Paryż.A i tam kobieta nierównajest mężczyznie.Pomyśl o swojej przyszłości.Jego słowa brzmią tak poważnie, że Marianna spuszcza zzawstydzeniem głowę.Po chwili wypełnionej ciszą Konstanty mówi spokojnie,jakby chcąc już zamknąć temat:- Dobrze wiesz, że w każdym domu są brudy, którezamiata się pod dywan, ale nie popełniaj moich błędów.- Możesz być, stryju, spokojny, przecież mówiłam ci, żeon mnie nie chce.- Będę spokojny dopiero wtedy, gdy ty nie będzieszchciała jego.Ale oboje już wiedzą, że mu tego nie obieca, więc milczą.Może, by podnieść dziewczynę na duchu, a może jest mujej szkoda, chwyta jej rękę i jakby przeganiając złe myśli,dodaje już pogodniej:- No i po co ta smutna mina? Pomyśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Wkońcu o wojnie, która, według dziewczyny, nie ma prawawybuchnąć, i zamiarach Konstantego, który w razie atakuNiemiec na Polskę - jak twierdzi - nie zamierza uchylać się odsłużby wojskowej.Nie tym razem.Dziewczyna żartuje z wojennych planów stryja, którymimo wieku ma wyraznie ogromną ochotę na wojaczkę, on nato rozbawienie reaguje dziwnym dla niego spokojem.Możenie wierzy, tak jak ta młoda kobieta, że coś się rzeczywiściewydarzy? Ale nie czas o tym rozprawiać w ten ciepły,sierpniowy wieczór i w tak uroczym towarzystwie.Konstantyzmienia temat.- Więc kim jest ten człowiek?- Ale o co stryjowi chodzi? - Marianna udaje zdziwienie.- Już ty, kwiatuszku, wiesz.- Mężczyzna górujący ogłowę nad dziewczyną ujmuje ją pod ramię.- Pamiętaj, że janie jestem ani twoim nic niewidzącym prócz gospodarstwaojcem, ani wielce szacowną, ale już całkowicie oderwaną odrzeczywistości Leokadią.Daleko mi też do szlachetnościtwojej ukochanej Gabrieli.Więc kto to taki? Kolega zeszkoły? - Tu lekko dotyka palcem czubka jej delikatnieopalonego nosa.- A może, ku rozpaczy naszej szacownejrodziny, twoje serce popełniło niewybaczalny mezalians izabiło mocniej do jakiegoś wiejskiego chłopaka?Przystają.Marianna chwilę walczy, by niczego nie dać posobie poznać.Ale przecież to jej stryj Konstanty.Takiświatowy, wyrozumiały.Jemu może powiedzieć.- Też ma stryj fantazję.Ja i jakiś parobek?- Więc kim jest ten łotr, który zamierza mi ciebieodebrać? Czy jest jeszcze sens, by dalej zaprzeczać?- To nikt ze szkoły.- Waha się.- I tu cię mam, moja droga! Więc jednak jest jakiś ktoś".- Ale to nie tak, jak stryj myśli.- A co tu myśleć.- Uśmiecha się.- To chyba normalne wtwoim wieku, że zaczynasz się oglądać za chłopakami, czyżnie? W końcu krew nie woda.Więc kogo pokochała mojaulubiona bratanica?- Pokochała.? - Marianna nie przyzna się przedKonstantym do takiej słabości.O nie.- To nie tak.Toznaczy.To przecież nie miłość.Tylko widzi stryj, on jesttaki.inny.Mądry, inteligentny.Nieznośny.Grozny.Jest wnim coś, co mnie drażni, czego bardzo nie lubię, a z drugiejstrony właśnie to podoba mi się w nim najbardziej.Jestempełna lęku przed każdym z nim spotkaniem.I boję się, gdy gonie widzę.Rozumie stryj?Konstanty przystaje, puszcza jej dłoń i uważnie sięprzygląda.-.Jest zupełnie inny niż ci chłopcy, którzy robili do mniesłodkie oczy w szkole.On nie jest z tych, co wypisują naiwnewierszyki, liściki.Nie wpatruje się we mnie jak w obrazek.Wie stryj, o czym mówię? Nie prawi mi pustychkomplementów, nie opowiada frazesów i tak naprawdę towcale nie musi się odzywać, bym wiedziała, co chcepowiedzieć.No i jest pierwszym mężczyzną, który chybamnie nie chce, mimo że wie, co do niego czuję.Czy tylko jej się wydaje, czy w oczach Konstantegodostrzegła zdziwienie.Chyba nie to spodziewał się usłyszeć zjej ust.A przecież nie powiedziała mu wszystkiego.- Marie - mówi spokojnie - kto to jest?- Letnik.To znaczy, przyjechał tu z Zenonem.Wie stryj?Z tym siostrzeńcem księdza Piotrowskiego.Z tym, który od latspędzał tu wakacje.To jego przyjaciel.Konstanty milczy.Jego spojrzenie zaczyna ją uwierać, aleteraz należy zakończyć temat, gdy już raz został poruszony.- A najgorsze jest to, że on absolutnie nie powinien mi siępodobać.Bo w pazdzierniku będę jego studentką.Miała nadzieję, że stryj się rozpogodzi, odetchnie z ulgą.Może nawet roześmieje.W końcu doktorant prawa to chybanienajgorsza partia dla Marianny?- Mam nadzieję, że dotąd nie zrobiłaś żadnego głupstwa -mówi sucho stryj, na co dziewczyna unosi pytająco brew.Dlaczego nie uspokoiła go informacja, kim jest Zygmunt?- Co innego naiwne zauroczenie jakimś twoimniedojrzałym rówieśnikiem, ale Marie, to przecież dorosły,młody mężczyzna.A wkrótce także twój wykładowca.Czy typostradałaś rozum? I chcesz mi powiedzieć, że on wie, co doniego czujesz? Powiedziałaś mu?- Nie musiałam.Konstanty patrzy na dziewczynę.Z dezaprobatą kręcigłową.- Myślałem, że jesteś rozsądniejsza.- Ale co ja poradzę, że mnie nie obchodzą jacyś dziecinnichłopcy.Poza tym sam mi, stryju, mówiłeś, że jestem dorosła.Czyż nie?- Wyglądasz jak dorosła, a to różnica.Przecież ty jeszczenic kompletnie nie wiesz o życiu.Uwierz, moja droga, jadobrze znam mężczyzn, i nawet jeśli ten twój będziedżentelmenem, to zrozum, że jego pragnienia mogą bardzowybiegać poza to, co ty, prawie dziecko, możesz mu dać.Lub,co gorsza, rozkocha cię w sobie i odwzajemni twoje uczucia.A to nie powinno się zdarzyć.Wkrótce będziesz jegostudentką.I jak wyobrażasz sobie wtedy wasze relacje, Marie?- Ale, stryju.- Nie jestem twoim ojcem, by prawić ci kazania.No i teżnie prowadziłem zbyt cnotliwego życia, bym miał moralneprawo cię upominać, ale mieszkamy w kraju, gdzie kobiety, atym bardziej dziewczynki, nie mają prawa wdawać się w takieniebezpieczne związki, to nie Paryż.A i tam kobieta nierównajest mężczyznie.Pomyśl o swojej przyszłości.Jego słowa brzmią tak poważnie, że Marianna spuszcza zzawstydzeniem głowę.Po chwili wypełnionej ciszą Konstanty mówi spokojnie,jakby chcąc już zamknąć temat:- Dobrze wiesz, że w każdym domu są brudy, którezamiata się pod dywan, ale nie popełniaj moich błędów.- Możesz być, stryju, spokojny, przecież mówiłam ci, żeon mnie nie chce.- Będę spokojny dopiero wtedy, gdy ty nie będzieszchciała jego.Ale oboje już wiedzą, że mu tego nie obieca, więc milczą.Może, by podnieść dziewczynę na duchu, a może jest mujej szkoda, chwyta jej rękę i jakby przeganiając złe myśli,dodaje już pogodniej:- No i po co ta smutna mina? Pomyśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]