[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to idealny układ, z któregoThomas korzystał, kiedy pragnął wyrwać się z kraju, a tegowłaśnie ostatnio rozpaczliwie potrzebował.Chciał napisać oAgia Anna, ale jutro zwali się tu prasa z całego świata i wyspastanie się już powszechnie znana.Kiedyś myślał, że potrafi żyć w tym samym mieście, co by-ła żona, widywać się możliwie jak najczęściej z Billem, utrzy-mując jednocześnie poprawne, cywilizowane stosunki z Shirley.Przecież już jej nie kochał, więc grzeczność przyjdzie mu z ła-twością.Często podziwiano ich za to, że zachowali taki spokój, wprzeciwieństwie do innych par, które po rozstaniu wciąż ziałydo siebie niechęcią.Ale teraz sprawy wyglądały inaczej.Nowym przyjacielem Shirley został Andy, sprzedawca sa-37mochodów, którego poznała w siłowni.Kiedy oznajmiła, żewychodzi za niego za mąż, wszystko się zmieniło.Krótko mówiąc, byłoby wygodniej, gdyby Thomas nie krę-cił się w pobliżu.Znalazła prawdziwą miłość, taką na całe życie.Ma nadzieję,że on także ożeni się po raz drugi.Pamiętał, jaką goryczą napełnił go protekcjonalny ton, ja-kim to powiedziała.Zupełnie jakby przestawiała meble.Sam się dziwił, skąd w nim tyle agresji.Andy nie był takizły, po prostu zbyt łatwo uwił sobie gniazdko w domu, któryThomas kupił dla siebie, Shirley i Billa. Tak naprawdę będzie najwygodniej przekonywała goShirley.Bill uważał, że Andy to równy gość, i rzeczywiście takiwłaśnie był: równy.Miał fioła na punkcie sportu i nie przepadałza książkami.Nie czytał z Billem wieczorami, nie proponował: Wybierz, na co masz ochotę i razem sobie poczytamy.Prawdę rzekłszy, Andy także wyczuwał niezręczność sytu-acji.Zaproponował, aby Thomas odwiedzał Billa między piątą asiódmą, kiedy on, Andy, ćwiczy w siłowni.To było całkiem rozsądne, wręcz taktowne, ale Thomas zi-rytował się tylko jeszcze bardziej.Zupełnie jakby go uprząt-nięto , przestawiono na miejsce, z którego nie będzie mógł za-kłócać ich życia.Z każdą wizytą coraz bardziej nienawidził tegodomu: słoiki z witaminami i odżywkami walające się po całej38kuchni i łazience, w garażu symulatory do wiosłowania, na sto-liku do kawy magazyny o tematyce zdrowotnej i fitnesowej.Kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu, Thomas zdecydowałsię ją wykorzystać.Może utrzymywać z Billem kontakty telefo-niczne, listowne, e-mailowe, a sam nie będzie się aż tak szarpał iwściekał.Przekonał siebie samego, że tak będzie najlepiej dla wszyst-kich.I przez pierwszych kilka tygodni rzeczywiście szło jak zpłatka.Nie budził się już ze złością w sercu, nie dostawał szałuna myśl o zmianach w życiu syna, oderwanie od tamtych sprawnaprawdę okazało się czymś dobrym.Jednak dzisiejsze wypadki wszystko zmieniły.Tak wieleofiar, całe miasteczko pogrążone w żałobie, z portu wiatr niesieodgłosy płaczu i rozpaczy.Nie ma mowy o śnie.Myśli kłębią się w głowie niczym rójwściekłych owadów.Przez całą noc krążył po mieszkaniu Vonni.Czasem zerkałna kurnik w końcu zarośniętego winoroślą ogródka.Raz i drugiwydało mu się, że dostrzega w okienku rozczochraną głowę.ale w końcu mogła to być jakaś stara kwoka.Fiona także nie mogła zasnąć.Położony w pewnej odległo-ści od miasteczka ciasny domek, w którym zamieszkali, należałdo chudej, nerwowej kobiety imieniem Eleni, matki trzech39chłopczyków.Nie było tam natomiast ani śladu męża.Zwyklenie przyjmowała turystów, Fiona i Shane zanim tam dotarli,pukali do różnych drzwi, oferując kilka euro za jeden nocleg.Shane był niewzruszony; nie dysponowali dostateczną kwotą,by trwonić kasę na takie luksusy jak hotel.Muszą łapać możli-wie najtańszą ofertę.I właśnie prymitywny domek Eleni okazał się najtańszy.Teraz Shane spał rozwalony na krześle tylko jemu jedne-mu udało się zaznać nocnego odpoczynku.Fiona nie mogłazmrużyć oka, bo wcześniej Shane ni z gruszki, ni z pietruszkizapowiedział, że jutro się stąd wynoszą.Wprawiło ją to w przerażenie.Z początku oboje myśleli, że zatrzymają się na dłużej wAgia Anna, a teraz nagle on zmienił zdanie. Nie, nie możemy zostać.Po tym wszystkim nie idzie tuwytrzymać.Skoczmy do Aten, złapiemy jutro jakąś łajbę. Ale Ateny to duże miasto, będzie straszny upał prote-stowała nieśmiało.Shane jednak oświadczył, że ma tam kumpla i konieczniemusi się z nim spotkać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Był to idealny układ, z któregoThomas korzystał, kiedy pragnął wyrwać się z kraju, a tegowłaśnie ostatnio rozpaczliwie potrzebował.Chciał napisać oAgia Anna, ale jutro zwali się tu prasa z całego świata i wyspastanie się już powszechnie znana.Kiedyś myślał, że potrafi żyć w tym samym mieście, co by-ła żona, widywać się możliwie jak najczęściej z Billem, utrzy-mując jednocześnie poprawne, cywilizowane stosunki z Shirley.Przecież już jej nie kochał, więc grzeczność przyjdzie mu z ła-twością.Często podziwiano ich za to, że zachowali taki spokój, wprzeciwieństwie do innych par, które po rozstaniu wciąż ziałydo siebie niechęcią.Ale teraz sprawy wyglądały inaczej.Nowym przyjacielem Shirley został Andy, sprzedawca sa-37mochodów, którego poznała w siłowni.Kiedy oznajmiła, żewychodzi za niego za mąż, wszystko się zmieniło.Krótko mówiąc, byłoby wygodniej, gdyby Thomas nie krę-cił się w pobliżu.Znalazła prawdziwą miłość, taką na całe życie.Ma nadzieję,że on także ożeni się po raz drugi.Pamiętał, jaką goryczą napełnił go protekcjonalny ton, ja-kim to powiedziała.Zupełnie jakby przestawiała meble.Sam się dziwił, skąd w nim tyle agresji.Andy nie był takizły, po prostu zbyt łatwo uwił sobie gniazdko w domu, któryThomas kupił dla siebie, Shirley i Billa. Tak naprawdę będzie najwygodniej przekonywała goShirley.Bill uważał, że Andy to równy gość, i rzeczywiście takiwłaśnie był: równy.Miał fioła na punkcie sportu i nie przepadałza książkami.Nie czytał z Billem wieczorami, nie proponował: Wybierz, na co masz ochotę i razem sobie poczytamy.Prawdę rzekłszy, Andy także wyczuwał niezręczność sytu-acji.Zaproponował, aby Thomas odwiedzał Billa między piątą asiódmą, kiedy on, Andy, ćwiczy w siłowni.To było całkiem rozsądne, wręcz taktowne, ale Thomas zi-rytował się tylko jeszcze bardziej.Zupełnie jakby go uprząt-nięto , przestawiono na miejsce, z którego nie będzie mógł za-kłócać ich życia.Z każdą wizytą coraz bardziej nienawidził tegodomu: słoiki z witaminami i odżywkami walające się po całej38kuchni i łazience, w garażu symulatory do wiosłowania, na sto-liku do kawy magazyny o tematyce zdrowotnej i fitnesowej.Kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu, Thomas zdecydowałsię ją wykorzystać.Może utrzymywać z Billem kontakty telefo-niczne, listowne, e-mailowe, a sam nie będzie się aż tak szarpał iwściekał.Przekonał siebie samego, że tak będzie najlepiej dla wszyst-kich.I przez pierwszych kilka tygodni rzeczywiście szło jak zpłatka.Nie budził się już ze złością w sercu, nie dostawał szałuna myśl o zmianach w życiu syna, oderwanie od tamtych sprawnaprawdę okazało się czymś dobrym.Jednak dzisiejsze wypadki wszystko zmieniły.Tak wieleofiar, całe miasteczko pogrążone w żałobie, z portu wiatr niesieodgłosy płaczu i rozpaczy.Nie ma mowy o śnie.Myśli kłębią się w głowie niczym rójwściekłych owadów.Przez całą noc krążył po mieszkaniu Vonni.Czasem zerkałna kurnik w końcu zarośniętego winoroślą ogródka.Raz i drugiwydało mu się, że dostrzega w okienku rozczochraną głowę.ale w końcu mogła to być jakaś stara kwoka.Fiona także nie mogła zasnąć.Położony w pewnej odległo-ści od miasteczka ciasny domek, w którym zamieszkali, należałdo chudej, nerwowej kobiety imieniem Eleni, matki trzech39chłopczyków.Nie było tam natomiast ani śladu męża.Zwyklenie przyjmowała turystów, Fiona i Shane zanim tam dotarli,pukali do różnych drzwi, oferując kilka euro za jeden nocleg.Shane był niewzruszony; nie dysponowali dostateczną kwotą,by trwonić kasę na takie luksusy jak hotel.Muszą łapać możli-wie najtańszą ofertę.I właśnie prymitywny domek Eleni okazał się najtańszy.Teraz Shane spał rozwalony na krześle tylko jemu jedne-mu udało się zaznać nocnego odpoczynku.Fiona nie mogłazmrużyć oka, bo wcześniej Shane ni z gruszki, ni z pietruszkizapowiedział, że jutro się stąd wynoszą.Wprawiło ją to w przerażenie.Z początku oboje myśleli, że zatrzymają się na dłużej wAgia Anna, a teraz nagle on zmienił zdanie. Nie, nie możemy zostać.Po tym wszystkim nie idzie tuwytrzymać.Skoczmy do Aten, złapiemy jutro jakąś łajbę. Ale Ateny to duże miasto, będzie straszny upał prote-stowała nieśmiało.Shane jednak oświadczył, że ma tam kumpla i konieczniemusi się z nim spotkać [ Pobierz całość w formacie PDF ]