[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Orientujesz się przecież, żecała posiadłość należy do mnie.Miałam tyle rozsądku, że zastrzegłam sobie tęwłasność w kontrakcie ślubnym.Kiedyś Alex pochwalił się po pijanemu, żestać go na kupno domu z ogrodem na Rivierze.Wyśmiałam go, a on dosłownietak powiedział: „Gang Skorpiona zapewni mi majątek.Nie, potrzebuję twojejłaski, Nicole”.I zaczął się histerycznie śmiać, aż musiałam wymierzyć mukilka policzków, żeby doprowadzić go do porządku.‒ Nie słyszałem o takim gangu.Nic więcej ci nie powiedział?‒ Bałam się pytać.Jak wytrzeźwiał był przerażony i przez kilka dni niebrał alkoholu do ust.‒ Dawno się dowiedziałaś o tym Skorpionie?‒ Mniej więcej miesiąc temu.‒ Co zamierzasz robić, Nicole? Zawsze otaczało cię grono wielbicieli.‒ Musiałam zerwać wszystkie kontakty.Nie mam nikogo, z kim71mogłabym związać się na stałe.Słyszałam od Izabeli, że się wreszcie ożeniłeś.Masz podobno miłą żonę.Czy to Angielka?‒ Helena jest Polką, wyjątkową kobietą…‒ Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.A twój brat? Na długo przyjechał?‒ Ma trzymiesięczną wizę.Chciałbym, żeby odpoczął.Mogłabyś się za-interesować Tadziem?‒ Chyba ubiegła mnie Izabela.Co oni robią w tej kuchni?‒ Ona bardzo traci w porównaniu z tobą.Zależy mi na tym, aby zaopie-kowała się nim kobieta tak inteligentna jak ty.‒ Chcesz, żeby się ożenił? On w Polsce nie ma rodziny?‒ Właśnie rozstał się z żoną i jest wolny.‒ Mężczyzna do wzięcia! Trudność polega na tym, że nie zwrócił namnie uwagi.Pewnie woli takie idiotki jak Izabela, bo łatwo nimi manipulo-wać.‒ Udzielę mu braterskiej rady.‒ Jestem gotowa poświęcić się w imię naszej dawnej miłości…Właśnie w drzwiach ukazała się Izabela, niosąca na tacy filiżanki z kawą.Za nią szedł Tadeusz, trzymając paterę pełną kruchych ciasteczek.‒ Musimy wam przerwać czułe sam na sam ‒ odezwał się wesoło Tade-usz.‒ Nie wyobrażaj sobie, Stan, że uda ci się zmonopolizować panią Deve-rill.‒ Nie mam takiego zamiaru, Tadziu.A ty chyba bardziej przeszkadzałeśpani Izabeli, niż pomagałeś.‒ Pan Tadek bardzo się starał ‒ odpowiedziała uśmiechając się Izabela.‒ Nie zgadniesz, kogo spotkałam na plaży w Nicei.‒ Nicole rzuciła jejzłośliwe spojrzenie.‒ Zapewne któregoś ze swoich dawnych przyjaciół w towarzystwie sza-łowej dziewczyny.‒ Nie, Izabelo.Masz pozdrowienia od lady Evelyn Chester.72Pani Maligny przybladła i zacisnęła usta.‒ Czyżby w całej Anglii zabrakło kandydatów na jej kochanków i terazmusi ich szukać we Francji?‒ Jesteś niesprawiedliwa w ocenie Evelyn.‒ Co robiła lady Chester w Nicei? ‒ zainteresował się Stan.‒ Była sama i twierdziła, że musi wypocząć.‒ Jest chyba chora ‒ zamruczała Izabela.‒ Rozmawiałyśmy o tobie, Stan ‒ kontynuowała Nicole.‒ Wyrażaławielkie uznanie dla twoich rozlicznych talentów.‒ Evelyn jest wyjątkowo uprzejma dla mnie…‒ Nie bądź taki skromny.Ona uważa ciebie za ideał.A przecież wiado-mo, że jest wymagająca pod każdym względem.‒ Tak wymagająca, że żaden mężczyzna nie może z nią długo wytrzymać‒ szepnęła Izabela, nachylając się w kierunku Tadeusza.‒ Czy Evelyn nie wybiera się przypadkiem do Paryża? ‒ spytał Stan,olśniony nagłym pomysłem.‒ Nie zwierzała mi się ze swoich planów.Mieszka w pensjonacie „Nim-fa”.Byłaby zadowolona, gdybyś do niej zadzwonił.Rozdział XVIIDom, w którym mieszkała Wiktoryna pochodził zapewne zpoczątków ubiegłego stulecia.Po krętych schodach weszły z Heleną na drugiepiętro.Mieszkanie było małe, ale urządzone ze smakiem.Jedyny luksus sta-nowiła łazienka wyłożona różowymi kafelkami.Wiktoryna z dumą pokazywa-ła swój dorobek.Helena wszystkim się zachwycała, chcąc jej zrobić przyjem-ność.Potem usiadły w pokoju i zaczęły pić jakiś specjalny koktajl przygoto-wany przez Wiktorynę.‒ Bardzo przyjemne lokum ‒ zaczęła Helena.‒ Nie.czujesz się w nimsamotna?73‒ Mieszkam tu przejściowo.Mam swobodę i mogę przyjmować kogochcę.Oczywiście myślę o prawdziwym domu i rodzinie, ale nie teraz.‒ Nie uważasz, że Pierre cię wykorzystuje?‒ Bez niego byłabym niczym.On załatwił mi pracę i pilnuje moich inte-resów.Inny facet mógłby być gorszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Orientujesz się przecież, żecała posiadłość należy do mnie.Miałam tyle rozsądku, że zastrzegłam sobie tęwłasność w kontrakcie ślubnym.Kiedyś Alex pochwalił się po pijanemu, żestać go na kupno domu z ogrodem na Rivierze.Wyśmiałam go, a on dosłownietak powiedział: „Gang Skorpiona zapewni mi majątek.Nie, potrzebuję twojejłaski, Nicole”.I zaczął się histerycznie śmiać, aż musiałam wymierzyć mukilka policzków, żeby doprowadzić go do porządku.‒ Nie słyszałem o takim gangu.Nic więcej ci nie powiedział?‒ Bałam się pytać.Jak wytrzeźwiał był przerażony i przez kilka dni niebrał alkoholu do ust.‒ Dawno się dowiedziałaś o tym Skorpionie?‒ Mniej więcej miesiąc temu.‒ Co zamierzasz robić, Nicole? Zawsze otaczało cię grono wielbicieli.‒ Musiałam zerwać wszystkie kontakty.Nie mam nikogo, z kim71mogłabym związać się na stałe.Słyszałam od Izabeli, że się wreszcie ożeniłeś.Masz podobno miłą żonę.Czy to Angielka?‒ Helena jest Polką, wyjątkową kobietą…‒ Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.A twój brat? Na długo przyjechał?‒ Ma trzymiesięczną wizę.Chciałbym, żeby odpoczął.Mogłabyś się za-interesować Tadziem?‒ Chyba ubiegła mnie Izabela.Co oni robią w tej kuchni?‒ Ona bardzo traci w porównaniu z tobą.Zależy mi na tym, aby zaopie-kowała się nim kobieta tak inteligentna jak ty.‒ Chcesz, żeby się ożenił? On w Polsce nie ma rodziny?‒ Właśnie rozstał się z żoną i jest wolny.‒ Mężczyzna do wzięcia! Trudność polega na tym, że nie zwrócił namnie uwagi.Pewnie woli takie idiotki jak Izabela, bo łatwo nimi manipulo-wać.‒ Udzielę mu braterskiej rady.‒ Jestem gotowa poświęcić się w imię naszej dawnej miłości…Właśnie w drzwiach ukazała się Izabela, niosąca na tacy filiżanki z kawą.Za nią szedł Tadeusz, trzymając paterę pełną kruchych ciasteczek.‒ Musimy wam przerwać czułe sam na sam ‒ odezwał się wesoło Tade-usz.‒ Nie wyobrażaj sobie, Stan, że uda ci się zmonopolizować panią Deve-rill.‒ Nie mam takiego zamiaru, Tadziu.A ty chyba bardziej przeszkadzałeśpani Izabeli, niż pomagałeś.‒ Pan Tadek bardzo się starał ‒ odpowiedziała uśmiechając się Izabela.‒ Nie zgadniesz, kogo spotkałam na plaży w Nicei.‒ Nicole rzuciła jejzłośliwe spojrzenie.‒ Zapewne któregoś ze swoich dawnych przyjaciół w towarzystwie sza-łowej dziewczyny.‒ Nie, Izabelo.Masz pozdrowienia od lady Evelyn Chester.72Pani Maligny przybladła i zacisnęła usta.‒ Czyżby w całej Anglii zabrakło kandydatów na jej kochanków i terazmusi ich szukać we Francji?‒ Jesteś niesprawiedliwa w ocenie Evelyn.‒ Co robiła lady Chester w Nicei? ‒ zainteresował się Stan.‒ Była sama i twierdziła, że musi wypocząć.‒ Jest chyba chora ‒ zamruczała Izabela.‒ Rozmawiałyśmy o tobie, Stan ‒ kontynuowała Nicole.‒ Wyrażaławielkie uznanie dla twoich rozlicznych talentów.‒ Evelyn jest wyjątkowo uprzejma dla mnie…‒ Nie bądź taki skromny.Ona uważa ciebie za ideał.A przecież wiado-mo, że jest wymagająca pod każdym względem.‒ Tak wymagająca, że żaden mężczyzna nie może z nią długo wytrzymać‒ szepnęła Izabela, nachylając się w kierunku Tadeusza.‒ Czy Evelyn nie wybiera się przypadkiem do Paryża? ‒ spytał Stan,olśniony nagłym pomysłem.‒ Nie zwierzała mi się ze swoich planów.Mieszka w pensjonacie „Nim-fa”.Byłaby zadowolona, gdybyś do niej zadzwonił.Rozdział XVIIDom, w którym mieszkała Wiktoryna pochodził zapewne zpoczątków ubiegłego stulecia.Po krętych schodach weszły z Heleną na drugiepiętro.Mieszkanie było małe, ale urządzone ze smakiem.Jedyny luksus sta-nowiła łazienka wyłożona różowymi kafelkami.Wiktoryna z dumą pokazywa-ła swój dorobek.Helena wszystkim się zachwycała, chcąc jej zrobić przyjem-ność.Potem usiadły w pokoju i zaczęły pić jakiś specjalny koktajl przygoto-wany przez Wiktorynę.‒ Bardzo przyjemne lokum ‒ zaczęła Helena.‒ Nie.czujesz się w nimsamotna?73‒ Mieszkam tu przejściowo.Mam swobodę i mogę przyjmować kogochcę.Oczywiście myślę o prawdziwym domu i rodzinie, ale nie teraz.‒ Nie uważasz, że Pierre cię wykorzystuje?‒ Bez niego byłabym niczym.On załatwił mi pracę i pilnuje moich inte-resów.Inny facet mógłby być gorszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]