[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Shay był obok, obejmował mnie, ale jego dotyk sprawiał, że moja winawydawała się jeszcze boleśniejsza, działał jak sól w ranie.- Nie - powiedziałam i go odepchnęłam.Ethan spojrzał na Logana pustymwzrokiem.- Zabij go.Connor skinął głową i sięgnął po miecz.Adne zaparło dech w piersi, gdy Logan zaczął się śmiać.- Co za hipokryzja! Myślałem, że Poszukiwacze są szlachetni.Głupi, tojasne, ale jednocześnie szlachetni.- Jak na umarlaka niezła z ciebie gaduła - zakpił Connor i przysunął ostrzedo gardła Logana.Logan zesztywniał, ale wciąż się uśmiechał.- Mówię tylko, że gdybyście nie dali schronienia jednemu z nas,wszystkie wasze nadzieje byłyby już dawno pogrzebane, prawda?- O czym on mówi? - spytała Bryn.Słuchała, mimo że wciąż trzymała sięblisko mojego brata.Ansel wciąż się jej wymykał, ale szła za nim,próbując chwycić go wbrew jego niechęci.- O moim ojcu - powiedział cicho Shay.- Mówi o moim ojcu.- Wiedziałem, że z jakiegoś powodu musisz być Wybrańcem - zakpiłLogan.- Cóż za przenikliwość.- Nie jesteś Tristanem - rzucił Ethan.- Ale mogę wam pomóc go uratować - oświadczył Logan.- Co? - Shay rzucił się naprzód.- Jak to?- Cały czas próbuję ci powiedzieć, że twoi rodzice żyją.- Kłamiesz.- Miecz w dłoni Shaya zaczął drżeć.- Nie, kiedy zależy od tego moje życie - powiedział Logan.- Tristan iSarah Doran żyją.Wciąż możesz ich ocalić.- O czym on do cholery mówi?! - krzyknął Nev, stając obok Connora.-Zabij tego gnoja, nie mogę na niego patrzeć.Mason zbliżał się, sierść miał zjeżoną.- Nie! - Shay zablokował mu drogę, a potem zwrócił się do Logana: - Comasz na myśli, że wciąż możemy ich uratować? Gdzie oni są?Logan uśmiechnął się lekko.- Jeśli chcesz wiedzieć, daj mi gwarancję, że nie zrobicie mi krzywdy.- On kłamie - wysyczał Nev.- Zamknij mu gębę.Utnij mu język.- Zaczekajcie.- Nie chciałam wypowiadać tych słów, ale wiedziałam, żew pewnym sensie Shay ma rację.- Jeśli coś wie o rodzicach Shaya,musimy przynajmniej dowiedzieć się co.- Umówmy się tak: jeśli nam nie powiesz, odetnę ci język.- Connorschował swój miecz do pochwy i wziął od Ethana sztylet.Uśmiech znikł z twarzy Logana:- Barbarzyńcy!- Potraktuję to jako komplement - powiedział Connor.-Wchodzisz w to?- Przestańcie! - Silas wystąpił do przodu; wyglądał na nieco osmalonego.- Jeśli coś wie, przeprowadzimy formalne przesłuchanie.- Nie przypominam sobie, żebym pytał cię o zdanie -zganił go Connor.- Takie są zasady - mówił dalej Silas.- Anika się wścieknie, jak jezlekceważymy.Jeśli to rzeczywiście syn Efrona z klanu Kary Nocy, jestnie tylko wartościowym informatorem, ale może też być bezcennymzakładnikiem.- Mózgowiec dobrze kombinuje - pochwalił Ethan.Adne wystrzeliłanaprzód, jeden ze sztyletów trzymałauniesiony.- Mam gdzieś zasady! Mój ojciec i Isaac nie żyją z powodu Opiekunów.Chcę jego krwi!Connor złapał ją za rękę w ostatniej chwili, gdy koniec naostrzonegosztyletu Adne dzieliły od policzka Logana centymetry.- Puść mnie! - wrzasnęła Adne i zaszlochała.Logan dygotał i z wytrzeszczonymi oczami patrzył na Adnewymachującą sztyletami.- Przysięgam, że mam informacje, których potrzebujecie.A na dodatek,gdybym chciał zrobić wam krzywdę, czy już dawno nie wezwałbymzmór?Nikt nie odpowiedział.Byłam wściekła, że to, co mówi, ma sens.Connor uniósł nogę i Logan oparł się na łokciach, a wtedy Connorprzysunął sztylet do jego gardła.- Jeśli wam coś dam - spytał Logan - zabierzecie mnie do swojegoStrzały?- To zależy, czy będzie to dla nas cenne - wymruczał Connor,skoncentrowany na szamoczącej się Adne.- Twoi ludzie odebrali namdziś bardzo wiele.I nie tylko dziś.- Wśród was jest zdrajca.Wydam go wam jako dowód mojej dobrej woli.- Logan zaniósł się śmiechem, od którego ciarki przebiegły mi poplecach.- Zdrajca? - spytał Connor i zaczął obracać ostrze sztyletu tuż przy gardleLogana.- A jak inaczej byśmy was znalezli? - odpowiedział Logan.- Szukaliśmywas całe lata, myślicie, że akurat dzisiaj po prostu nam się poszczęściło?- Ktoś doprowadził was do kryjówki w Denver - orzekł Connor.- Ktoś, komu ufacie - dodał Logan.- Ktoś, kogo wyrwaliście ze szponówśmierci.- Nie - warknął Shay - kłamiesz! - Stanął przede mną i osłonił mnie przedczymś, czego jeszcze nie zdążyłam się wystraszyć.O czym on mówi?Logan uśmiechnął się do niego:- Może i masz moc, Potomku, ale nawet ty jej przed tym nie uchronisz.- Ty bezduszny gnoju.Zamknij się albo.- Albo co? - spytał Logan.- Zabijesz mnie, żeby prawda nie wyszła najaw? Czy moje słowa są zbrodnią, skoro ocalą twoich sprzymierzeńców?- O czym ty mówisz? - Connor pochylił się i dzgnął Logana sztyletem.-Tracę do ciebie cierpliwość.- Jej brat - wykrztusił Logan pod dotykiem ostrza.- Brat Calli.Zawarłukład z moim ojcem i Lumine.- Nie - szepnęłam.Mason warczał i uderzał łapami w ziemię.Logan wpatrywał się we mnie.- To prawda.Zdradził cię.W panice zaczęłam szukać Ansela, który chował się za Bryn,przemienioną w wilka i warczącą, żeby uchronić go przed atakiem.Mason podbiegł do niej i ustawił się na posterunku u jej boku.O Boże.- Powinnaś bać się go bardziej niż mnie - wysyczał Logan.Connor uniósłsztylet i popatrzył na mnie.- Calla?Zaschło mi w gardle.Odwróciłam się od Connora i ruszyłam kuAnsełowi.Bryn obnażyła zęby, ale i tak chwyciłam go za ramiona ipotrząsnęłam.- Ansel, proszę.Powiedz im prawdę.Powiedz im, że tego nie zrobiłeś!Logan kłamał.Musiał kłamać.Krew odpłynęła Ansełowi z twarzy, gdy podnosił na mnie spojrzenie.Martwe.- Obiecali, że znowu stanę się wilkiem.Bryn zaskomlała.Mason szczeknął, okrążając nerwowo Ansela i łypiącna mnie.Odeszłam, nogi mi się trzęsły.Pragnęłam rzucić się do biegu, uciec od tejpotwornej prawdy.Ale nie było dokąd iść.Connor pokręcił głową.- Lepiej przedyskutujmy to z Aniką.- Zgoda - powiedział Ethan.Popatrzył na mnie i wygodniej ułożył Sabinęw ramionach, ale nie byłam pewna, czy jest wściekły, czy po prosturozżalony.Ostry gwizd dobiegł z kukurydzianego labiryntu, a potem dołączyłykolejne.Jeden za drugim, Napastnicy uzbrojeni po zęby wyłaniali się zpola i zacieśniali wokół nas krąg.Moi towarzysze z klanu stali ramię przy ramieniu, warczeli i stawialiczoło Poszukiwaczom.- Zaczekajcie! - krzyknęłam i wcisnęłam się pomiędzy wilki azbliżających się wojowników.Zdziwiłam się, kiedy stanął przy mnie Ethan, wciąż z Sabine wramionach.- Odsuńcie się.- Anika wystąpiła z szeregu wojowników.Nev, Bryn i Mason powoli się cofnęli, ale wciąż obserwowaliPoszukiwaczy, najeżeni trwali w oczekiwaniu na to, co nastąpi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Shay był obok, obejmował mnie, ale jego dotyk sprawiał, że moja winawydawała się jeszcze boleśniejsza, działał jak sól w ranie.- Nie - powiedziałam i go odepchnęłam.Ethan spojrzał na Logana pustymwzrokiem.- Zabij go.Connor skinął głową i sięgnął po miecz.Adne zaparło dech w piersi, gdy Logan zaczął się śmiać.- Co za hipokryzja! Myślałem, że Poszukiwacze są szlachetni.Głupi, tojasne, ale jednocześnie szlachetni.- Jak na umarlaka niezła z ciebie gaduła - zakpił Connor i przysunął ostrzedo gardła Logana.Logan zesztywniał, ale wciąż się uśmiechał.- Mówię tylko, że gdybyście nie dali schronienia jednemu z nas,wszystkie wasze nadzieje byłyby już dawno pogrzebane, prawda?- O czym on mówi? - spytała Bryn.Słuchała, mimo że wciąż trzymała sięblisko mojego brata.Ansel wciąż się jej wymykał, ale szła za nim,próbując chwycić go wbrew jego niechęci.- O moim ojcu - powiedział cicho Shay.- Mówi o moim ojcu.- Wiedziałem, że z jakiegoś powodu musisz być Wybrańcem - zakpiłLogan.- Cóż za przenikliwość.- Nie jesteś Tristanem - rzucił Ethan.- Ale mogę wam pomóc go uratować - oświadczył Logan.- Co? - Shay rzucił się naprzód.- Jak to?- Cały czas próbuję ci powiedzieć, że twoi rodzice żyją.- Kłamiesz.- Miecz w dłoni Shaya zaczął drżeć.- Nie, kiedy zależy od tego moje życie - powiedział Logan.- Tristan iSarah Doran żyją.Wciąż możesz ich ocalić.- O czym on do cholery mówi?! - krzyknął Nev, stając obok Connora.-Zabij tego gnoja, nie mogę na niego patrzeć.Mason zbliżał się, sierść miał zjeżoną.- Nie! - Shay zablokował mu drogę, a potem zwrócił się do Logana: - Comasz na myśli, że wciąż możemy ich uratować? Gdzie oni są?Logan uśmiechnął się lekko.- Jeśli chcesz wiedzieć, daj mi gwarancję, że nie zrobicie mi krzywdy.- On kłamie - wysyczał Nev.- Zamknij mu gębę.Utnij mu język.- Zaczekajcie.- Nie chciałam wypowiadać tych słów, ale wiedziałam, żew pewnym sensie Shay ma rację.- Jeśli coś wie o rodzicach Shaya,musimy przynajmniej dowiedzieć się co.- Umówmy się tak: jeśli nam nie powiesz, odetnę ci język.- Connorschował swój miecz do pochwy i wziął od Ethana sztylet.Uśmiech znikł z twarzy Logana:- Barbarzyńcy!- Potraktuję to jako komplement - powiedział Connor.-Wchodzisz w to?- Przestańcie! - Silas wystąpił do przodu; wyglądał na nieco osmalonego.- Jeśli coś wie, przeprowadzimy formalne przesłuchanie.- Nie przypominam sobie, żebym pytał cię o zdanie -zganił go Connor.- Takie są zasady - mówił dalej Silas.- Anika się wścieknie, jak jezlekceważymy.Jeśli to rzeczywiście syn Efrona z klanu Kary Nocy, jestnie tylko wartościowym informatorem, ale może też być bezcennymzakładnikiem.- Mózgowiec dobrze kombinuje - pochwalił Ethan.Adne wystrzeliłanaprzód, jeden ze sztyletów trzymałauniesiony.- Mam gdzieś zasady! Mój ojciec i Isaac nie żyją z powodu Opiekunów.Chcę jego krwi!Connor złapał ją za rękę w ostatniej chwili, gdy koniec naostrzonegosztyletu Adne dzieliły od policzka Logana centymetry.- Puść mnie! - wrzasnęła Adne i zaszlochała.Logan dygotał i z wytrzeszczonymi oczami patrzył na Adnewymachującą sztyletami.- Przysięgam, że mam informacje, których potrzebujecie.A na dodatek,gdybym chciał zrobić wam krzywdę, czy już dawno nie wezwałbymzmór?Nikt nie odpowiedział.Byłam wściekła, że to, co mówi, ma sens.Connor uniósł nogę i Logan oparł się na łokciach, a wtedy Connorprzysunął sztylet do jego gardła.- Jeśli wam coś dam - spytał Logan - zabierzecie mnie do swojegoStrzały?- To zależy, czy będzie to dla nas cenne - wymruczał Connor,skoncentrowany na szamoczącej się Adne.- Twoi ludzie odebrali namdziś bardzo wiele.I nie tylko dziś.- Wśród was jest zdrajca.Wydam go wam jako dowód mojej dobrej woli.- Logan zaniósł się śmiechem, od którego ciarki przebiegły mi poplecach.- Zdrajca? - spytał Connor i zaczął obracać ostrze sztyletu tuż przy gardleLogana.- A jak inaczej byśmy was znalezli? - odpowiedział Logan.- Szukaliśmywas całe lata, myślicie, że akurat dzisiaj po prostu nam się poszczęściło?- Ktoś doprowadził was do kryjówki w Denver - orzekł Connor.- Ktoś, komu ufacie - dodał Logan.- Ktoś, kogo wyrwaliście ze szponówśmierci.- Nie - warknął Shay - kłamiesz! - Stanął przede mną i osłonił mnie przedczymś, czego jeszcze nie zdążyłam się wystraszyć.O czym on mówi?Logan uśmiechnął się do niego:- Może i masz moc, Potomku, ale nawet ty jej przed tym nie uchronisz.- Ty bezduszny gnoju.Zamknij się albo.- Albo co? - spytał Logan.- Zabijesz mnie, żeby prawda nie wyszła najaw? Czy moje słowa są zbrodnią, skoro ocalą twoich sprzymierzeńców?- O czym ty mówisz? - Connor pochylił się i dzgnął Logana sztyletem.-Tracę do ciebie cierpliwość.- Jej brat - wykrztusił Logan pod dotykiem ostrza.- Brat Calli.Zawarłukład z moim ojcem i Lumine.- Nie - szepnęłam.Mason warczał i uderzał łapami w ziemię.Logan wpatrywał się we mnie.- To prawda.Zdradził cię.W panice zaczęłam szukać Ansela, który chował się za Bryn,przemienioną w wilka i warczącą, żeby uchronić go przed atakiem.Mason podbiegł do niej i ustawił się na posterunku u jej boku.O Boże.- Powinnaś bać się go bardziej niż mnie - wysyczał Logan.Connor uniósłsztylet i popatrzył na mnie.- Calla?Zaschło mi w gardle.Odwróciłam się od Connora i ruszyłam kuAnsełowi.Bryn obnażyła zęby, ale i tak chwyciłam go za ramiona ipotrząsnęłam.- Ansel, proszę.Powiedz im prawdę.Powiedz im, że tego nie zrobiłeś!Logan kłamał.Musiał kłamać.Krew odpłynęła Ansełowi z twarzy, gdy podnosił na mnie spojrzenie.Martwe.- Obiecali, że znowu stanę się wilkiem.Bryn zaskomlała.Mason szczeknął, okrążając nerwowo Ansela i łypiącna mnie.Odeszłam, nogi mi się trzęsły.Pragnęłam rzucić się do biegu, uciec od tejpotwornej prawdy.Ale nie było dokąd iść.Connor pokręcił głową.- Lepiej przedyskutujmy to z Aniką.- Zgoda - powiedział Ethan.Popatrzył na mnie i wygodniej ułożył Sabinęw ramionach, ale nie byłam pewna, czy jest wściekły, czy po prosturozżalony.Ostry gwizd dobiegł z kukurydzianego labiryntu, a potem dołączyłykolejne.Jeden za drugim, Napastnicy uzbrojeni po zęby wyłaniali się zpola i zacieśniali wokół nas krąg.Moi towarzysze z klanu stali ramię przy ramieniu, warczeli i stawialiczoło Poszukiwaczom.- Zaczekajcie! - krzyknęłam i wcisnęłam się pomiędzy wilki azbliżających się wojowników.Zdziwiłam się, kiedy stanął przy mnie Ethan, wciąż z Sabine wramionach.- Odsuńcie się.- Anika wystąpiła z szeregu wojowników.Nev, Bryn i Mason powoli się cofnęli, ale wciąż obserwowaliPoszukiwaczy, najeżeni trwali w oczekiwaniu na to, co nastąpi [ Pobierz całość w formacie PDF ]