[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy to dlatego, że tak trzeba? Czy rzeczywiście było i jest nadalza dużo ludzi?- Prawdopodobnie nie - odparł tata Jen.- Gdyby jedzenie było rozdzielanesprawiedliwie, gdyby ludzie nie wpadli w panikę.gdybyśmy mieli dobrych przywódców,którzy potrafiliby przekonać społeczeństwo do konieczności współpracy.Moglibyśmyprzetrwać ten kryzys bez ograniczania praw człowieka.A teraz nie powinno już stanowićproblemu, gdyby część ludzi chciała mieć troje lub czworo dzieci, o ile tylko inni w ogóle niechcieliby dzieci.Ale ustawa populacyjna jest najważniejszym dziełem generała Sherwooda,dlatego właśnie nawet notable jej podlegają.Może ją pokazać i powiedzieć: Patrzcie, jakąmam władzę nad życiem moich ludzi.- Czyli ona jest zła - odezwał się Luke, próbując wyłuskać sedno ze słów taty Jen.- Uważam, że tak - potwierdził mężczyzna.Luke poczuł dziwny przypływ ulgi, że tak naprawdę nie było niczego złego w jegoistnieniu, był tylko nielegalny.Po raz pierwszy od kiedy przeczytał rządowe książki, zacząłrozumieć, że to dwie zupełne różne rzeczy.Może właśnie dlatego bał się iść na pikietę; gdybywierzył w to naprawdę głęboko, tak jak Jen, mógłby jej towarzyszyć.I mógłby zginąć tak samo jak ona?Wszystko to było zbyt skomplikowane i przerażające, żeby o tym myśleć.Ojciec Jen popatrzył na zegarek.- Muszę wracać do pracy, są granice tego, co zdołam ukryć.Jeśli chcesz, do jutrawieczór załatwię ci fałszywy dowód tożsamości.Radziłbym, żebyś do tego czasu.Urwał, a Luke błyskawicznie poznał przyczynę, pochodzącą wprost z jegonajgorszych koszmarów - walenie do drzwi i rozkaz:- Otwierać! Policja Populacyjna!ROZDZIAA DWUDZIESTY DZIEWITYZanim Luke zdążył się ruszyć, tata Jen podniósł go i wrzucił do wielkiej szafy garderobianej,pełnej ubrań.- Z tyłu jest ukryte przejście - syknął.- Skorzystaj z niego.Luke macał na oślep, przedzierając się przez coś, co w dotyku przypominało stertywłosów.Za sobą słyszał, jak tata Jen woła:- Już idę, idę! Te drzwi kosztowały dwanaście tysięcy dolarów, jeśli je rozwalicie,będziecie za nie płacić!W następnej chwili Luke usłyszał piszczenie komputera, a tata Jen mruknął:Doskonały moment, żeby sobie przypomnieć o oszczędzaniu energii.No dalej, połączsię już.Walenie do drzwi stało się głośniejsze, a gburowaty głos wrzasnął:- Masz trzy sekundy, George!Luke wcisnął się dalej w głąb szafy - nie potrafił nawet znalezć tylnej ściany, a codopiero jakichś ukrytych drzwi.Zaraz potem rozległ się trzask pękającego drewna, a kilkasekund pózniej w pokoju komputerowym zadudniły ciężkie kroki.- Co to ma znaczyć?To był dobiegający z korytarza głos taty Jen, pełen takiej wściekłości, że gdyby Lukesam tego nie widział, nigdy w życiu nie domyśliłby się, że ten mężczyzna chwilę wcześniejpłakał.Ten głos był niesamowicie stanowczy, pewny siebie i całkowicie przekonany o swojejracji i o tym, że ktokolwiek mu się sprzeciwia, racji mieć nie może.Kroki ucichły, aschowany w głębi szafy Luke usłyszał, że ktoś parsknął cichym śmiechem.- Złapaliśmy cię na gorącym uczynku, co, George?- Tak, rzeczywiście, strasznie śmieszne - odparł tata Jen, ale w jego głosie nie było aniśladu rozbawienia.Rozległ się cichy dzwięk przypominający zaciąganie zamkabłyskawicznego.- Do czego to dochodzi? Człowiek nie może nawet pójść do kibla, bo jegodrzwi zostają wyłamane przez bandę nadgorliwych idiotów z kompleksem władzy.I mogęwas zapewnić, że zapłacicie mi za te drzwi.Gdyby to Luke był funkcjonariuszem Policji Populacyjnej, głos taty Jen przeraziłbygo śmiertelnie i sprawił, że Luke wycofałby się, przepraszając.Nigdy nie uwierzyłby, że ktośtaki ukrywa jakieś trzecie dziecko.Chłopiec poczuł przypływ otuchy i przestał wciskać się wgłąb garderoby.Ale w głosie, który odpowiedział ojcu Jen, pojawił się tylko leciutki cień niepewności.- Daj spokój, George, wiesz, że mamy uprawnienia pozwalające na wkroczenie natwoją posesję i przeprowadzenie rewizji.Otrzymaliśmy raport, że ten komputer zostałwykorzystany w celu prowadzenia nielegalnej działalności, zaledwie pół godziny temu.- No dobra, jesteście nawet większymi idiotami, niż myślałem - odparł tata Jen.- Czyty w ogóle czytasz swoje notatki służbowe? Dzisiaj rano zgłosiłem do centrali, że będę wdalszym ciągu prowadził monitoring nielegalnego czatu.Widzisz? Wpisałem Gdzie jestJen? i Jest tu kto? , czyli dokładnie to, co wpisałby jakiś zagubiony i zdezorientowanytrzeci dzieciak, który nie poszedł na pikietę.Czy naprawdę jesteś tak nisko w hierarchii, żenawet nie słyszałeś, jak przez tyle miesięcy podszywałem się pod przywódczynię bojówki,Jen? Nie zaproszono cię na ceremonię, na której odebrałem nagrodę za pozbycie sięczterdzieściorga nielegalnych dzieciaków?Luke był zdumiony, że tata Jen może wymówić jej imię i nie zdradzić się przy tym.Gdyby Luke nie znał Jen - gdyby nie znał jej dawniej, jak przypomniał sam sobie, czującukłucie bólu w środku - i gdyby nie wiedział, jak bardzo ufała ojcu, byłby przekonany, że tataJen ją zdradził.Jak można było zaufać komuś, kto mówił tak chłodno o pozbyciu siętrzecich dzieci? Luke zaczął się dalej przedzierać przez garderobę, aż dotarł do sterty kocyprzy tylnej ścianie.Dotknął jej, ale była całkowicie gładka.Tata Jen mówił, że tu są drzwi,więc gdzieś musiały tu być.Głosy na zewnątrz szafy były teraz przytłumione.-.widziałem żadnej notatki.- Założę się, że leży na biurku w twoim gabinecie, razem ze wszystkimi tymipapierami, których nigdy nie raczysz czytać.- Tata Jen podniósł głos, więc Luke słyszał goteraz wyraznie.- O ile w ogóle umiesz czytać.Oficer Policji Populacyjnej zignorował tę obelgę.- Pokaż nam komputer.- Proszę bardzo.Luke modlił się, żeby tata Jen miał im coś do pokazania - nie mógł znalezć drzwi,chociaż raz za razem przesuwał dłońmi po ścianie.Jego serce waliło tak głośno, że miałwrażenie, iż Policja Populacyjna zaraz go usłyszy.Słyszał teraz tylko pomruki policjantów populacyjnych i taty Jen.W końcu głosjednego z funkcjonariuszy zabrzmiał donośniej:- Kłamiesz, George.Musimy zrobić rewizję.- Tylko dlatego, że komputer się zawiesił? Jasne, nie ma sprawy.- Luke był zdumionyobojętnością w głosie ojca Jen.- Ale jeśli nie znajdziecie niczego, a nie znajdziecie,pamiętajcie tylko, że obejmują mnie przyznawane notablom przywileje dotycząceodszkodowania za nieuzasadnione przeszukanie i że z pewnością wyciągnę odpowiedniekonsekwencje.Jak myślicie, powinienem wydać te pieniądze z odszkodowania na kawior czyna szampana?- Nie, no, George, nie złożyłbyś skargi.- Tak myślisz? No to proszę bardzo, możecie zaczynać tutaj.Nagle do szafy wtargnął snop światła, a Luke wstrzymał oddech i desperacko wcisnąłsię pod koce.Jak ojciec Jen mógł otworzyć drzwi do miejsca, w którym się chował?%7ładen z funkcjonariuszy Policji Populacyjnej nie odpowiedział ojcu Jen, ale cieniekładące się na kocu, który przykrywał Luke a, podpowiedziały mu, że stali dokładnie wdrzwiach szafy.Słyszał wieszaki szurające na metalowym pręcie, a potem policjancipopulacyjni odeszli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Czy to dlatego, że tak trzeba? Czy rzeczywiście było i jest nadalza dużo ludzi?- Prawdopodobnie nie - odparł tata Jen.- Gdyby jedzenie było rozdzielanesprawiedliwie, gdyby ludzie nie wpadli w panikę.gdybyśmy mieli dobrych przywódców,którzy potrafiliby przekonać społeczeństwo do konieczności współpracy.Moglibyśmyprzetrwać ten kryzys bez ograniczania praw człowieka.A teraz nie powinno już stanowićproblemu, gdyby część ludzi chciała mieć troje lub czworo dzieci, o ile tylko inni w ogóle niechcieliby dzieci.Ale ustawa populacyjna jest najważniejszym dziełem generała Sherwooda,dlatego właśnie nawet notable jej podlegają.Może ją pokazać i powiedzieć: Patrzcie, jakąmam władzę nad życiem moich ludzi.- Czyli ona jest zła - odezwał się Luke, próbując wyłuskać sedno ze słów taty Jen.- Uważam, że tak - potwierdził mężczyzna.Luke poczuł dziwny przypływ ulgi, że tak naprawdę nie było niczego złego w jegoistnieniu, był tylko nielegalny.Po raz pierwszy od kiedy przeczytał rządowe książki, zacząłrozumieć, że to dwie zupełne różne rzeczy.Może właśnie dlatego bał się iść na pikietę; gdybywierzył w to naprawdę głęboko, tak jak Jen, mógłby jej towarzyszyć.I mógłby zginąć tak samo jak ona?Wszystko to było zbyt skomplikowane i przerażające, żeby o tym myśleć.Ojciec Jen popatrzył na zegarek.- Muszę wracać do pracy, są granice tego, co zdołam ukryć.Jeśli chcesz, do jutrawieczór załatwię ci fałszywy dowód tożsamości.Radziłbym, żebyś do tego czasu.Urwał, a Luke błyskawicznie poznał przyczynę, pochodzącą wprost z jegonajgorszych koszmarów - walenie do drzwi i rozkaz:- Otwierać! Policja Populacyjna!ROZDZIAA DWUDZIESTY DZIEWITYZanim Luke zdążył się ruszyć, tata Jen podniósł go i wrzucił do wielkiej szafy garderobianej,pełnej ubrań.- Z tyłu jest ukryte przejście - syknął.- Skorzystaj z niego.Luke macał na oślep, przedzierając się przez coś, co w dotyku przypominało stertywłosów.Za sobą słyszał, jak tata Jen woła:- Już idę, idę! Te drzwi kosztowały dwanaście tysięcy dolarów, jeśli je rozwalicie,będziecie za nie płacić!W następnej chwili Luke usłyszał piszczenie komputera, a tata Jen mruknął:Doskonały moment, żeby sobie przypomnieć o oszczędzaniu energii.No dalej, połączsię już.Walenie do drzwi stało się głośniejsze, a gburowaty głos wrzasnął:- Masz trzy sekundy, George!Luke wcisnął się dalej w głąb szafy - nie potrafił nawet znalezć tylnej ściany, a codopiero jakichś ukrytych drzwi.Zaraz potem rozległ się trzask pękającego drewna, a kilkasekund pózniej w pokoju komputerowym zadudniły ciężkie kroki.- Co to ma znaczyć?To był dobiegający z korytarza głos taty Jen, pełen takiej wściekłości, że gdyby Lukesam tego nie widział, nigdy w życiu nie domyśliłby się, że ten mężczyzna chwilę wcześniejpłakał.Ten głos był niesamowicie stanowczy, pewny siebie i całkowicie przekonany o swojejracji i o tym, że ktokolwiek mu się sprzeciwia, racji mieć nie może.Kroki ucichły, aschowany w głębi szafy Luke usłyszał, że ktoś parsknął cichym śmiechem.- Złapaliśmy cię na gorącym uczynku, co, George?- Tak, rzeczywiście, strasznie śmieszne - odparł tata Jen, ale w jego głosie nie było aniśladu rozbawienia.Rozległ się cichy dzwięk przypominający zaciąganie zamkabłyskawicznego.- Do czego to dochodzi? Człowiek nie może nawet pójść do kibla, bo jegodrzwi zostają wyłamane przez bandę nadgorliwych idiotów z kompleksem władzy.I mogęwas zapewnić, że zapłacicie mi za te drzwi.Gdyby to Luke był funkcjonariuszem Policji Populacyjnej, głos taty Jen przeraziłbygo śmiertelnie i sprawił, że Luke wycofałby się, przepraszając.Nigdy nie uwierzyłby, że ktośtaki ukrywa jakieś trzecie dziecko.Chłopiec poczuł przypływ otuchy i przestał wciskać się wgłąb garderoby.Ale w głosie, który odpowiedział ojcu Jen, pojawił się tylko leciutki cień niepewności.- Daj spokój, George, wiesz, że mamy uprawnienia pozwalające na wkroczenie natwoją posesję i przeprowadzenie rewizji.Otrzymaliśmy raport, że ten komputer zostałwykorzystany w celu prowadzenia nielegalnej działalności, zaledwie pół godziny temu.- No dobra, jesteście nawet większymi idiotami, niż myślałem - odparł tata Jen.- Czyty w ogóle czytasz swoje notatki służbowe? Dzisiaj rano zgłosiłem do centrali, że będę wdalszym ciągu prowadził monitoring nielegalnego czatu.Widzisz? Wpisałem Gdzie jestJen? i Jest tu kto? , czyli dokładnie to, co wpisałby jakiś zagubiony i zdezorientowanytrzeci dzieciak, który nie poszedł na pikietę.Czy naprawdę jesteś tak nisko w hierarchii, żenawet nie słyszałeś, jak przez tyle miesięcy podszywałem się pod przywódczynię bojówki,Jen? Nie zaproszono cię na ceremonię, na której odebrałem nagrodę za pozbycie sięczterdzieściorga nielegalnych dzieciaków?Luke był zdumiony, że tata Jen może wymówić jej imię i nie zdradzić się przy tym.Gdyby Luke nie znał Jen - gdyby nie znał jej dawniej, jak przypomniał sam sobie, czującukłucie bólu w środku - i gdyby nie wiedział, jak bardzo ufała ojcu, byłby przekonany, że tataJen ją zdradził.Jak można było zaufać komuś, kto mówił tak chłodno o pozbyciu siętrzecich dzieci? Luke zaczął się dalej przedzierać przez garderobę, aż dotarł do sterty kocyprzy tylnej ścianie.Dotknął jej, ale była całkowicie gładka.Tata Jen mówił, że tu są drzwi,więc gdzieś musiały tu być.Głosy na zewnątrz szafy były teraz przytłumione.-.widziałem żadnej notatki.- Założę się, że leży na biurku w twoim gabinecie, razem ze wszystkimi tymipapierami, których nigdy nie raczysz czytać.- Tata Jen podniósł głos, więc Luke słyszał goteraz wyraznie.- O ile w ogóle umiesz czytać.Oficer Policji Populacyjnej zignorował tę obelgę.- Pokaż nam komputer.- Proszę bardzo.Luke modlił się, żeby tata Jen miał im coś do pokazania - nie mógł znalezć drzwi,chociaż raz za razem przesuwał dłońmi po ścianie.Jego serce waliło tak głośno, że miałwrażenie, iż Policja Populacyjna zaraz go usłyszy.Słyszał teraz tylko pomruki policjantów populacyjnych i taty Jen.W końcu głosjednego z funkcjonariuszy zabrzmiał donośniej:- Kłamiesz, George.Musimy zrobić rewizję.- Tylko dlatego, że komputer się zawiesił? Jasne, nie ma sprawy.- Luke był zdumionyobojętnością w głosie ojca Jen.- Ale jeśli nie znajdziecie niczego, a nie znajdziecie,pamiętajcie tylko, że obejmują mnie przyznawane notablom przywileje dotycząceodszkodowania za nieuzasadnione przeszukanie i że z pewnością wyciągnę odpowiedniekonsekwencje.Jak myślicie, powinienem wydać te pieniądze z odszkodowania na kawior czyna szampana?- Nie, no, George, nie złożyłbyś skargi.- Tak myślisz? No to proszę bardzo, możecie zaczynać tutaj.Nagle do szafy wtargnął snop światła, a Luke wstrzymał oddech i desperacko wcisnąłsię pod koce.Jak ojciec Jen mógł otworzyć drzwi do miejsca, w którym się chował?%7ładen z funkcjonariuszy Policji Populacyjnej nie odpowiedział ojcu Jen, ale cieniekładące się na kocu, który przykrywał Luke a, podpowiedziały mu, że stali dokładnie wdrzwiach szafy.Słyszał wieszaki szurające na metalowym pręcie, a potem policjancipopulacyjni odeszli [ Pobierz całość w formacie PDF ]