[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pogłaska!mnie przez koronkę i zsunął majtki.Jego kołdra wydawała się jedwabistai chłodna na mojej nagiej skórze.- Nie jest ci zimno?Potrząsnęłam głową.Znów poczułam na sobie jego ręce, w góręmoich ud, przez biodra, brzuch, piersi, aż po ramiona, zwrot przy szyi.- Drżysz.Oblizałam wargi.- To.to dlatego, że tak mnie dotykasz.Jego oddech gładził moją skórę.Chwilę pózniej przywarł ustami: domojej szyi, trochę powyżej pulsującego tętna.Odchyliłam głowę mocniej.Trącił mnie nosem i lekko ugryzł.Jego ręka znów znalazła się międzymoimi udami.Palce ślizgały się na zewnątrz, a potem wślizgnęły się dośrodka.Jęknęłam.- Uwielbiam dzwięki, które wydajesz, kiedy jesteś podniecona.Wymruczał mi to wprost do ucha.Jego ręka wydobyła ze mniekolejny jęk.- Uwielbiam to, że od razu jesteś dla mnie mokra.Nigdy, żadnakobieta, z którą byłem, nie reagowała tak jak ty.Jego palce poruszały się na zewnątrz i w środku i były chwile, gdydrżałam na skraju orgazmu.Droczył się ze mną.Poruszał nimi bardzowolno, ustami malował na mnie erotyczne wzory.Na chwilę się wycofał,zostawił mnie samą, dyszącą.Znów mnie dotknął, wylądowały na mniemiękkie pociągnięcia opuszków jego palców, za chwilę urozmaiconemocniejszymi kolistymi ruchami.Wygięłam się.Znów się odsunął, a zachwilę wrócił.Jego palce rozsunęły moje uda.I znów poczułam na sobiejego oddech.Tym razem nie na szyi, tylko na brzuchu.-Nie.Uspokajająco pomasował mi nogi.- Odpręż, się.Wszystko jest okej.- Nie, Dan.Muszę wiedzieć, czy jeśli powiem nie, przestaniesz.Muszę to wiedzieć.Usiadłam i odsunęłam się od niego.Podniosłam rękę, żeby zdjąć ztwarzy opaskę.Uspokajającym gestem położył dłoń na mojej.Zastygliśmy na chwilę, aż, cała drżąca, opuściłam rękę.Jego cień padłna moją twarz, srebrna linia światła zniknęła.- Elle, nie zrobię nic, czego nie chcesz.Obiecuję.Pokiwałam głową.Po chwili wrócił do tego, corobił wcześniej.Chwilę potrwało, zanim znów odprężyłam się podjego dotykiem.Nie spieszył się.Wykonywał bardzo powolne ruchy.Delikatne.Mruczał mi do ucha słodkie słowa, muskał nosem i ustamimoją skórę, głaskał mnie wszędzie, gdzie się dało.Prowadził mnie dopodniecenia ustami i palcami.Językiem kreślił esy-floresy na moimobojczyku, w końcu wydobył ze mnie pierwsze westchnienia.A po chwiligwałtowniejszy wdech.Wszystko odpłynęło - poza nim.To był cud.Radość.Przyjemność.Zapomnienie.Wieczność.A nawet intymność - ta przerażająca rzecz,przed którą cofałam się już tyle razy, ale której teraz nie mogłam sobieodmówić.Kiedy doszłam, wymówiłam jego imię.Załkałam iwypowiedziałam je znów.Przycisnął dłoń do epicentrum orgazmu itrzymał, a błogość zalewała falą cale moje ciało.- Co takiego w sobie masz? - wyszeptał mi do ucha.Wciąż byłampogrążona w oceanie rozkoszy.-Ze nie mogę się tobą nasycić?Oddech grzechotał mi w gardle jak kamienie turlające się po zboczu.Nie miałam słów, które mogłabym mu ofiarować.%7ładnych wyjaśnień.Też tego nie rozumiałam.Przerażało mnie to, ale przecież przerażają mnieteż kolejki górskie, a i tak nimi jeżdżę.Nabrać nowych przyzwyczajeń jest tak samo łatwo, jak trudno pozbyćsię starych.Dan stawał się moim przyzwyczajeniem, powoli, pomału,centymetr po centymetrze, krok po kroku.Jeśli nie mogliśmy sięzobaczyć, rozmawialiśmy przez telefon.Pisał do mnie zabawne SMS-y imaile, pózno w nocy łapał mnie na komunikatorze i zasypywał figlarnymii sprośnymi tekstami, które mnie i rozśmieszały, i skłaniały do łzawychwestchnień.Seks był fantastyczny.Zróżnicowany.Prawdziwy.Ekscytujący, corazbardziej znajomy - pragnęłam tego i jednocześnie się tego bałam.Powiedziałam mu, że posunę się tak daleko, jak daleko mnie zabierze.Tobyły przechwałki to stwierdzenie.Fanfaronada.Dan zabierał mnie do miejsc, w których nigdy nie byłam, w którychnigdy nie pozwoliłam sobie być.Jemu pozwoliłam się tam zabrać, z tejprostej przyczyny, że sprawił, że chciałam mu pozwolić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pogłaska!mnie przez koronkę i zsunął majtki.Jego kołdra wydawała się jedwabistai chłodna na mojej nagiej skórze.- Nie jest ci zimno?Potrząsnęłam głową.Znów poczułam na sobie jego ręce, w góręmoich ud, przez biodra, brzuch, piersi, aż po ramiona, zwrot przy szyi.- Drżysz.Oblizałam wargi.- To.to dlatego, że tak mnie dotykasz.Jego oddech gładził moją skórę.Chwilę pózniej przywarł ustami: domojej szyi, trochę powyżej pulsującego tętna.Odchyliłam głowę mocniej.Trącił mnie nosem i lekko ugryzł.Jego ręka znów znalazła się międzymoimi udami.Palce ślizgały się na zewnątrz, a potem wślizgnęły się dośrodka.Jęknęłam.- Uwielbiam dzwięki, które wydajesz, kiedy jesteś podniecona.Wymruczał mi to wprost do ucha.Jego ręka wydobyła ze mniekolejny jęk.- Uwielbiam to, że od razu jesteś dla mnie mokra.Nigdy, żadnakobieta, z którą byłem, nie reagowała tak jak ty.Jego palce poruszały się na zewnątrz i w środku i były chwile, gdydrżałam na skraju orgazmu.Droczył się ze mną.Poruszał nimi bardzowolno, ustami malował na mnie erotyczne wzory.Na chwilę się wycofał,zostawił mnie samą, dyszącą.Znów mnie dotknął, wylądowały na mniemiękkie pociągnięcia opuszków jego palców, za chwilę urozmaiconemocniejszymi kolistymi ruchami.Wygięłam się.Znów się odsunął, a zachwilę wrócił.Jego palce rozsunęły moje uda.I znów poczułam na sobiejego oddech.Tym razem nie na szyi, tylko na brzuchu.-Nie.Uspokajająco pomasował mi nogi.- Odpręż, się.Wszystko jest okej.- Nie, Dan.Muszę wiedzieć, czy jeśli powiem nie, przestaniesz.Muszę to wiedzieć.Usiadłam i odsunęłam się od niego.Podniosłam rękę, żeby zdjąć ztwarzy opaskę.Uspokajającym gestem położył dłoń na mojej.Zastygliśmy na chwilę, aż, cała drżąca, opuściłam rękę.Jego cień padłna moją twarz, srebrna linia światła zniknęła.- Elle, nie zrobię nic, czego nie chcesz.Obiecuję.Pokiwałam głową.Po chwili wrócił do tego, corobił wcześniej.Chwilę potrwało, zanim znów odprężyłam się podjego dotykiem.Nie spieszył się.Wykonywał bardzo powolne ruchy.Delikatne.Mruczał mi do ucha słodkie słowa, muskał nosem i ustamimoją skórę, głaskał mnie wszędzie, gdzie się dało.Prowadził mnie dopodniecenia ustami i palcami.Językiem kreślił esy-floresy na moimobojczyku, w końcu wydobył ze mnie pierwsze westchnienia.A po chwiligwałtowniejszy wdech.Wszystko odpłynęło - poza nim.To był cud.Radość.Przyjemność.Zapomnienie.Wieczność.A nawet intymność - ta przerażająca rzecz,przed którą cofałam się już tyle razy, ale której teraz nie mogłam sobieodmówić.Kiedy doszłam, wymówiłam jego imię.Załkałam iwypowiedziałam je znów.Przycisnął dłoń do epicentrum orgazmu itrzymał, a błogość zalewała falą cale moje ciało.- Co takiego w sobie masz? - wyszeptał mi do ucha.Wciąż byłampogrążona w oceanie rozkoszy.-Ze nie mogę się tobą nasycić?Oddech grzechotał mi w gardle jak kamienie turlające się po zboczu.Nie miałam słów, które mogłabym mu ofiarować.%7ładnych wyjaśnień.Też tego nie rozumiałam.Przerażało mnie to, ale przecież przerażają mnieteż kolejki górskie, a i tak nimi jeżdżę.Nabrać nowych przyzwyczajeń jest tak samo łatwo, jak trudno pozbyćsię starych.Dan stawał się moim przyzwyczajeniem, powoli, pomału,centymetr po centymetrze, krok po kroku.Jeśli nie mogliśmy sięzobaczyć, rozmawialiśmy przez telefon.Pisał do mnie zabawne SMS-y imaile, pózno w nocy łapał mnie na komunikatorze i zasypywał figlarnymii sprośnymi tekstami, które mnie i rozśmieszały, i skłaniały do łzawychwestchnień.Seks był fantastyczny.Zróżnicowany.Prawdziwy.Ekscytujący, corazbardziej znajomy - pragnęłam tego i jednocześnie się tego bałam.Powiedziałam mu, że posunę się tak daleko, jak daleko mnie zabierze.Tobyły przechwałki to stwierdzenie.Fanfaronada.Dan zabierał mnie do miejsc, w których nigdy nie byłam, w którychnigdy nie pozwoliłam sobie być.Jemu pozwoliłam się tam zabrać, z tejprostej przyczyny, że sprawił, że chciałam mu pozwolić [ Pobierz całość w formacie PDF ]