X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej towarzyszka ubrana była w zielony ak�samit i miała równie zdegustowany wyraz twarzy.Tłum roz�stąpił się, pozwalając nam zobaczyć kobietę, o której mowa.Moją matkę.Ubrana była w różową suknię, od tiurniury po kwadrato�wy, wykończony różami dekolt, i halkę w ciemniejszym od�cieniu różu.Suknia była z jedwabiu, a ona aż w niej błysz�czała.Jej ciemne włosy były wysoko upięte, z długimi lokamipuszczonymi w dół na karku.Na szyi miała granaty i otoczo�na była młodszymi mężczyznami, bez wątpienia obsypujący�mi ją komplementami.Nie chodziło o to, że w różowej sukni nie było jej do twa�rzy.W mało którym kolorze jej cera wyglądała tak korzystnie,ale ten odcień cukierkowego różu zarezerwowany był raczejdla młodszych dziewcząt.Matka zawsze chciała wydawać sięznacznie młodsza, niż była.Nic nie uszczęśliwiało jej bar�dziej, niż kiedy jakiś przystojny lord brał ją za moją starsząsiostrę.W dodatku dość dramatycznie różniło się to od jejzwyczajowych żałobnych szat.- Co za wstyd - stwierdziła dama w zielonym jedwabiu.- Ona jest wdową, czyż nie?- Z tego, co słyszałam, od lat nosi się na czarno.Z wyjąt�kiem bardzo eleganckich bali.- Dobrze wychowana dama wiedziałaby, że tak ro�bić nie należy.Doprawdy, co sobie myśli lord Jasper, obnó�że się w ten sposób ze swoją kochanką? Jakbyśmy wierzy�li, że ona jest jakimś medium, które wzbudza jego naukowe^interesowanie. Zachichotała sztucznie.Nigdy jeszcze nie słyszałam takie�go śmiechu.Stojąca obok mnie Elizabeth skrzywiła się.- On jest samotny, biedaczek.- I dość bogaty, żeby nie przejmować się tym, co myśli-my - odparła sucho towarzyszka.Roześmiały się, a ja stałam jak wrośnięta w podłogę.Matkaroześmiała się również, a jej śmiech zabrzmiał jak srebrnedzwoneczki, tylko stanowczo zbyt głośno.Policzki miała za�rumienione.Nawet z tej odległości wiedziałam, że po sher�ry, które piła przez cały dzień, wypiła jeszcze kilka kieliszkówszampana.- Nie zwracaj na nie uwagi - powiedziała Elizabeth.- Wiesz, jacy są ludzie.Po prostu są zazdrosne, że same wy�glądają jak stare pomarszczone śliwki.Tylko kiwnęłam głową, czując się jeszcze gorzej, bo wła�ściwie zgadzałam się z tym, co mówiły o mojej matce.Zawszesię tak zachowywała, kiedy wokół byli bogaci mężczyzni, nieważne w jakim wieku.Mężczyzna, który w tej chwili się do nieiuśmiechał, był niewiele starszy ode mnie, co nie wydawało sijej ani trochę przeszkadzać.Zerknęła na niego spod opuszczo�nych rzęs.Moja matka, chociaż pragnęła szacunku, uwielbiałaflirtować.Mimo iż wiedziałam, że nie przyniesie to nic dobrego, podeszłam do niej.- Matko.Zrobiła nadąsaną minę.Nie chciała, żebym przypominałajej adoratorom o jej wieku.- Niemożliwe! - zawołał jeden z nich.- Nie może panmieć dorosłej córki.Uśmiechnęła się skromnie i poklepała go po piersi czubkiem złożonego wachlarza.- Pochlebia mi pan.- I to takiej pięknej córki - wyszeptał lord MarshallPoruszyłam się niespokojnie. - Matko, może któryś z tych dżentelmenów przyniósłby citrochę lemoniady.Musisz być spragniona.Tylko zachichotała.- Nie chcę lemoniady.Ale całus dla pierwszego, któryprzyniesie mi szampana.Pół tuzina mężczyzn ruszyło przed siebie jak rozjuszonebyki.Rozległy się piski protestu ze strony kobiet, które nieflirtowały tak dobrze, jak moja matka i wobec tego musia�ły uskakiwać z drogi.Lord Marshall został u jej boku, całującwierzch jej dłoni w bardzo niedyskretny sposób.- Matko - jęknęłam, zażenowana.Rzuciła mi spojrzenie,po którym cofnęłam się o krok.- Nie bądz nieznośna, Violet.Wiedziałam, że jesteś zamłoda, żeby wziąć udział w balu.Powinnam odesłać cię dopokoju.Powstrzymałam łzy, chociaż nie byłam pewna, czemu napły�nęły mi do oczu.Przecież mówiła mi już gorsze rzeczy.Chodziłoraczej o sposób, w jaki na mnie spojrzała.Gdybym jej nie zna�ła, gdyby nie była moją matką, pomyślałabym, że była tam ura�za, może nawet trochę nienawiści [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.