[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszę mi powiedzieć, jakich dowodów pani potrzebuje i jak chce to pani rozegrać.Zgodzę się na to, co pani zaproponuje.Proszę.Pomiędzy jego wskazującym a środkowym palcem pojawiła się wizytówka, jakby niechciało mu się jej trzymać.- To moja wizytówka, z prywatnym numerem komórkowym.Dowód mojego zaufania.Wiele osób zapłaciłoby każde pieniądze za ten numer.Jeśli pani nie zdradzi moich sekretów, ja niezdradzę pani tajemnic.Może być?Wizytówka była zrobiona z tak sztywnego i ostrego papieru, że można nią było robić kreski.Na odwrocie rzeczywiście widniał jego numer telefonu, wypisany grubym czarnym tuszem.- Niech pani do mnie zadzwoni - rzucił lekko, wracając do papierów, które rozłożył nabiurku Rogera Pyle’a.Jednym słowem, odprawił ją.Na nic więcej nie zasłużyła.* * *Slobag nie chciał zapuszczać się zbyt daleko na terytorium Bumpa, a Bump nie chciał, żebySlobag zobaczył, gdzie mieszka, więc spotkanie zaplanowano na moście Aceria, daleko na zachód,niemal w Cross Town.Stojąc na samym środku mostu, Chess widziała pomarańczowy blask ogniskz Dolnej Dzielnicy, odbijający się w mgle i dymie, eleganckie latarnie Cross Town, a nawet domyna wzgórzach Północnej Dzielnicy.Było bardzo cicho, spokojnie.Jakby znalazła się zupełnie gdzieindziej.Gdzieś, gdzie nikt jej nie szantażował, gdzie nie wychodziła ze skóry ze strachu, żewszystko się wyda, gdy Lexowi coś się „przypadkowo” wymsknie.Gdzieś, gdzie nie czułaby na sobie wzroku Terrible’a.Gdzie nie spieprzyłaby wszystkiegomiędzy nimi.Znowu.Mimo ognia buchającego z kubła po lewej, było zimno.Ale Chess to nie przeszkadzało.Przynajmniej miała wymówkę, żeby skulić się w płaszczu, w sobie, gdy stała z opuszczoną głową,oparta o barierkę.Pod nimi szalały lodowate wody Rzeki Wieczności, wzburzone od śniegu, który stopniał wciągu dnia.Wir był tak mocny i silny, że cały most aż wibrował.Przez chwilę Chess wyobraziłasobie, że most się załamuje, a oni wszyscy spadają w dół, wchłonięci przez czarny prąd.Czy to bybolało? A może woda sprawiłaby, że straciłaby przytomność i nawet nie poczuła, jak jej płucaprzestają pracować, jak.- Jesteś gotowa, biedroneczko? Zdobędziesz od nich wszystko, czego ci trzeba? - Otoczonezłotymi obwódkami oczy Bumpa wpatrywały się w nią spod poszarpanego ronda fioletowegokapelusza.W złotej sprzączce paska odbijał się blask ognia.Daleko mu było do Bumpa, któregowidziała nie tak dawno w idiotycznej pidżamie.To był Bump uliczny.Na jego ramionachspoczywała moc, zarzucona równie niedbale jak obskurna biała, futrzana peleryną którą miał nasobie.Pod nią dostrzegła co najmniej trzy koszule, gdzieniegdzie pocięte tak, że prześwitywał przeznie materiał, który był pod spodem.Bump miał na sobie ciemnozielone welurowe spodnie,wsadzone do ciężkich, futrzanych butów, które o dziwo wyglądały dość czysto.Paznokcie pomalował na czarno.Gdy się poruszał, na jego palcach brzęczały pierścionki,wysadzane diamentami i innymi kamieniami szlachetnymi.Laska ze złotą rączką błyszczała istukała o chodnik, tworząc mało harmonijną symfonię.- Co?- Zdobędziesz to, czego potrzebujesz, żeby przygotować dla mnie zaklęcia, tak? Myślę, że zLexem pójdzie ci łatwo, wystarczy, że przejedziesz palcami po jego włosach, żaden problem.Możeuśmiechniesz się ładnie.Niech myśli, że mu się poszczęści.Slobaga zostaw mnie.Bump ma pewienplan.- Ale myślałam.- Zerknęła na Terrible’a, ale jego twarz niczego nie wyrażała, a oczy ukryłza okularami przeciwsłonecznymi.W ciemnych szkłach odbijały się płomienie.Jakby nie miałoczu, a pod jego powiekami czaił się jedynie ogień.Wzdrygnęła się.I to nie tylko przez ten widok.Po tym, jak się z nią przywitał, nie odezwał się ani słowem.- Myślałam, że zmieniłeś zdanie.Niewspominałeś o tym więcej.Zakładałam, że sam zorganizujesz sobie to, czego potrzebujesz.- Kiedy Bump tak powiedział? Nie przypominam sobie nic podobnego.Wiesz coś, o czymBump nie wie, biedroneczko? Te pigułki naprawdę mieszają ci w głowie, co?Zanim odpowiedziała, ugryzła się w język i głęboko odetchnęła.Dupek.- Będą wiedzieli, co chcę zrobić.Wiedzą, kim jestem.- Zrób to, dobra? Weź to, co trzeba.Zabezpieczenie, wiesz? Żeby Bump coś miał, jeślikiedykolwiek zajdzie taka potrzeba.Pomyślała, że to i tak nie miało znaczenia.Mógł do niej przyjść, po co tylko chciał, a onasfinguje zaklęcia.Sprawi, że nie będą działać.Więc pokiwała głową.- Jasne.- Dobrze.Cholernie dobrze.Nie zostaniemy tu długo, co nie? Jest cholernie zimno.Bumpnie lubi zimna.Po raz drugi kiwnęła głową.I zerknęła na Terrible’a.Miała nadzieję, że pogadają naosobności, ale Bump krążył wokół niej jak sęp, który czekał na śmierć swojej ofiary.Terrible niebyłby chyba zadowolony gdyby szef podsłuchał ich rozmowę, nawet jeśli jej by to nieprzeszkadzało.A przeszkadzało.I tak nie wiedziała, co powiedzieć.Nie po raz pierwszy żałowała, że w ogóle go pocałowała.Gdyby nie zaczęła, on by nieskończył i nie musiałaby sobie teraz zawracać głowy.Mogłaby nadal udawać, że w ich przyjaźninie było żadnych podtekstów, i ignorować wspomnienia.Dlaczego tak bardzo się starała, żeby wszystko spieprzyć?Westchnęła i jeszcze bardziej się skuliła.Po chwili zmieniła zdanie i sięgnęła po pudełko zpigułkami.Bump chciał, żeby przystawiała się do Lexa? Przed Terrible’em? Tak, świetny pomysł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl