[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Omyłekbyło wiele, ale z tak dobrą popełnionych wiarą, że na nie zważać się niegodziło.Potem na żądanie powszechne ostrym ale potężnym głosemzaśpiewała Daria Casta Diva i Grace Meyerbeer'a, na ostatek Schubert'a Skargędziewczyny, a że tego wszystkiego jeszcze było mało, zakończyła kawałkiemLiszta, w którym najbieglejsze ucho myśli dopytać nie mogło, tak doskonalepokryła ją świetna exekucja.Wszyscy przyklasnęli nadzwyczajnemu talentowiwirtuozki, ojciec i matka płakali z rozrzewnienia, kochanek rosnął; rzucano nańwejrzenia dające mu do zrozumienia, jaki to skarb ma mu się dostać, jeżeli nańzasłuży.Po tej pierwszej części koncertu, za którego ukończenie widząc zapałsłuchaczów nie bardzo można było ręczyć, nastąpiła herbata.Samowar wniosłastrojna w kokosznik służąca, szklanki i filiżanki chłopiec sklepowy w ubiorzenarodowym, kraśnej koszuli i aksamitnych spodeńkach, ale z chustką na szyi cozdradzało popęd do apostazji.Prokop skinął na Susłowa i przyprowadził go doswej dobrodziejki.  Pawle Porfirowiczu, rzekł podając mu sam krzesło.ja tej pani winienemwszystko, nie miałbym dziś szeląga przy duszy gdyby nie jej łaska, co uczynićmożecie dla niej, zróbcie, a zobowiążecie mnie.I nie pożałujecie tego, niepożałujecie, przysięgam wam na Boga żywego, o cokolwiek wy mnie potempoprosicie, nie odmówię wam.To rzekłszy i ścisnąwszy za rękę biuralistę odszedł.Susłow odezwał się paręsłów dopytując o sprawę, Maria zaraz mu ją krótko i chłodno, bez nadziei, abysię to na co przydało, opowiedziała.Susłow zamyślił się mocno. Czy to jest człowiek bardzo znany i głośny? zapytał po chwili. W kraju swoim dosyć, ale cichy i skromny, nigdy sławy nie szukał z zasługi;nie mówią o nim dziś, jest tyle innych boleści. To dobrze, rzekł Susłow, a gdzież on jest teraz? Donoszono mi, że już go z partią wyprawiono z Warszawy. I to dobrze, dodał trąc czuba urzędnik.pozwolicie mi, żebym zaraz dlapamięci zrobił sobie zapiskę.A nie moglibyście wy wystąpić jako siostra,krewna lub tym podobnie? A gdyby mnie o dowody pokrewieństwa spytano? To się nigdy nie dzieje, odparł Susłow, chybaby była denuncjacja, rzeczformy, potrzeba żeby ktoś podał zapiskę, prośbę, skargę; zdaje mi się, nie ręczę,że coś się da zrobić.Spróbujemy zatrzymać go gdzie w drodze w lazarecietymczasem, wy podacie notę, ja pochodzę.zmienią mu karę katorhi naposielenie (mieszkanie), jakbyście sobie życzyli? gdzie?Maria zawahała się. A nie mógłżeby powrócić? spytała. Po co? to by było gorzej dla niego, w Polsce by go chwycili raz drugi i mybyśmy biedę mieć mogli.pózniej.wracają ludzie łatwo.Tu u nas w Rosjibędzie spokojny, Woroneż, Kursk, Wiatka, Wołogda, macie do wyboru, a co mutam za krzywda, wyśmienity kraj! Wybierajcie już sami, wy lepiej to znacie gdzie wygnaniec przesiedzieć możeciężkie dni niewoli.Susłow skłonił głowę, Maria spojrzała mu w oczy niedowierzająco. Jak to? jak to? więc wy macie nadzieję? wy macie nadzieję? rzekłanabierając nieco ducha, choć z razu nie mogła pojąć aby taka maleńka figurkadokazać potrafiła, czego jej minister odmówił. Ale ja byłam u ministra i on mi odmówił?Susłow dziwnie się szyderczo uśmiechnął. Zapomniałem was przestrzec, dodał, ażebyście więcej nie udawali się ani doniego, ani do żadnej z wielkich figur.możecie popsuć interes; mam nadzieję,że się rzeczy zrobią po cichu.i końce w wodę.Nie będę wam taił, że terazłatwiej uwolnić dziesięciu zbójców niż jednego Polaka.ale u nas, kto wie jak,robią się czasem rzeczy niepodobne na pozór do zrobienia.Będę bardzoszczęśliwy, rzekł z uśmieszkiem, jeżeli usłużyć potrafię przyjaciółce Prokopa Wasiliewicza.wy także, spodziewam się, dodał ciszej.wy, których on takszanuje, przemówicie słówko za mną! A! całe życie moje będę wam wdzięczną.Azy stanęły jej w oczach.Kniaz Daliwadze, który nie był wtajemniczony w sekret tej rozmowy, widoczniez małą zazdrostką zbliżył się do nich i przerwał ciche narady.Amelia teższczebiotaniem i zaczepkami nieustannymi usiłowała ją odciągnąć ku sobie;podawano herbatę,  rozmowa stała się powszechną, Susłow ustąpił na stronę.Tymczasem Prokop Wasiliewicz był szczęśliwy jako człowiek, który starespłaca długi.wesoło zacierał czuprynę i gładził brodę.Herbata była tylkowstępem do biesiady, poprzedziła ona owoce, konfitury, tort, przekąski słone isłodkie w wielkiej obfitości i doborze; zaraz po nich nastąpił pierwszy wystrzałnieuniknionego szampana, i zdrowie Marii Agathonównej, które wszyscyspełnili kilkakrotnie.Gospodarz całował ją po rękach i płakał z radości.Zaledwie miano czas odetchnąć po tym, gdy zaproszono do wieczerzy unajlepszego zamówionej kucharza i wspaniale przystrojonej.Mężczyzni przepiliprzed nią po kilka kielichów wódki, które otrzezwiły ich do nowych libacjiszampana.Lało się ulubione moskalom wino strumieniami, zmuszano pić, ikniaz, Susłow, sam gospodarz, nawet Amelia dobrze sobie podchmielili.Ożywiło się towarzystwo do tego stopnia, że Susłow ze swą przyszłą moglibezkarnie szeptać i ściskać się za ręce, a nikt nie dostrzegł tych serdecznościdosyć jawnych; nawet troskliwa matka, której także kieliszek szampana głowęnieco zawrócił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl