[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podejrzewałam go jeszcze o telepatię, sądząc, że posłużył sięsierściomową w charakterze hasła.Wnet jednak dotarła do mnie cała prawda: pisał poangielsku na mojej dłoni jak na klawiaturze swojej skrzeczącej puszki, a ponieważ umiałamobsługiwać tę puchę, mój umysł dokonał natychmiastowego tłumaczenia.Zwiadomość tego trochę mnie zdeprymowała, ale byłam zbyt zmęczona, żeby dać siętremie.Rozparłam się wygodnie w kanapie i pozwoliłam myślom na swobodny przepływ.Zawsze to miło z kimś porozmawiać, choćby z lekką jak piórko ośmiornicą, a bez skrzeczeniaprzekaz Illy ego nie wydawał się już komiczny.Tym bardziej, że treść stała się poważna. Smutno ci, moja miła Greto, bo nigdy się nie dowiesz, co się dzieje z nami wszystkimi rzekł. Zawsze będziesz tylko cieniem, który walczy z cieniami i w przerwach próbuje jekochać między jedną bitwą a drugą.Pora, byś zrozumiała, że mimo wszelkich pozorów niebierzemy udziału w wojnie, ale przechodzimy proces ewolucji, choć nie do końca takiej, ojakiej myśli Erich.W językach Ziemi jest na to słowo i jest teoria, która sprawdza się nawielu światach.Chodzi o cztery poziomy życia: rośliny, zwierzęta, ludzie, demony.Roślinysą spoiwem energii: nie przemieszczają się w czasoprzestrzeni, lecz chwytają energię i jąprzetwarzają.Zwierzęta są spoiwem przestrzeni: przemieszczają się w niej.Ludzie(Ziemianie i nieziemcy, Lunanie i nie-Lunanie) są spoiwem czasu: posiadają pamięć.Demonysą czwartym fundamentem ewolucji, spoiwem możliwości: potrafią uczynić wszystko, comogłoby zaistnieć, częścią tego, co istnieje.Taką rolę pełnią w procesie ewolucji.Zmartwychwstanie jest jak przeistoczenie się gąsienicy w motyla.Byt trzeciego rzęduwychodzi z linii życia, swoistej poczwarki, żeby rozpocząć żywot w czterech wymiarach.Przeskok z rozerwanego kokonu niezmiennej rzeczywistości jest niczym przeskok pierwszegozwierzęcia, gdy przestawało być rośliną.Zwiat Zmian jest centralną osią, wokół którejpowstawały mity o nieśmiertelności.Każda ewolucja na pierwszy rzut oka przypominawojnę: ośmionogów z jednonogami, ssaków z gadami.Występuje tu oczywista dialektyka:musi być teza (zwiemy ją Wężem) oraz antyteza (Pająk), zanim dojdziemy do ostatecznejsyntezy, gdzie wszystkie możliwości zostaną w pełni zamknięte w jednym ostatecznymwszechświecie.Wojna zmian nie polega więc na ślepym niszczeniu.Pamiętaj, że wąż jestsymbolem mądrości, a pająk oznacza cierpliwość.Jeden i drugi słusznie napełnia cięstrachem, ponieważ wyższa egzystencja zawsze jest połączeniem szczęścia i grozy.Nie dziwsię, moja miła Greto, głębokości mojej myśli i słowa.Bądz co bądz, miałem miliard lat nabadanie Ziemi, jej mitów i języków.Kim są naprawdę Pająki i Węże, albo inaczej: kto byłpierwszym spoiwem możliwości? Kim był Adam, moja miła Greto, a kim Kain? Kim byłyEwa i Lilith*? Spajając możliwości, demony łączą świat ducha i materii.Istoty czwartegorzędu żyją wewnątrz wszechumysłu i poza nim, rozproszone po całym kosmosie.Nawetnasze Miejsce na swój sposób wyobraża gigantyczny mózg: podłoga jest czaszką, obrzeżepustki jest korą mózgową z substancją szarą, ba, nawet większy i mniejszy serwisant sąodpowiednikami szyszynki i przysadki mózgowej, które w pewnej mierze wspierają całyukład nerwowy.Oto jak się sprawy mają, moja miła Greto.Sierściomowa ustała.Końcówki wąsików zbiegły się w miękką podkładkę, na którejnapisałam palcem: Dzięki ci, długonogi.Roztrząsając w myślach to, co powiedział mi Illy, spojrzałam na hulaj dusze przyfortepianie.Towarzystwo zaczynało się wykruszać; ten i ów nie miał już ochoty się bawić.Sid odszedł do sofy sterowniczej, gdzie szykował się do zestrojenia z Egiptem.Tuż za nim*Lilith wg legendy hebrajskiej, pierwsza żona Adama, porzucona przez niego.Marek i Kaby tryskali entuzjazmem, wyobrażając sobie, jak tysięczne szeregi konnychłuczników pochłonie chmura w kształcie grzyba.Uśmiechnęłam się na wspomnienie słów Illyego.Widocznie musimy wygrać i przegrać wszystkie bitwy, stoczyć je w każdy możliwysposób.Mark właśnie włożył swój partyjski strój, marudząc żartobliwie: Znowu spodnie!Paradował w kapeluszu, wyglądającym jak podbity futrem rożek do lodów, pobrzękującrękawami pancerza łuskowego.Machnął krótkim pałaszem z tarczką w kształcie serca, dającznak Erichowi i Brucebwi, żeby się pośpieszyli.Kaby wybierała się na operację odziana w strój starej kobiety, pierwotnie przeznaczonydla Bensona-Cartera.Ucieszyła mnie myśl, że będzie musiała uginać się pod ciężarem ukrytejskrzyni.Bruce i Erich jeszcze nie przyjmowali rozkazów Marka.Erich podszedł do Brucea iszepnął mu słówko, na co ten opuścił bar i razem zbliżyli się do fortepianu.Erich poklepał poramieniu Beauego, który pokiwał głową, pośpiesznie zakończył Limehouse Blues * irozpoczął następny kawałek, wolniejszy i nostalgiczny.Erich i Bruce pomachali do Marka z uśmiechem, jakby chcieli utwierdzić go wprzekonaniu, że niezależnie od tego, czy przyłączy się do nich, wszyscy trzej legat,porucznik i komendant są razem na dobre i na złe.SiedemCe obściskiwał Lili z takimwigorem, że aż się dziwiłam, czemu tyle razy wyobrażałam sobie genetyczną terapię, którejmiałby się poddać.Dwaj żołnierze zaśpiewali:Legionom straceńców, armii potępionej,Druhom w rzece czasu stokroć rozwidlonej,Zpiewają umrzyki i drwią ze zmian.Wyrwani ze śmierci, uzbrojeni po zęby,Gwardziści Pająków piją za występki,Piją za zbrodnie i idą w tan!Trzy ślepe myszki, drogi nie szukajcie, hejże, hejże, hej!Dzień dzisiejszy stracony, już się nie odnajdzie, hejże, hejże, hej!Gwardziści Pająków, wokół wojna wre,A ty wietrze zmian, jak wiałeś, tak wiej!Dziewczynki duszyczki, nie sądzcie nas zle,Hejże, hejże, hej!.Spojrzałam na swoją ciemnoszarą spódniczkę, a potem na Maud i Lili.Trzy szare hurysy* Limehouse Blues standard jazzowy, skomponowany w 1922.dla trzech czarnych huzarów, pomyślałam.Oto nasze przeznaczenie.Nigdy nie czułam siępowołana do wyższych celów, do wygrywania wielkich wyścigów.To nie moja rola.Swojądrogą, prędzej czy pózniej musimy wygrać i przegrać wszystkie wyścigi.Tak jest wharmonogramie.Napisałam palcem wiadomość dla Illyego: Piękna scena, Pajączku, nie ma co [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Podejrzewałam go jeszcze o telepatię, sądząc, że posłużył sięsierściomową w charakterze hasła.Wnet jednak dotarła do mnie cała prawda: pisał poangielsku na mojej dłoni jak na klawiaturze swojej skrzeczącej puszki, a ponieważ umiałamobsługiwać tę puchę, mój umysł dokonał natychmiastowego tłumaczenia.Zwiadomość tego trochę mnie zdeprymowała, ale byłam zbyt zmęczona, żeby dać siętremie.Rozparłam się wygodnie w kanapie i pozwoliłam myślom na swobodny przepływ.Zawsze to miło z kimś porozmawiać, choćby z lekką jak piórko ośmiornicą, a bez skrzeczeniaprzekaz Illy ego nie wydawał się już komiczny.Tym bardziej, że treść stała się poważna. Smutno ci, moja miła Greto, bo nigdy się nie dowiesz, co się dzieje z nami wszystkimi rzekł. Zawsze będziesz tylko cieniem, który walczy z cieniami i w przerwach próbuje jekochać między jedną bitwą a drugą.Pora, byś zrozumiała, że mimo wszelkich pozorów niebierzemy udziału w wojnie, ale przechodzimy proces ewolucji, choć nie do końca takiej, ojakiej myśli Erich.W językach Ziemi jest na to słowo i jest teoria, która sprawdza się nawielu światach.Chodzi o cztery poziomy życia: rośliny, zwierzęta, ludzie, demony.Roślinysą spoiwem energii: nie przemieszczają się w czasoprzestrzeni, lecz chwytają energię i jąprzetwarzają.Zwierzęta są spoiwem przestrzeni: przemieszczają się w niej.Ludzie(Ziemianie i nieziemcy, Lunanie i nie-Lunanie) są spoiwem czasu: posiadają pamięć.Demonysą czwartym fundamentem ewolucji, spoiwem możliwości: potrafią uczynić wszystko, comogłoby zaistnieć, częścią tego, co istnieje.Taką rolę pełnią w procesie ewolucji.Zmartwychwstanie jest jak przeistoczenie się gąsienicy w motyla.Byt trzeciego rzęduwychodzi z linii życia, swoistej poczwarki, żeby rozpocząć żywot w czterech wymiarach.Przeskok z rozerwanego kokonu niezmiennej rzeczywistości jest niczym przeskok pierwszegozwierzęcia, gdy przestawało być rośliną.Zwiat Zmian jest centralną osią, wokół którejpowstawały mity o nieśmiertelności.Każda ewolucja na pierwszy rzut oka przypominawojnę: ośmionogów z jednonogami, ssaków z gadami.Występuje tu oczywista dialektyka:musi być teza (zwiemy ją Wężem) oraz antyteza (Pająk), zanim dojdziemy do ostatecznejsyntezy, gdzie wszystkie możliwości zostaną w pełni zamknięte w jednym ostatecznymwszechświecie.Wojna zmian nie polega więc na ślepym niszczeniu.Pamiętaj, że wąż jestsymbolem mądrości, a pająk oznacza cierpliwość.Jeden i drugi słusznie napełnia cięstrachem, ponieważ wyższa egzystencja zawsze jest połączeniem szczęścia i grozy.Nie dziwsię, moja miła Greto, głębokości mojej myśli i słowa.Bądz co bądz, miałem miliard lat nabadanie Ziemi, jej mitów i języków.Kim są naprawdę Pająki i Węże, albo inaczej: kto byłpierwszym spoiwem możliwości? Kim był Adam, moja miła Greto, a kim Kain? Kim byłyEwa i Lilith*? Spajając możliwości, demony łączą świat ducha i materii.Istoty czwartegorzędu żyją wewnątrz wszechumysłu i poza nim, rozproszone po całym kosmosie.Nawetnasze Miejsce na swój sposób wyobraża gigantyczny mózg: podłoga jest czaszką, obrzeżepustki jest korą mózgową z substancją szarą, ba, nawet większy i mniejszy serwisant sąodpowiednikami szyszynki i przysadki mózgowej, które w pewnej mierze wspierają całyukład nerwowy.Oto jak się sprawy mają, moja miła Greto.Sierściomowa ustała.Końcówki wąsików zbiegły się w miękką podkładkę, na którejnapisałam palcem: Dzięki ci, długonogi.Roztrząsając w myślach to, co powiedział mi Illy, spojrzałam na hulaj dusze przyfortepianie.Towarzystwo zaczynało się wykruszać; ten i ów nie miał już ochoty się bawić.Sid odszedł do sofy sterowniczej, gdzie szykował się do zestrojenia z Egiptem.Tuż za nim*Lilith wg legendy hebrajskiej, pierwsza żona Adama, porzucona przez niego.Marek i Kaby tryskali entuzjazmem, wyobrażając sobie, jak tysięczne szeregi konnychłuczników pochłonie chmura w kształcie grzyba.Uśmiechnęłam się na wspomnienie słów Illyego.Widocznie musimy wygrać i przegrać wszystkie bitwy, stoczyć je w każdy możliwysposób.Mark właśnie włożył swój partyjski strój, marudząc żartobliwie: Znowu spodnie!Paradował w kapeluszu, wyglądającym jak podbity futrem rożek do lodów, pobrzękującrękawami pancerza łuskowego.Machnął krótkim pałaszem z tarczką w kształcie serca, dającznak Erichowi i Brucebwi, żeby się pośpieszyli.Kaby wybierała się na operację odziana w strój starej kobiety, pierwotnie przeznaczonydla Bensona-Cartera.Ucieszyła mnie myśl, że będzie musiała uginać się pod ciężarem ukrytejskrzyni.Bruce i Erich jeszcze nie przyjmowali rozkazów Marka.Erich podszedł do Brucea iszepnął mu słówko, na co ten opuścił bar i razem zbliżyli się do fortepianu.Erich poklepał poramieniu Beauego, który pokiwał głową, pośpiesznie zakończył Limehouse Blues * irozpoczął następny kawałek, wolniejszy i nostalgiczny.Erich i Bruce pomachali do Marka z uśmiechem, jakby chcieli utwierdzić go wprzekonaniu, że niezależnie od tego, czy przyłączy się do nich, wszyscy trzej legat,porucznik i komendant są razem na dobre i na złe.SiedemCe obściskiwał Lili z takimwigorem, że aż się dziwiłam, czemu tyle razy wyobrażałam sobie genetyczną terapię, którejmiałby się poddać.Dwaj żołnierze zaśpiewali:Legionom straceńców, armii potępionej,Druhom w rzece czasu stokroć rozwidlonej,Zpiewają umrzyki i drwią ze zmian.Wyrwani ze śmierci, uzbrojeni po zęby,Gwardziści Pająków piją za występki,Piją za zbrodnie i idą w tan!Trzy ślepe myszki, drogi nie szukajcie, hejże, hejże, hej!Dzień dzisiejszy stracony, już się nie odnajdzie, hejże, hejże, hej!Gwardziści Pająków, wokół wojna wre,A ty wietrze zmian, jak wiałeś, tak wiej!Dziewczynki duszyczki, nie sądzcie nas zle,Hejże, hejże, hej!.Spojrzałam na swoją ciemnoszarą spódniczkę, a potem na Maud i Lili.Trzy szare hurysy* Limehouse Blues standard jazzowy, skomponowany w 1922.dla trzech czarnych huzarów, pomyślałam.Oto nasze przeznaczenie.Nigdy nie czułam siępowołana do wyższych celów, do wygrywania wielkich wyścigów.To nie moja rola.Swojądrogą, prędzej czy pózniej musimy wygrać i przegrać wszystkie wyścigi.Tak jest wharmonogramie.Napisałam palcem wiadomość dla Illyego: Piękna scena, Pajączku, nie ma co [ Pobierz całość w formacie PDF ]