[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragnę cięjuż od wielu lat.Wciąż obracała pierścionek na palcu, ale niedała rady go zdjąć. Kara.chyba nie chcesz, żebym cię błagał. Wszystko skończone. Nie dla mnie.Poczekam, dam ci tyle czasu,ile potrzebujesz. Nie potrzebuję czasu.Jak miała mu powiedzieć, że dla niej istniejetylko Mike?Hoke nacisnął klakson i elektronicznie ot-wierana brama jej nowej posiadłości otworzyłasię.Trzy jadące za nimi samochody ostro zaha-mowały, a limuzyna wsunęła się między brązowemury.Kara wysiadła szybko.Raymond upierałsię, że nie zostawi jej samej, ale przypomniałamu, że w domu jest Marta, pokojówka. Myślałem, że jej były chłopak. Rozstała się z nim wyjaśniła Kara.Po-prosiła Hoke a, by odwiózł Raymonda do domu,sama zaś pobiegła obok palm i wielkich donicz lawendą na wewnętrzne podwórze otoczoneogrodem.Znajdował się tu basen i kilka granito-wych fontann, kręte schody wiodły do drzwidomu.W ostatniej chwili, zanim zniknęła wewnętrzu, wzrok Kary zatrzymał się na wielkim218 Blizniaczkibrązowym posągu Ryczącej Lwicy.Rzezba au-torstwa Mike a stała wkącie kaktusowego ogro-du, w miejscu, gdzie Marta znalazła Lilly.Zamknęła za sobą ciężkie, rzezbione drzwii pilotem włączyła alarm.Ciężko pracowała, bymóc kupić i wyremontować ten dom.Z wielkimzapałem układała kamienną podłogę i ozdabiałasufity imitacją drewnianych belek.Zciany kazałaotynkować ręcznie, bez wygładzania, i pomalo-wać w tonacji ziemi.Gdy już wszystko byłogotowe, rozłożyła po całym domu bezcenneindiańskie dywaniki.Nie zdecydowała jeszcze,co zrobi z kolumnami w niewykończonym holu.Nic tu do niczego nie pasowało, i zaczynaładostrzegać, że ten generalny remont był chybio-nym pomysłem.Wydała majątek, by stworzyć taki dom, z ja-kiego uciekła.Wszelkie podróbki to tylko strataczasu.Jedną ze ścian holu pokrywały lustra.Widziaław nich odbicie nieznajomej kobiety.Och tak,rude włosy i szczupła figura bez wątpienia nale-żały do niej.Ale oczy, dusza? Czyje były?Wydawało jej się, że częściej dostrzega w lustrzetwarz siostry niż swoją.A potem zobaczyłabiedną, osieroconą Lilly w czarnej sukience.Pomyłki przy remoncie domu były niczymw porównaniu z błędami, jakie popełniławżyciu.Zadzwonił telefon.Kara usłyszała jakiśAnn Major 219dzwięknagórze i zawołała Martę, ale zarówno jejwołanie, jak i dzwięk telefonu pozostały bezodpowiedzi.Włączyła automatyczną sekretarkę.To był Raymond.Mówił coś cicho, powolii cierpliwie.Ale nie wiedziała co, bo zasłoniładłońmi uszy.Telefon znów zadzwonił.Raymond miałw zwyczaju powtarzać tę samą wiadomość,szczególnie gdy wiedział, że Kara jest w domu.Nie zwracając uwagi na sygnał, przeszła przezgalerię, jadalnię, bezmyślnie wędrowała przezciąg niewykończonych pomieszczeń.Naraz tenokropny dom wydał jej się pozbawionym ciepłamauzoleum, a ona od siedmiu lat nie czuła się takpełna życia i tak samotna.Kolejny telefon.Otworzyła szklane drzwii wystawiła twarz na chłodny wiatr od oceanu.Coś się poruszyło za pobliskim cyprysem.Wy-czuwała czyjąś obecność.Przypomniała sobiegrozby szalonego fana.Szybko zamknęła drzwii wróciła do swojego gabinetu urządzonego w sty-lu chińskim.Na żaluzjach pojawił się jakiś cień.Wstrzyma-ła oddech i powiedziała sobie, że to na pewnotylko gra wyobrazni.W całym domu zainstalowa-no system alarmowy.Mimo wszystko nie podchodziła do okien.Usiadła przy biurku i sięgnęła po leżącą nanim książkę.Był to jakiś hiszpański romans,220 Blizniaczkiprawdopodobnie własność Marty.Biedna Marta.W prawdziwym życiu miała równie mało szczęś-cia w miłości co Kara.Jej wzrok zatrzymał się na grubym, oprawio-nym w zieloną skórę tomie, który Raymondzostawił otwarty na blacie jej biurka.Zastanawia-ła się, dlaczego podkreślił akurat to zdanie:,,Każdy wielki błąd ma swój moment przesilenia,czasami jest to tylko ułamek sekundy, gdy możnajeszcze wszystko odwrócić, wszystkiemu zapo-biec . Jeśli ma się wystarczająco dużo charakteru dodał Raymond.Zaczęła drżeć.Mike.Do czego by doszło,gdyby nie przeszkodziły im Lilly i Sara?Po drugiej stronie pokoju, na kominku, błysz-czała statuetka Oscara.Wielka aktorka, KaraShayne.Dobry żart.Aóżko zarzucone było scena-riuszami.Niektóre z nich już przejrzała, innychnie.Nie była w stanie skupić się nad żadnymtekstem.Wszyscy chcieli robić z nią filmy, aleona odrzucała propozycje jedną po drugiej.Nieudzielała nikomu wywiadów.Jednak ta skrytość i aura tajemnicy tylkozwiększały jej sławę.Krytycy filmowi twierdzili,że jej twarz ma niezwykłą właściwość odzwier-ciedlania emocji, szczególnie bolesnych, z który-mi publiczność łatwo się identyfikuje.Brukowcew nieskończoność publikowały ujęcia słynnejAnn Major 221rozbieranej sceny, a także sensacyjne kłamstwana temat jej bujnego życia erotycznego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pragnę cięjuż od wielu lat.Wciąż obracała pierścionek na palcu, ale niedała rady go zdjąć. Kara.chyba nie chcesz, żebym cię błagał. Wszystko skończone. Nie dla mnie.Poczekam, dam ci tyle czasu,ile potrzebujesz. Nie potrzebuję czasu.Jak miała mu powiedzieć, że dla niej istniejetylko Mike?Hoke nacisnął klakson i elektronicznie ot-wierana brama jej nowej posiadłości otworzyłasię.Trzy jadące za nimi samochody ostro zaha-mowały, a limuzyna wsunęła się między brązowemury.Kara wysiadła szybko.Raymond upierałsię, że nie zostawi jej samej, ale przypomniałamu, że w domu jest Marta, pokojówka. Myślałem, że jej były chłopak. Rozstała się z nim wyjaśniła Kara.Po-prosiła Hoke a, by odwiózł Raymonda do domu,sama zaś pobiegła obok palm i wielkich donicz lawendą na wewnętrzne podwórze otoczoneogrodem.Znajdował się tu basen i kilka granito-wych fontann, kręte schody wiodły do drzwidomu.W ostatniej chwili, zanim zniknęła wewnętrzu, wzrok Kary zatrzymał się na wielkim218 Blizniaczkibrązowym posągu Ryczącej Lwicy.Rzezba au-torstwa Mike a stała wkącie kaktusowego ogro-du, w miejscu, gdzie Marta znalazła Lilly.Zamknęła za sobą ciężkie, rzezbione drzwii pilotem włączyła alarm.Ciężko pracowała, bymóc kupić i wyremontować ten dom.Z wielkimzapałem układała kamienną podłogę i ozdabiałasufity imitacją drewnianych belek.Zciany kazałaotynkować ręcznie, bez wygładzania, i pomalo-wać w tonacji ziemi.Gdy już wszystko byłogotowe, rozłożyła po całym domu bezcenneindiańskie dywaniki.Nie zdecydowała jeszcze,co zrobi z kolumnami w niewykończonym holu.Nic tu do niczego nie pasowało, i zaczynaładostrzegać, że ten generalny remont był chybio-nym pomysłem.Wydała majątek, by stworzyć taki dom, z ja-kiego uciekła.Wszelkie podróbki to tylko strataczasu.Jedną ze ścian holu pokrywały lustra.Widziaław nich odbicie nieznajomej kobiety.Och tak,rude włosy i szczupła figura bez wątpienia nale-żały do niej.Ale oczy, dusza? Czyje były?Wydawało jej się, że częściej dostrzega w lustrzetwarz siostry niż swoją.A potem zobaczyłabiedną, osieroconą Lilly w czarnej sukience.Pomyłki przy remoncie domu były niczymw porównaniu z błędami, jakie popełniławżyciu.Zadzwonił telefon.Kara usłyszała jakiśAnn Major 219dzwięknagórze i zawołała Martę, ale zarówno jejwołanie, jak i dzwięk telefonu pozostały bezodpowiedzi.Włączyła automatyczną sekretarkę.To był Raymond.Mówił coś cicho, powolii cierpliwie.Ale nie wiedziała co, bo zasłoniładłońmi uszy.Telefon znów zadzwonił.Raymond miałw zwyczaju powtarzać tę samą wiadomość,szczególnie gdy wiedział, że Kara jest w domu.Nie zwracając uwagi na sygnał, przeszła przezgalerię, jadalnię, bezmyślnie wędrowała przezciąg niewykończonych pomieszczeń.Naraz tenokropny dom wydał jej się pozbawionym ciepłamauzoleum, a ona od siedmiu lat nie czuła się takpełna życia i tak samotna.Kolejny telefon.Otworzyła szklane drzwii wystawiła twarz na chłodny wiatr od oceanu.Coś się poruszyło za pobliskim cyprysem.Wy-czuwała czyjąś obecność.Przypomniała sobiegrozby szalonego fana.Szybko zamknęła drzwii wróciła do swojego gabinetu urządzonego w sty-lu chińskim.Na żaluzjach pojawił się jakiś cień.Wstrzyma-ła oddech i powiedziała sobie, że to na pewnotylko gra wyobrazni.W całym domu zainstalowa-no system alarmowy.Mimo wszystko nie podchodziła do okien.Usiadła przy biurku i sięgnęła po leżącą nanim książkę.Był to jakiś hiszpański romans,220 Blizniaczkiprawdopodobnie własność Marty.Biedna Marta.W prawdziwym życiu miała równie mało szczęś-cia w miłości co Kara.Jej wzrok zatrzymał się na grubym, oprawio-nym w zieloną skórę tomie, który Raymondzostawił otwarty na blacie jej biurka.Zastanawia-ła się, dlaczego podkreślił akurat to zdanie:,,Każdy wielki błąd ma swój moment przesilenia,czasami jest to tylko ułamek sekundy, gdy możnajeszcze wszystko odwrócić, wszystkiemu zapo-biec . Jeśli ma się wystarczająco dużo charakteru dodał Raymond.Zaczęła drżeć.Mike.Do czego by doszło,gdyby nie przeszkodziły im Lilly i Sara?Po drugiej stronie pokoju, na kominku, błysz-czała statuetka Oscara.Wielka aktorka, KaraShayne.Dobry żart.Aóżko zarzucone było scena-riuszami.Niektóre z nich już przejrzała, innychnie.Nie była w stanie skupić się nad żadnymtekstem.Wszyscy chcieli robić z nią filmy, aleona odrzucała propozycje jedną po drugiej.Nieudzielała nikomu wywiadów.Jednak ta skrytość i aura tajemnicy tylkozwiększały jej sławę.Krytycy filmowi twierdzili,że jej twarz ma niezwykłą właściwość odzwier-ciedlania emocji, szczególnie bolesnych, z który-mi publiczność łatwo się identyfikuje.Brukowcew nieskończoność publikowały ujęcia słynnejAnn Major 221rozbieranej sceny, a także sensacyjne kłamstwana temat jej bujnego życia erotycznego [ Pobierz całość w formacie PDF ]