[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko będzie dobrze.Mogę przestać.Możemy.przestać.Ale czuła się tak, jakby stała nad przepaścią, otoczona masą smaków i kolorów, z którychistnienia nie zdawał sobie sprawy.Panika osłabła.jej umysł zaprzątała tylko jedna myśl - jakznalezć drogę do tej otchłani zmysłów, jak się w niej zanurzyć.Nie było tam bólu.Nie byłonic prócz ekstazy, cudownie otępiającej i pożywiającej dusze.- Nie przestawaj - mruknęła i przylgnęła do niego. Tak nie wolno Wiedział o tym, ale nie zamierzała się przejmować.Drobinki cieni tańczyłyna skraju pola widzenia, wirowały, jakby miały dosięgnąć księżyca i pochłonąć go. Albomnie.I nagle zapragnęła, żeby im się udało. ROZDZIAA 18Kiedy Niall prowadził Leslie do pociągu Setha, zastanawiał się, jak długo wytrzyma otoczonytaką ilością stali.Przebywanie w tej części miasta było wyjątkowo bolesnym przeżyciem dlawszystkich wróżek poza monarchami.Dlatego chciał ukryć tam Leslie, aby była bezpiecznaprzed wścibskimi spojrzeniami podwładnych Iriala.Nie mógł powstrzymać samego KrólaMroku, ale mógł uchronić Leslie przed resztą Mrocznego Dworu - nawet jeśli sam miałby sięrozchorować. Zasługuję na to.Naruszył osobistą przestrzeń dziewczyny, przekroczył granice.Po tyluwiekach znów skorzystałby ze swoich mocy - co mogłoby ją zgubić.- Jesteś ze mną? - zapytała.- Jestem.Odwrócił się żeby na nią spojrzeć, i wtedy ich ujrzał - Bananach i kilka innych mniejposłusznych wróżek Iriala.Nie stali na tyle blisko, żeby dostrzec Leslie, ale na wszelkiwypadek Niall przesunął, dopchnął ją w zacienioną wnękę i odwrócił się plecami do ulicy, byzasłonić dziewczynę.Nie opierała się.Właściwie tylko zadarła w górę głowę, żeby znów jąpocałował. Tylko jeszcze jeden pocałunek.Tym razem zachował większą ostrożność.Rozkoszował się błyskiem w jej oczach iświadomością, że choć prawie mu się oddała, zdołał zachować ludzką powłokę.Chciałspytać, co wcześniej słyszała i widziała, ale nie mógł zacząć tej rozmowy, - nie, gdy wciążobowiązywały zasady Aislinn, nie gdy za jej ' plecami Bananach przemierzała ulicę.Na tympowinien się skoncentrować - na zagrożeniu jakie stwarzała Bananach.Odwrócił głowę, żebylepiej widzieć żądną wojny wróżkę, rozważając możliwości bezpiecznego odwrotu.Mimo tomiał mętlik w głowie.Bananach jak zawsze wyglądała potwornie pięknie z kruczymi pióramiotaczającymi jej prawdziwe oblicze.Zasłaniały je lśniące, czarne włosy - element ludzkiejpowłoki.Była jedną z najmniej zmanierowanych wróżek na dworze Iriala; to także onazdołała kiedyś wysadzić króla Mrocznego Dworu z siodła i nieustannie szukała sposobu, żebyzrobić to raz jeszcze - nie żeby przejąć panowanie nad dworem, ale żeby rozpętać w nimwojnę.Fakt, że krążyła po ulicach w towarzystwie Ly Ergów, nie wróżył nic dobrego. Powinniśmy iść.Teraz.Powinniśmy. Leslie przylgnęła do niego całym ciałem.A onkolejny raz wciągnął w nozdrza ten dziwnie słodki zapach, jaki roztaczała.Już prawie zapomniał, jak bardzo go lubi.Pocałował jej kark. Bananach nas nie zaważyła.Mamy jeszcze trochę czasu , Między kolejnymi pocałunkamiodezwał się do Leslie: - Gdybym mógł, spędziłbym z tobą wieczność.I mówił szczerze.W tejchwili naprawdę tego chciał.Ani jako doradca Letniego Dworu, ani jako członek MrocznegoDworu nie był stały w uczuciach ani nie potrafił dochować wierności.Jednak gdy tuliłśmiertelne ciało pragnął go tak gorąco, jak tylko potrafił  Dlaczego nie miałbym pozwolić jejdołączyć do mnie na jakiś czas? Jeśli będę ostrożny.-  Zmarniałaby, gdyby tylko jązostawił.Ale przecież mógł dotrzymać jej towarzystwa przez kilka dekad.Niall poczuł drżenie ulicy zwiastujące nadejście Gabriela i kilku jego ogarów.Wróż zamarł wbezruchu.Nie był w stanie zmierzyć się z Bananach, Ly Ergami i Gabrielem. Jak wytłumaczę to Leslie? Ale gdy obejrzał się za siebie, dostrzegł, że Gabriel i jego kompani pozostali niewidzialni.Dziewczyna nie mogła ich zobaczyć ani usłyszeć.Gabriel wydał polecenia ogarom, których imion Niall nie pamiętał - albo nie chciał pamiętać -a one radośnie ruszyły za Ly Ergami.Potem powiedział:- Rusz się, chłopaczku, jeśli nie chcesz pomóc.- Niall spojrzał mu prosto w oczy, boudzielenie odpowiedzi było niemożliwe.- Zabierz ją stąd Gancanaghu.Gabriel pochylił się w lewo, gdy Bananach pofrunęła w jego stronę.Wyglądała wspaniale,poruszała się rzadko spotykaną wśród wróżek elegancją.Zamiast zejść jej z drogi, Gabrieltrwał na swojej pozycji między nią a Niallem.Kobieta kruk oderwała kawał mięsa z przedramienia Gabriela, gdzie zapisane były rozkazyIriala.Jego warczenie zatrzęsło murami, gdy odwrócił się gwałtownie do Bananach.- Idz.Niall spojrzał na Leslie, która chwiała się na nogach, patrząc niewidzącym wzrokiem.Zamknęła oczy.Ogarnął go wstyd.Ich pocałunki tylko zaszkodziły dziewczynie izdekoncentrowały jego samego.Gdyby nie obecność Gabriela, Bananach mogłaby rzucić sięna nich w każdej chwili. Co się ze mną dzieje? Powinien oprzeć się śmiertelniczce, zwłaszcza w obliczu zagrożenia.Zawsze uzależniał od siebie kobiety, ale one nigdy nie działały na niego w ten sposób.Upajały go, odurzały, lecz zawsze potrafił się im oprzeć.Spojrzał na Leslie.Była ładna, aleprzez lata widywał mnóstwo piękności.Uroda dziewczyny nie uzasadniała uczuciazatracenia, którego właśnie doświadczył.Nic nie miało sensu.Musiał się usunąć Nie chroniłjej przed wróżkami Iriala - ani przed samym sobą.Podtrzymywał ją, kiedy szli.Z tyłu rozbrzmiewały przerażające odgłosy bójki mrocznychwróżek.Minęło wiele stuleci od czasu gdy warczenie i pomruki Gabriela były miłe dla jegouszu, ale dziś ogar ocalił jego i Leslie. Dlaczego?Pod wpływem radosnego wrzasku Bananach Niall popchnął dziewczynę do wnęki.Poczułzłowieszczy podmuch sygnalizujący nadejście kobiety kruka.Przyparł Leslie plecami dowysokiego, żelaznego ogrodzenia.Dziewczyna wpatrywała się w niego z taką samąfascynacją jak wiele innych śmiertelni - czek przed laty, rozchylając usta w oczekiwaniu napocałunek, którego nie zamierzał jej dać.- Niallu?- Po prostu.Nie znalazł odpowiednich słów.Odwrócił wzrok, licząc każdy miarowy oddech, koncentrującsię na tym, żeby jej nie dotykać.Za plecami usłyszał dzwięki świadczące o tym, że ogaryGabriela dopadły Bananach.Wróżka przestała piać z zachwytu.Zamiast tego rzucałaprzekleństwa pod adresem napastników.Potem na ulicy zapanowała cisza.Niall usłyszał nierówny oddech Leslie, podobny do własnego, co tylko potwierdziło, że obojebyli bardziej podekscytowani, niż należało. Kilka pocałunków nie powinno jej tak odurzyć.Co innego, gdyby bardziej się z nią spoufalił.Pragnął jej silniej niż jakiejkolwiek innej śmiertelniczki.Oparł ręce na żelaznym ogrodzeniu za plecami Leslie; ból pomógł odpędzićirracjonalne myśli.Obejrzał się za siebie, żeby ocenić sytuację.Bananach zniknęła.Ogary również [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl