[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał zgrabne nogi i w ogóle był bardzo przystojny, z czegodoskonale zdawał sobie sprawę. Wybacz mi, moja pani, jeśli wielkie konio-dziki przestraszyły twoje zwie-rzęta. Wyprostował się i gestem nakazał swoim ludziom, by pomogli w uspo-kajaniu koni, potem na moment znieruchomiał, spojrzał na nią i wymamrotał: Nic nie mów, moja śliczna.Słowa były ciche, nie ulegało wątpliwości, że są przeznaczone wyłącznie dlauszu Elayne. Jestem Valan Luca, moja pani, artysta pierwszej klasy.Twoja obecnośćprzepełnia moje serce radością.Wykonał kolejny ukłon, jeszcze bardziej wyszukany niż poprzedni.Elayne wymieniła spojrzenia z Nynaeve, dostrzegając na twarzy tamtej tensam, pełen rozbawienia uśmiech, jaki zapewne musiał się malować na jej obliczu.Ten Valan Luca miał o sobie bardzo wysokie mniemanie.Jego ludzie z łatwościąuspokoili konie, wciąż parskały, przestępując z nogi na nogę, ale z ich oczu znik-212 nął już dziki wyraz.Thom i Juilin patrzyli na dziwne zwierzęta niemalże w takisam sposób jak konie. Konio-dziki, panie Luca?  zapytała Elayne. A skąd też one pochodzą? Gigantyczne konio-dziki, moja pani  padła skwapliwa odpowiedz  po-chodzą z legendarnej Shary, do której, aby je pochwycić, sam prowadziłem liczneekspedycje poprzez pustkowia pełne najdziwniejszych cywilizacji i osobliwychwidoków.Sprawiłoby mi niekłamaną przyjemność, gdybym mógł ci o wszyst-kim opowiedzieć.O gigantycznych ludziach, dwukrotnie wyższych od ogirów. Podkreślił swe słowa skomplikowanym gestem, mającym zapewne wskazywaćrozmiary tamtych. Stworzenia bez głowy.Ptaki tak wielkie, że mogą porwaćdorosłego byka.Węże., co potrafią połknąć człowieka.Miasta zbudowane z litegozłota.Opuść ten powóz na chwilę, moja pani, i pozwól, bym ci opowiedział.Elayne nie miała najmniejszych wątpliwości, że Luca sam siebie umiałby za-chwycić przedstawianymi opowieściami, ale oczywiście wątpiła, by te zwierzętapochodziły z Shary.Po pierwsze z tego względu, iż nawet Lud Morza widział je-dynie otoczone murami porty legendarnego miasta, poza które nie wolno im byłowychodzić, bo kto naruszył te restrykcje, nigdy więcej nie oglądał swoich bli-skich.Aielowie nie wiedzieli więcej.Drugim powodem był fakt, że i ona, i Nyna-eve widziały już takie stworzenia w Falme, podczas inwazji Seanchan.Seanchanieużywali ich jako zwierząt pociągowych i bojowych. Obawiam się, że to niemożliwe, panie Luca  odpowiedziała mu. A więc pozwól byśmy zabawili cię przedstawieniem  szybko ciągnął da-lej. Będziesz się mogła przekonać, że nie jest to zwyczajna wędrowna menaże-ria, ale coś zupełnie nowego.Prywatne przedstawienie, tylko dla ciebie.Akrobaci,żonglerzy, tresowane zwierzęta, najsilniejszy człowiek na świecie.Nawet fajer-werki.Jest z nami Iluminator.Kierujemy się ku Ghealdan i już jutro nasze śladyzasypie wiatr.Ale za drobnym wynagrodzeniem. Moja pani powiedziała, że jej to nie interesuje  wtrąciła się Nynaeve.Ma ciekawsze rzeczy, na które może wydawać pieniądze, nizli oglądanie zwierząt.Po prawdzie to ona sama twardą ręką dzierżyła ich fundusze, skąpo wydzie-lając tylko na zaspokojenie niezbędnych potrzeb.Zdawała się chyba sądzić, żewszystko powinno kosztować tyle, ile w jej rodzinnych stronach, w Dwu Rze-kach. Dlaczego chcesz dotrzeć do Ghealdan, panie Luca?  zapytała Elayne.Druga kobieta swoją gwałtownością sprawiła, że sytuacja stała się nieprzyjemna,i znowu ona musiała jakoś wszystko załagodzić. Słyszałam, że można się tamnatknąć na spore kłopoty.Słyszałam też, że armia nie dała rady pokonać człowie-ka, który nazywa się Prorokiem i głosi imię Smoka Odrodzonego.Z pewnościąnie chciałbyś jechać do miejsca szarpanego takimi niepokojami? To są znacznie przesadzone wieści, moja pani.Znacznie przesadzone.Gdzie zbiorą się tłumy, ludzie pragną zabawy.A gdzie ludzie pragną zabawy,213 zawsze życzliwie powitają moje przedstawienia.Luca zawahał się, potem podszedł bliżej powozu.Wyraz konfuzji pojawił sięna jego twarzy, kiedy spojrzał w oczy Elayne. Moja pani, prawda jest taka, że sprawisz mi niekłamaną przyjemność, zga-dzając się być widzem mego przedstawienia.Niestety, jeden z konio-dzików spra-wił trochę kłopotów w najbliższym miasteczku.To był zwykły przypadek  do-dał pośpiesznie  zapewniam cię.To bardzo łagodne stworzenia.W żadnej mie-rze nie są niebezpieczne.Ale po tym co się stało, mieszkańcy Siendy nie tylko niechcieli wyrazić zgody na moje przedstawienie, ale nawet przyjść na nie za mia-stem.Cóż, resztę moich funduszy pochłonęła zapłata za spowodowane szko-dy oraz grzywna. Zamrugał. W szczególności grzywna.Jeżeli pozwolisz,abym cię zabawił., za naprawdę symboliczną opłatą.uczynię cię patronką me-go przedstawienia, gdziekolwiek znajdę się w świecie, tym samym rozpowszech-niając sławę twej szczodrobliwości, moja pani.? Morelin  powiedziała. Lady Morelin z Domu Samared [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl