[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Tak, wiem.-Ale nie bardzo dbałem o ciebie -powiedział zasmucony.-Nie powinienem cię zabierać doPrzedsionka Kości Panny Młodej.To była głupota.Przepraszam za to, że cię wystraszyłem, żezmarzłaś i że.Przyłożyłam palec do jego warg.-Ciii -wyszeptałam.-Nie masz mnie za co przepraszać.To była zapierająca dech w piersiachprzygoda i cieszę się, że ją wspólnie przeżyliśmy.-Dzięki, Lisso -powiedział.-Naprawdę jesteś niezwykłą dziewczyną!Pochylił się i mnie pocałował.Nasze wargi zetknęły się na kilka słodkich sekund.Zakręciło misię w głowie.Przebywając z nim, czułam się w siódmym niebie! Troszczył się o mnie.może mnienawet kochał!Zanim zniknął wśród drzew, zaproponował mi, bym zatrzymała jego latarkę, alepodziękowałam.W drodze przez las do furgonetki potrzebował jej bardziej niż ja.Mniewystarczało światło gwiazd i księżyca.Patrzyłam za nim z błogim uśmiechem.To była fantastyczna przygoda.I kto wie, co przyniesieprzyszłość?Rozdział 8Nie miałam żadnych kłopotów z powrotem do obozowiska.Za chwilę wśliznę się do namiotu izakopię w śpiworze, myślałam.Byłam pewna, że opowieści przy ognisku trwają nadal.Reginamogła gadać bez końca!Podchodziłam właśnie do pomieszczenia biurowego, gdy ktoś zawołał:-Tutaj jest!Ku memu zdumieniu, zaświecono mi latarką prosto w twarz.Oślepiona, zmrużyłam oczy iprzysłoniłam je dłonią.Gdy mój wzrok przywykł do światła, zobaczyłam panią Zankler z latarką.Za nią stali Natasha, Regina, Brandon i Vicki.-Cześć -wymamrotałam zakłopotana, podczas gdy mnie otaczali.-Na miłość boską, gdzie ty byłaś, Lisso? -spytała pani Zankler.-Szukaliśmy cię wszędzie! -dodała Vicki.Natasha objęła mnie.-Och, Lisso, tak się o ciebie martwiłam!Zciskając ją, spytałam zdziwiona:-Naprawdę?-Jesteś nam winna wyjaśnienie -rzuciła wrogo Regina.-Szukamy cię i wołamy co najmniej odpiętnastu minut.Dlaczego nie odpowiadałaś?-Nie słyszałam was -odparłam zgodnie z prawdą.-Naprawdę nas przestraszyłaś, Lisso -wtrąciła pani Zankler, marszcząc czoło.-Kiedy Regina iVicki wróciły do namiotu i nie zastały ciebie, byliśmy przerażeni.Gdzie byłaś?-Jakoś nie mogłam zasnąć -wystękałam.-Więc poszłam trochę pospacerować.-Jak to możliwe? Odchodząc od ogniska, powiedziałaś, że jesteś taka zmęczona, że ledwiestoisz na nogach - wytknął mi Brandon.Spoczęło na mnie pięć par zaciekawionych oczu.Wszyscy czekali na odpowiedz.Czypowinnam im wyznać prawdę? Ale prawda dotyczyła Jake'a, a on nie chciał, by ktokolwiekwiedział o jego obecności.Nie mogłam zawieść jego zaufania, więc powiedziałam:-Byłam zmęczona, ale jednocześnie tak podekscytowana zwiedzaniem jaskiń, żepostanowiłam iść na spacer, żeby się odprężyć.Przykro mi, że się o mnie niepokoiliście-dodałam.-Chyba powinnam była kogoś o tym poinformować.- Z całą pewnością powinnaś -powiedziała pani Zankler -Myślałam, że masz dość rozsądku, bynie włóczyć się nocą po nieznanej okolicy.-Przyjrzała mi się uważnie.-A co się stało z twoimubraniem? Masz rozdartą kurtkę i brudne dżinsy.-Miałam zamiar odejść tylko na kilka minut, ale zabłądziłam, schodząc ze ścieżki.Wpadłam nacoś i się przewróciłam.Ale nic mi nie jest -zapewniłam.-Miło mi to słyszeć.-Pani Zankler rozchmurzyła się.-Wracajmy.Skoro Lissa się znalazła,możemy pójść spać.Kiedy ruszyliśmy w stronę obozu, Natasha położyła mi dłoń na ramieniu.-Nie pędz tak -wyszeptała.-Mnie nie oszukasz, Lisso.Znamy się od tak dawna.Chcę wiedzieć,co się zdarzyło naprawdę.-O co ci chodzi? -spytałam niewinnie, zwalniając kroku, tak by zostać w tyle.-Widziałam, że się wymknęłaś prawie dwie godziny temu.To szmat czasu, jak na krótkąprzechadzkę! Nic nie mówiłam, ale gdy nie wracałaś, zaczęłam się naprawdę niepokoić.Gdzie tybyłaś, Lisso?Wzruszyłam ramionami.-Co cię to obchodzi? Wydawało mi się, że się do mnie nie odzywasz.-Tak było.Ale teraz już się odzywam.-Westchnęła.Myślę, że trochę przesadziłam.Jeżeliwolisz spać w namiocie Reginy, to twoja sprawa.-Wcale nie chcę -powiedziałam.-Sto razy bardziej wolę być z tobą.-Więc dlaczego nic nie powiedziałaś, kiedy Regina zabierała twoje rzeczy?-Chciałam, ale.-Ale stchórzyłaś.-Natasha pokręciła głową.-I co ja mam z tobą zrobić?-Przebaczysz mi? -spytałam nieśmiało.Uśmiechnęła się.-Chyba tak.Ale teraz, skoro znów jesteśmy przyjaciółkami, chcę znać prawdę.Co robiłaś dziświeczorem?Rozważałam wszystkie za i przeciw, zastanawiając się, czy opowiedzieć jej całą historię.Wiedziałam, że mogę jej zaufać i że nikomu nie powtórzy.I to, z całą pewnością, przemawiało zaujawnieniem prawdy.Z drugiej jednak strony Natasha wierzyła w plotki o Jake'u i go nieaprobowała.Mimo wszystko umierałam z chęci, by jej opowiedzieć o mojej przygodzie i o tym, że Jakenaprawdę się o mnie troszczył.Natasha była zakochana dziesiątki razy, więc powinna zrozumieć,co czuję.Może nawet uda mi się ją przekonać, że Jake jest wspaniałym facetem.-Dobra -powiedziałam.-Opowiem ci o wszystkim.Dziś wieczorem zdarzyło mi się cośabsolutnie fantastycznego-Pospiesz się, Lisso -przerwała mi Regina.Ona i Vicki stały już przed namiotem i niecierpliwiena mnie czekały.Wymieniłyśmy z Natashą spojrzenia.Westchnęłam.-Opowiem ci jutro, obiecuję -wyszeptałam.I rozstałyśmy się, by pójść spać do naszychnamiotów.Natasha miała rację.Regina rzeczywiście chrapała.I to jak! Nie od czasu do czasu, lecz bezprzerwy, niczym piła elektryczna.Dziwię się, że namiot nie wzleciał w powietrze! Vicki wcale tonie przeszkadzało, ale ja kręciłam się, zakrywałam uszy rękami i przez calutką noc ledwiezmrużyłam oczy.Ranek nadszedł o wiele za wcześnie.Usłyszałam przenikliwy krzyk Reginy:-Pobudka! Wstawajcie!Wstałam, ale wcale nie byłam radosna.Ubierając się, rozmyślałam o tym, czy Jake jeszcze śpi wswojej furgonetce, czy może wyruszył już w drogę powrotną do domu.-Wyglądasz jak żywy trup -zażartowała Natasha, gdy spotkałyśmy się, idąc na śniadanie przypiknikowym stole, który ustawiono pod starym dębem.Pani Zankler i Tyla smażyły nad ogniskiemnaleśniki i bekon.Jedzenie pachniało smakowicie.-Dzięki Reginie -odparłam, ziewając.-Prześpij się z madame Perez w jednym namiocie!Lokomotywa parowa robi mniej hałasu niż jej chrapanie.-Masz, czego chciałaś -rzuciła bezlitośnie.-Gdybyś została w moim namiocie, wyspałabyś się zawszystkie czasy.-Mówisz, jak przystało na najlepszą przyjaciółkę- burknęłam.-Jak najlepsza przyjaciółka, która czeka na wyjaśnienia.Powiedz mi wreszcie, gdzie byłaśwczoraj wieczorem!Rozejrzałam się i przekonałam, że możemy rozmawiać swobodnie, bez obawy, że ktoś naspodsłucha.Nachyliłam się do Natashy i rzekłam:-Byłam w Jaskini Anielskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.-Tak, wiem.-Ale nie bardzo dbałem o ciebie -powiedział zasmucony.-Nie powinienem cię zabierać doPrzedsionka Kości Panny Młodej.To była głupota.Przepraszam za to, że cię wystraszyłem, żezmarzłaś i że.Przyłożyłam palec do jego warg.-Ciii -wyszeptałam.-Nie masz mnie za co przepraszać.To była zapierająca dech w piersiachprzygoda i cieszę się, że ją wspólnie przeżyliśmy.-Dzięki, Lisso -powiedział.-Naprawdę jesteś niezwykłą dziewczyną!Pochylił się i mnie pocałował.Nasze wargi zetknęły się na kilka słodkich sekund.Zakręciło misię w głowie.Przebywając z nim, czułam się w siódmym niebie! Troszczył się o mnie.może mnienawet kochał!Zanim zniknął wśród drzew, zaproponował mi, bym zatrzymała jego latarkę, alepodziękowałam.W drodze przez las do furgonetki potrzebował jej bardziej niż ja.Mniewystarczało światło gwiazd i księżyca.Patrzyłam za nim z błogim uśmiechem.To była fantastyczna przygoda.I kto wie, co przyniesieprzyszłość?Rozdział 8Nie miałam żadnych kłopotów z powrotem do obozowiska.Za chwilę wśliznę się do namiotu izakopię w śpiworze, myślałam.Byłam pewna, że opowieści przy ognisku trwają nadal.Reginamogła gadać bez końca!Podchodziłam właśnie do pomieszczenia biurowego, gdy ktoś zawołał:-Tutaj jest!Ku memu zdumieniu, zaświecono mi latarką prosto w twarz.Oślepiona, zmrużyłam oczy iprzysłoniłam je dłonią.Gdy mój wzrok przywykł do światła, zobaczyłam panią Zankler z latarką.Za nią stali Natasha, Regina, Brandon i Vicki.-Cześć -wymamrotałam zakłopotana, podczas gdy mnie otaczali.-Na miłość boską, gdzie ty byłaś, Lisso? -spytała pani Zankler.-Szukaliśmy cię wszędzie! -dodała Vicki.Natasha objęła mnie.-Och, Lisso, tak się o ciebie martwiłam!Zciskając ją, spytałam zdziwiona:-Naprawdę?-Jesteś nam winna wyjaśnienie -rzuciła wrogo Regina.-Szukamy cię i wołamy co najmniej odpiętnastu minut.Dlaczego nie odpowiadałaś?-Nie słyszałam was -odparłam zgodnie z prawdą.-Naprawdę nas przestraszyłaś, Lisso -wtrąciła pani Zankler, marszcząc czoło.-Kiedy Regina iVicki wróciły do namiotu i nie zastały ciebie, byliśmy przerażeni.Gdzie byłaś?-Jakoś nie mogłam zasnąć -wystękałam.-Więc poszłam trochę pospacerować.-Jak to możliwe? Odchodząc od ogniska, powiedziałaś, że jesteś taka zmęczona, że ledwiestoisz na nogach - wytknął mi Brandon.Spoczęło na mnie pięć par zaciekawionych oczu.Wszyscy czekali na odpowiedz.Czypowinnam im wyznać prawdę? Ale prawda dotyczyła Jake'a, a on nie chciał, by ktokolwiekwiedział o jego obecności.Nie mogłam zawieść jego zaufania, więc powiedziałam:-Byłam zmęczona, ale jednocześnie tak podekscytowana zwiedzaniem jaskiń, żepostanowiłam iść na spacer, żeby się odprężyć.Przykro mi, że się o mnie niepokoiliście-dodałam.-Chyba powinnam była kogoś o tym poinformować.- Z całą pewnością powinnaś -powiedziała pani Zankler -Myślałam, że masz dość rozsądku, bynie włóczyć się nocą po nieznanej okolicy.-Przyjrzała mi się uważnie.-A co się stało z twoimubraniem? Masz rozdartą kurtkę i brudne dżinsy.-Miałam zamiar odejść tylko na kilka minut, ale zabłądziłam, schodząc ze ścieżki.Wpadłam nacoś i się przewróciłam.Ale nic mi nie jest -zapewniłam.-Miło mi to słyszeć.-Pani Zankler rozchmurzyła się.-Wracajmy.Skoro Lissa się znalazła,możemy pójść spać.Kiedy ruszyliśmy w stronę obozu, Natasha położyła mi dłoń na ramieniu.-Nie pędz tak -wyszeptała.-Mnie nie oszukasz, Lisso.Znamy się od tak dawna.Chcę wiedzieć,co się zdarzyło naprawdę.-O co ci chodzi? -spytałam niewinnie, zwalniając kroku, tak by zostać w tyle.-Widziałam, że się wymknęłaś prawie dwie godziny temu.To szmat czasu, jak na krótkąprzechadzkę! Nic nie mówiłam, ale gdy nie wracałaś, zaczęłam się naprawdę niepokoić.Gdzie tybyłaś, Lisso?Wzruszyłam ramionami.-Co cię to obchodzi? Wydawało mi się, że się do mnie nie odzywasz.-Tak było.Ale teraz już się odzywam.-Westchnęła.Myślę, że trochę przesadziłam.Jeżeliwolisz spać w namiocie Reginy, to twoja sprawa.-Wcale nie chcę -powiedziałam.-Sto razy bardziej wolę być z tobą.-Więc dlaczego nic nie powiedziałaś, kiedy Regina zabierała twoje rzeczy?-Chciałam, ale.-Ale stchórzyłaś.-Natasha pokręciła głową.-I co ja mam z tobą zrobić?-Przebaczysz mi? -spytałam nieśmiało.Uśmiechnęła się.-Chyba tak.Ale teraz, skoro znów jesteśmy przyjaciółkami, chcę znać prawdę.Co robiłaś dziświeczorem?Rozważałam wszystkie za i przeciw, zastanawiając się, czy opowiedzieć jej całą historię.Wiedziałam, że mogę jej zaufać i że nikomu nie powtórzy.I to, z całą pewnością, przemawiało zaujawnieniem prawdy.Z drugiej jednak strony Natasha wierzyła w plotki o Jake'u i go nieaprobowała.Mimo wszystko umierałam z chęci, by jej opowiedzieć o mojej przygodzie i o tym, że Jakenaprawdę się o mnie troszczył.Natasha była zakochana dziesiątki razy, więc powinna zrozumieć,co czuję.Może nawet uda mi się ją przekonać, że Jake jest wspaniałym facetem.-Dobra -powiedziałam.-Opowiem ci o wszystkim.Dziś wieczorem zdarzyło mi się cośabsolutnie fantastycznego-Pospiesz się, Lisso -przerwała mi Regina.Ona i Vicki stały już przed namiotem i niecierpliwiena mnie czekały.Wymieniłyśmy z Natashą spojrzenia.Westchnęłam.-Opowiem ci jutro, obiecuję -wyszeptałam.I rozstałyśmy się, by pójść spać do naszychnamiotów.Natasha miała rację.Regina rzeczywiście chrapała.I to jak! Nie od czasu do czasu, lecz bezprzerwy, niczym piła elektryczna.Dziwię się, że namiot nie wzleciał w powietrze! Vicki wcale tonie przeszkadzało, ale ja kręciłam się, zakrywałam uszy rękami i przez calutką noc ledwiezmrużyłam oczy.Ranek nadszedł o wiele za wcześnie.Usłyszałam przenikliwy krzyk Reginy:-Pobudka! Wstawajcie!Wstałam, ale wcale nie byłam radosna.Ubierając się, rozmyślałam o tym, czy Jake jeszcze śpi wswojej furgonetce, czy może wyruszył już w drogę powrotną do domu.-Wyglądasz jak żywy trup -zażartowała Natasha, gdy spotkałyśmy się, idąc na śniadanie przypiknikowym stole, który ustawiono pod starym dębem.Pani Zankler i Tyla smażyły nad ogniskiemnaleśniki i bekon.Jedzenie pachniało smakowicie.-Dzięki Reginie -odparłam, ziewając.-Prześpij się z madame Perez w jednym namiocie!Lokomotywa parowa robi mniej hałasu niż jej chrapanie.-Masz, czego chciałaś -rzuciła bezlitośnie.-Gdybyś została w moim namiocie, wyspałabyś się zawszystkie czasy.-Mówisz, jak przystało na najlepszą przyjaciółkę- burknęłam.-Jak najlepsza przyjaciółka, która czeka na wyjaśnienia.Powiedz mi wreszcie, gdzie byłaśwczoraj wieczorem!Rozejrzałam się i przekonałam, że możemy rozmawiać swobodnie, bez obawy, że ktoś naspodsłucha.Nachyliłam się do Natashy i rzekłam:-Byłam w Jaskini Anielskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]