[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - To niemożliwe! Przecież na świecie nie było aż tylu ludzi.- Ważne jest, że gdy tylko próbuje się uwzględnić wszystkich przodków po mieczu ikądzieli, prędko dochodzi się do wniosku, że wszyscy mamy wspólne korzenie.Dlatego jużRzymianie zrozumieli, te nie ma ł niemoże być Cezara, w którego żyłach nie płynęłaby krew niewolnika, ale nie ma teżjednego niewolnika, który nie miałby w sobie krwi cesarza.Można to wyrazić prościej:wszyscy ludzie są braćmi.IVGdzie na drewnowcu można ulokować pasażerów? To żaden problem.Transportpasażerów przewidziano już w fazie projektowej.W tajnym biurze konstrukcyjnym,zatrudniającym zdemaskowanych wrogów ludu, powiedziano po prostu:  Jest taki pomysł..Czyj pomysł, tego nikt nie tłumaczył.Sprowadzał się do tego, że pewnego dnia jakiś bogatycudzoziemiec może zapragnąć wyruszyć w daleki rejs radzieckim transportowcem.Przewóztakiego cudzoziemca mógłby okazać się bardziej intratnym zajęciem niż transportowanietysięcy metrów sześciennych drewna.Sugestię uwzględniono.Od tej chwili na wszystkich drewnowcach typu  Amur-Laspod mostkiem kapitańskim od burty do burty budowano poprzeczny ślepy korytarzyk.Oficjalna nazwa: korytarz  A.Przy obu burtach korytarzyk zakręca ku rufie.Tam, wzdłużburt, rozmieszczono po trzy dwuosobowe kajuty.Korytarzyk zawiera jeszcze coś na kształtmesy oraz mikroskopijną kuchnię i spiżarnię.Na każdej burcie korytarz zamyka ciężkisztormowy luk i wyjście na wcięty w kadłub pokład, gdzie znajduje się szalupa ratunkowa.W ten oto sposób drewnowiec stopniowo przekształcił się z jednostki towarowej wtowarowo-pasażerską.Konstruktorzy solidnie się napracowali, tak wszystko planując, żebypływający na statku kapitaliści nie bałamucili radzieckiej załogi, nie zarażali bakcylamiburżuazyj-nego zepsucia.%7łeby ich w ogóle nie było sty^Jiać, żeby ta ich burżujska muzyka idekadenckie wrzaski nie zakłócały rytmu pracy i nie deprymowały Judzi.Korytarz  A jestkompletnie odizolowany od reszty statku.Można się tam dostać tylko z mostkukapitańskiego.A jeśli burżuj-podróżnik zdecyduje się wyjść na swój malutki pokładzikszalupowy, to i tak można go dojrzeć tylko z brzegu lub z innego statku.Z pokładu  Amur-Lasujest to niewykonalne, tak jak mieszkając w bloku nie zajrzysz do wnęki balkonowejsąsiada.Inna sprawa, że nie ma tam po co zaglądać.%7ładni burżuazyjni pasażerowie niepodróżują statkami kompanii Export-Las.Dlatego wejście na korytarz  A jest zawsze zamknięte ciężkimi drzwiami z potężnym zamkiem i zasłonięte specjalną zastawką.Oistnieniu aneksu pasażerskiego wie naprawdę niewielu.Sam kapitan tylko dwukrotnieodwiedził korytarz  A.Podczas rewizji.Niemcy, psia ich mać, niby serdeczni przyjaciele, ajednak połapali się, że liczba iluminatorów na zewnątrz statku nie odpowiada liczbiewewnątrz: muszą być jakieś ukryte pomieszczenia.No, więc policja portowa ł celnicy zHamburga wzięli statek pod lupę.A co to jest? A tamto? Kapitan Sasza Jurin musiał pokazaćpuste kajuty.Obejrzeli, ustalili, że wszystko gra.Tylko po co tyle żarcia w spiżarniach? %7łebyżreć, powiada kapitan, wkurzony do nieprzytomności.Co, nie wolno trzymać żarcia w tychspiżarniach? Uspokoili się faszystowscy kameraden.Albo inna sytuacja, też w Niemczech, w Rostoku.Wiadomo, że Niemcy to najlepsikumple, zwłaszcza ci z Gestapo, jednak wszędzie wtykają nos, w każdą zasyfioną szczelinę,na którą szanujący się Francuz nie zwróciłby uwagi.I znowu kapitan Sasza Jurin byłzmuszony wyjaśniać, że są tam kabiny przewidziane dla pasażerów, ale nigdy niewykorzystywane, dlatego trzymamy tam dodatkowe zapasy żarcia, koców i poduszek.Niemcy nalegają, że chcą zobaczyć.Kapitan Jurin, jako gospodarz, idzie przodem, a watahainspektorów za nim.Wszystko idzie jak po maśle.Aż tu nagle w jednej pustej kabinieświeżutki niedopałek z czerwoną szminką.Jeszcze ciepły.Kapitan Jurin błyskawicznie oceniłsytuację i bez wahania -^cmyk! - wrzucił sobie tlącego się peta w gębę.Pociągnął, zakrztusiłsię.Dla niepalącego to jak gwózdz w wątrobę.Ale najważniejsze, że nikt nie zauważył.Teraz tak samo. Amur-Las wali do bratniej faszystowskiej Italii, na pokładzie próczzałogi nie ma żywej duszy.Można przeczesywać krypę od rufy do dziobu: nikogo.Tylkokapitan wie, że w razie kontroli ma robić co się da, żeby korytarz  A sprawdzono na samymkońcu.A najlepiej, żeby nie sprawdzano w ogóle.Drzwi, mimo że ciężkie, nie rzucająsię w oczy.Dzisiaj kapitanowi Saszy Jurinowi jakiś głos wewnętrzny podpowiada:pasażerowie są, a inspekcji nie będzie.Zresztą, nie tylko głos wewnętrzny.Korytarz  A maautonomiczne zaopatrzenie w wodę pitną, natomiast ciepła woda jest doprowadzona z sieciogólnej.Magistrala ciepłownicza przebiega pod podłogą kajuty kapitańskiej.Jakiś czas temuSasza Jurin, dla zaspokojenia własnej ciekawości, założył na niej licznik wody.Kabinakapitańska cała jest nafaszerowana rozmaitymi miernikami i licznikami: chronometry, busole,jeszcze różne dziwne urządzenia ze strzałkami i cyferblatami, które dla szczurów lądowych sąjedną wielką czarną magią.Co znaczy jeszcze jedno szklane puzderko pośród tych wszystkichurządzeń pomiarowych? Kto może wiedzieć, do czego służy? Ale kapitan Jurin widzidokładnie: ktoś w korytarzu  A używa gorącej wody.Intensywnie.Niech sobie pobiera nazdrowie, wrzątku na ^mur-Lesie starczy na dwie dywizje.Natomiast śledząc zużycie wody kapitan może oszacować, ilu przewozi pasażerów.Tym razem, jeśli wierzyć wskazaniom,chyba komplet.Sześć dwuosobowych kabin, to dwanaścioro pasażerów.A może śpiązmianami? Wtedy mogłoby być do dwudziestu czterech osób.Nawet trzydzieści sześć.Ciekawe, gdzie się chowają, gdy inspektorzy wchodzą na pokład? Przecież nie podmaterace.VP rzed wyjściem  Amur-Lasu z portu w Archangielskuzarządzono jeszcze jedną kontrolę.Radzieccy wopiści są czujni.Przeszukali całystatek przed załadunkiem.Potem, podczas załadunku, trzeba skrupulatnie skontrolować każdąwiązkę bali.A mało to rzeczy można przegapić? Na eksport idą miliony kubików drewna.Ileż to roboty odrąbać rękę jakiemuś kapusiowi i wetknąć między bale:  Podajemy dłońprześladowanym proletariuszom świata burżuazyjnego! Pozdrawiają was komso-molcy-ochotnicy z 32 obozu pracy Ust-Wymłagu.Mogą włożyć i głowę.Odpiłowaną w tartaku.Nie takie rzeczysię zdarzały.A więc - kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola.%7łeby znów się niewygłupić wobec braci proletariackiej.Dlatego tuż przed wyjściem w morze odbywa sięostatnia szczegółowa inspekcja jednostki.Ale tym razem szukają kontrabandy: złota i innychtowarów.%7łeby marynarska brać nie plątała się pod nogami wopistów, zwołano spotkaniecałej załogi.Temat:  Radziecki marynarz w burżuazyjnym porcie - pełnomocnymprzedstawicielem Ojczyzny Zwiatowego Proletariatu.- A więc, towarzysze, pytam się was: czy grupa pięcioosobowa jest wystarczająca?Zastanówcie się: kiedy w obcym porcie człowiekowi wpadnie w oko jakaś osobliwość, zarazchciałby podzielić się wrażeniami z przyjaciółmi.Tymczasem w grupie jest was ledwiepięciu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl