[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego twarz pozostała nienaruszona, nawet nie straciłana urodzie.Oswobodziliśmy ze Skinnerem ciało Manuela, podczas gdy pozostali zajęli się starszymKimballem.Zanieśliśmy ich do hangaru i ułożyliśmy na rozpostartym na podłodze brezencie.- Lepiej usuńcie samochody - powiedział Skinner.- Wybuch może nastąpić lada moment.- Usuwając swój samochód, sam też usunę się z drogi - oświadczyłem.- Najwyższy czas. Panie Anderson, pamięta pan, że Nero Wolfe obiecał dyskrecję z mojej strony.Taki już jestem.Wyjąłem z kieszeni dokumenty i wręczyłem mu.- Oto pański dowód.A na podłodze leży pański człowiek, ten, który zachował twarz.Podniosłem z ziemi kopertę i kij.Odpalenie roadstera zajęło mi nie więcej niż czterysekundy.Ruszyłem przed siebie, wzniecając pył.Przy bramie zwolniłem i skręcając na autostradę, zawołałem do Durkina:- Zbieraj swoich kolesi.Jedziemy do domu.Przedstawienie skończone.Zajechałem doWhite Plains w ciągu dwudziestu dwóch minut.Roadster nigdy wcześniej nie spisał się tak dobrze.Zatelefonowałem do Wolfe'a z tego samego domu towarowego, co dwa tygodnie wcześniej, kiedypoinformowałem go, że Anderson wyjechał do Adirondacks i jedyną osobą, z którą mogę sięzałożyć, jest Derwin.Zadał kilka prostych pytań, a ja zdałem mu relację - zwięzle, ale rzeczowo.- Wspaniale - powiedział.- Mam nadzieję, że nie byłem zbyt niedelikatny, Archie.Myślę, żelepiej będzie, byś nie zaśmiecał sobie zbytnio umysłu szczegółami ostatnich wydarzeń.Fritz starasię właśnie, jak może, by sprostać twoim kulinarnym gustom.A tak przy okazji - gdzie właściwieznajduje się White Plains? Czy będzie ci bardzo nie po drodze zatrzymać się w Scarsdale? Glueknerdzwonił do mnie, że udało mu się skrzyżować Dendrobium Melpomene z Findlayanum i ma dlamnie nasionka. Rozdział 19Nie wyglądał szczególnie okazale.Byt bladoniebieski i tak niepozorny, że spokojnie, bezzginania, zmieściłby się do zwykłej koperty.Sprawiał wrażenie jeszcze mniejszego niż wrzeczywistości, gdyż pismo wypełniające puste miejsca na druczku byto obszerne i niedbałe, ajednak miało w sobie niepowtarzalny styl.Należało, jak sądzę, do Sary Barstow.Podpis EllenBarstow był za to drobny i precyzyjny.Czek przyszedł w sobotę rano, z pierwszą pocztą.Posłałemza nim ostatnie tęskne spojrzenie, gdy podawałem go przez bankowe okienko.Zadzwoniłemwcześniej do Wolfe'a, oznajmiając, że nadeszła przesyłka od Barstowów, a on zlecił mi nie cackaćsię, tylko otworzyć kopertę i zdeponować czek.O jedenastej Wolfe wkroczył do biura i zadzwonił po Fritza oraz piwo.Zdążyłem wcześniejspisać na maszynie listę wydatków związanych ze sprawą Barstowa i kiedy Wolfe skończyłprzeglądać skromną pocztę, wręczyłem mu ów cennik.Wziął do ręki ołówek i zaczął studiowaćpowoli każdą pozycję.Czekałem.Gdy zatrzymał się przy trzecim punkcie od końca, przełknąłem ztrudem ślinę.Uniósł głowę.- Archie, musimy sprawić sobie nową maszynę do pisania.Odchrząknąłem niewyraznie.- Ta jest zbyt impulsywna.Być może nie zwróciłeś uwagi, ale w dziesiątym punkcie, przynazwisku Anny Fiore, jest o jedną cyfrę za dużo.Widzę, że przez nieuwagę zrobiłeś również błąd,sumując całość.Wysiliłem się na uśmiech.- A! Wiem, co ma pan na myśli.Zapomniałem wspomnieć o tym wcześniej.ZaskórniakiAnny zapracowały na siebie.Teraz na jej koncie jest już tysiąc dolarów.Podskoczę do niej popołudniu.Wolfe westchnął.Wniesiono piwo - otworzył butelkę i wziął głębokiego łyka.Włożył listępłac pod przycisk do papieru i oparł się wygodnie.- Od jutra ograniczam się do pięciu kwart.Uśmiechnąłem się nieco swobodniej.- Niech pan nie zmienia tematu.Nawet gdyby pan podwoił tę ilość, stać pana na hojność.Niech pan tylko pomyśli, ile ta suma będzie znaczyć dla Anny.Kupi sobie za nią męża.Niech panspojrzy, ile dobra można sprawić jednym prostym gestem.- Niech to szlag! Nie dawaj jej nic.Powiedz, że nie udało się odzyskać tamtych pieniędzy.- Nie, sir.Oddam jej przynależną jej własność i pozwolę, by sama wykopała sobie grób.Niestosuję przemocy, w każdym razie nie w takim sensie, jak pan.Nie uważam, że mam prawo zmieniać wyroki losu.Wolfe otworzył oczy.Przez ostatnie trzy dni wałęsał się po domu, na wpół przysypiając.Pomyślałem, że najwyższa pora, by się ocknął.- Czy coś mówiłeś, Archie? - mruknął.- Tak, sir.Pytałem, skąd przyszła panu do głowy odświeżająca myśl, by zabić Kimballa?- Chyba masz na myśli, skąd przyszła do głowy jego synowi?- Nie, sir.Panu.Niech się pan nie droczy.Zabił go pan.Wolfe pokiwał głową.- Błąd, Archie.Ja się droczę? Kimballa zabił jego maleńki syn, w momencie gdy ten opuściłgo siedzącego na podłodze wśród zabawek pływających w jeziorze matczynej krwi.Jeśli pozwolisz- dokładnie rzecz biorąc, E.D.Kimball nie został zamordowany w ostatnią środę, lecz w niedzielęczwartego czerwca.Przez nieszczęśliwy wypadek, zesłany zrządzeniem ślepego losu, którypomieszał szyki naturalnego porządku życia i śmierci, zginął Barstow.To prawda, pomogłemnaturze nieco naprawić ów błąd.Dostarczyłem Manuelowi przez Durkina kopię dowodów, którezebraliśmy przeciw niemu i zatelefonowałem doń, mówiąc, że jest otoczony.Resztę pozostawiłembiegowi rzeczy, wcześniej się upewniwszy, że E.D.Kimball jest w domu i nie zamierza się z niegonigdzie ruszać.- Powiedział pan kiedyś, że nie da się ukryć prawdy w szklanym domu.Co teraz próbujepan udowodnić? Zabił go pan.- Problem polega na tym - mruknął - że tak uparcie utkwiłeś w świecie gołych faktów, iż niedostrzegasz towarzyszących im okoliczności.Przysysasz się do pewnych spraw jak pijawka.Rozważ wszystko raz jeszcze z innej pozycji.Manuel Kimball próbował zabić ojca.Przez pomyłkęzamiast niego zginął niewinny Barstow.Zdobyłem dowód winy Manuela.Ale w jaki inny sposóbmogłem go wykorzystać? Gdybym mógł pozwolić sobie na luksus oddania się w pełnifilozoficznym rozterkom, nie użyłbym go pewnie wcale.Ale że nie mam takich możliwości, trzebabyło przystąpić do interesów.Zmieniać wyroki losu? Ależ robimy to w każdej chwili swojegożycia.Moglibyśmy uniknąć tego, jedynie nie robiąc kompletnie nic.A ja byłem zmuszony dodziałania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl